sobota, 30 czerwca 2012

Kłótnia

Ahadi był królem,który został zabity przez własnego syna Skazę i jego współpracowników hieny. Król nie spodziewał się tego w najmniejszym stopniu,bo nawet o tym nie myślał. Jednak na Lwiej Skale było o wiele gorzej. Po śmierci króla,to Mufasa miał zostać nowym władcą. Sarabi ucieszyła się na myśl,że już zostanie królową. Ale był jeden problem-Mufasa wcale nie chciał zostać królem. Ciągle uważał,że tron jeszcze należy się jego ojcu,że jest jeszcze za wcześnie. Sarabi zgodziła się na to,ale potem nie chciała już dać za wygraną. Poszła do Skazy,by mu to opowiedzieć. Lew zaśmiał się szyderczo na myśl,że może Mufasa odstąpi tronu. Poszedł w "odwiedziny" do brata,który leżał zamyślony. Przywitał go serdecznie,a potem usiał koło niego. Mufasa tylko odpowiedział,ale nie ruszył się ani na krok. Skaza uśmiechnął się wtedy na myśl,że na pewno zostanie królem. Zaczął wypytywać starszego brata o szczegóły jego smutku. Lew pamiętał,jak zabijał swojego ojca,i że nie było to aż tak wielką przyjemnością,jaką chciał uzyskać. Jednak śmierć Ahadiego dodała Skazie nowych sił do walki. Teraz został mu już tylko Mufasa. Mufasa spojrzał na Skazę,który zaczął drapać pazurami skałę. Tłumaczył,że to po to,żeby zachować odpowiednią długość pazurów. Jednak Mufasa nie przejmował się pazurami brata ani tym,co robi. Skaza spojrzał na niego z ukrywaną radością. Podszedł do niego bliżej i zaczął namawiać do wstania. Lew miał jednak nadzieję,że Mufasa nie podniesie się. Lew nie miał zamiaru wstać. Leżał w jednej pozycji już kolejne kilka godzin i wcale się nie ruszał. Do jaskini weszła Sarabi,która zobaczyła niespodziewanie Skazę. Nie wiedziała,że lew będzie chciał pomóc bratu. Jednak Skaza miał inne zamiary,niż pomoc. Mufasa był coraz bardziej zdołowany,chociaż wszyscy starali się z całych sił. Lew wyglądał,jakby sam potrzebował pomocy. Sarabi wyszła z jaskini. Skaza już prawie osiągnął swój cel,lecz nie przewidział jednego,drobnego szczegółu. Do jaskini wleciał Zazu,a zaraz za nim przyszła Sarabi. Skaza widział,że teraz nie będzie już tak łatwo. Gdy Mufasa był sam,to o wiele łatwiej było go przekonać do różnych rzeczy. Teraz potomka króla już wcale nie obchodził tron. Mało kto tak przeżywał śmierć rodziny. Skaza wyszedł z kwaśną miną,ale Sarabi chciała go zatrzymać. Nie udało jej się to i królewski brat odszedł. Zazu spojrzał na Mufasę,który nadal leżał. Nie chciał się odezwać ani słowem do nikogo. W końcu majordomus podleciał do lwa,który miał zostać królem. Zniecierpliwiona Sarabi usiadł tyłem do nich. Nie chciała patrzeć na męża,który nie chce przyjąć tronu. Wiedziała,że jeśli Mufasa szybko na nim nie zasiądzie,to tron może przejąć Skaza. A Sarabi była już przygotowana na to,żeby zostać królową. Jednak Mufasa nadal nie chciał zrobić tego co do niego należy. Wreszcie wstał,ale nie po to by ogłosić się królem. Starszy syn Ahadiego poszedł się napić. Uru także myślała,że Mufasa jednak nie zostanie królem Lwiej Ziemi. Bardzo chciała,aby to Skaza został królem,a już było blisko. Wystarczyły jeszcze 2 dni,a za 3 dni Skaza mógłby zostać królem lwiego królestwa. Skaza strasznie się z tego cieszył,a Mufasa z Sarabi mieli kryzys. Mufasa w nocy poszedł porozmawiać z żoną,tak jak chciała Sarabi. Sarabi zaczęła z nim rozmawiać na temat przejęcia tronu. Mufasa opuścił łeb i spojrzał na nią ze złością. Zaczął krzyczeć,że lwicy zależy tylko na władzy. Zły lew odszedł od niej,ale Sarabi nie miała zamiaru odpuścić. Wiedziała,że przecież Mufasa musi zostać królem,by na Lwiej Ziemi zapanował porządek. Ale uparty Mufasa nie miał zamiaru tego zrobić. Następnego dnia obudził Sarabi i chciał jej wytłumaczyć,że jednak woli oddać tron młodszemu bratu. Wtedy Sarabi wybuchła. Jej złość nie miała granic,bo wolała o wiele bardziej króla Mufasę i królową jako siebie. Wyszła obrażona,a Mufasa znów się położył. Nie miał zamiaru koronować się na króla,co jeszcze bardziej zadowoliło Skazę i Uru. Zira także była szczęśliwa,bo przecież była zakochana w królewskim bracie. Sarafina nadal kochała lwa,ale już nie tak jak wcześniej. Skaza był coraz bliżej swojego sukcesu. Jednak Mufasa mimo namów wciąż nie chciał zasiąść na lwim tronie. Wtedy przyszedł do niego Rafiki,którego wezwała Sarabi. Lwica wytłumaczyła pawianowi,że Mufasa nie chce objąć tronu po ojcu. Rafiki przyszedł do niego i wytłumaczył,że inaczej to Skaza musiałby zostać królem. Jednak Mufasa nie wiedział,czy oddać tron młodszemu bratu,czy wziąć odpowiedzialność na siebie. Sarabi i reszta stada miała nadzieję,że Mufasa nie odda Skazie tronu,bo przecież to on jest potomkiem króla Ahadiego. Jeszcze tej nocy Mufasa z Sarabi znów wyszli z Lwiej Skały. Zostawili stado samo,i poszli nad wodopój. Jednak Mufasa zatrzymał się koło wody,gdy jeszcze tam nie doszli. Sarabi obróciła się do niego,ale Mufasa nie chciał z nią rozmawiać. Był zły na żonę,że aż tak zależy jej na władzy. Sarabi próbowała wytłumaczyć mu,że przecież musi być król,a Ahadi już nie ożyje. Te słowa jeszcze bardziej zabolały lwa,który odszedł. Sarabi bez skutku wołała za nim. Mufasa nie wrócił. Następnego dnia albo Mufasa albo Skaza miał zostać królem. Mufasa doskonale o tym wiedział,ale nie wiedział,co zrobić. Przecież nie chciał zostać królem,ale szkoda było mu oddać Lwią Ziemię w  panowanie Skazie. Gdy nastał świt,skłócone małżeństwo pogodziło się. Skaza,Zira,Uru i Sarafina czekali na to,żeby to Skaza wszedł na tron i ryknął z całych sił. Ale na szczycie tronu zobaczyli Mufasę i Sarabi,już pogodzonych. Mufasa zgodził się z innymi,że jednak musi zostać królem Lwiej Ziemi. Pogodził się z żoną,i został królem Lwiej Ziemi.

wtorek, 26 czerwca 2012

Przyjaciółka Nali

Nala znalazła już Simbę,ale pamiętała też o dawnej znajomej. Nazywała się Kijany,i była bardzo dziwna. Była straszną plotkarą,i mało kto miał do niej zaufanie. Nie można było jej powiedzieć jakiejkolwiek tajemnicy,bo od razu by to rozpowiedziała. Dlatego mimo urody ciężko było jej znaleźć chłopaka. Nala dziwnie się czuła,gdy jej coś mówiła. Była ona z Rajskiej Ziemi,ale czasami przeprowadzała się na Lwią Ziemię. Wtedy cała Lwia Ziemia zaczęła się żalić,że Simba i Nala wpuszczają ją do królestwa. Zaczęli się naradzać,a władcom trochę się to nie podobało. Rozumieli,że nie lubią Kijany,ale nie rozumieli ich przesadnych narad. Wkrótce Kijany była już na Lwiej Ziemi. Wszyscy zaczęli przezywać lwicę. Mówiły na nią Usaliti,co znaczy zdrada. Gdyby Kijany nawet miała chłopaka,to jeden z pewnością by jej nie wystarczył,o czym przekonało się dużo lwów. Od wtedy wszyscy omijali ją z daleka. Tylko Simba i Nala gościli ją pogodnie,co trochę ją denerwowało. Ale poszła na Rajską Ziemię,skąd wzięła wszystkie swoje przyjaciółki. Było ich dużo,ale nie wzięła wszystkich. Wzięła cztery kumpele,by zmienić zachowanie lwic z Lwiej Ziemi. Wszystkie jej przyjaciółki dziwiły się,czemu Kijany nie nawiązuje z nimi przyjaźni. Jedna z nich-Claw,była strasznie przyjacielska,i próbowała się z nimi zaprzyjaźnić. Ale lwice wolały trzymać się od nich z daleka. Simba też niezbyt ją lubił,ale Nala nie gardziła spotkaniami z nią. Po kilku chwilach wszystkie lwice odeszły od Kijany,bo poczuła się pewniej. Kijany spojrzała na Lwią Skałę,po czym bez wahania na nią weszła. Pierwsza zobaczyła ją Nala,która od razu do niej przybiegła. Kijany opowiedziała o przeprawie przez Lwią Ziemię,a Nali było głupio za swoje stado. Kijany mówiła nawet,że stado złej Ziry lepiej ją przyjęło,gdy przez nie przechodziła. Wtedy Nala zaśmiała się,lecz była to prawda. Simba niezbyt dobrze spoglądał na Kijany,o której myślał bardziej ze złej niż dobrej strony. Kijany nie była tam lubianą lwicą,ale Nala bardzo chciała to poprawić. Lubiła lwicę,która była niewiele młodsza od niej. W końcu całe stado wysłuchało przemówienia Nali,ale żadna lwica ani lew nie chcieli się do tego zastosować. Nikt nie lubił Kijany. Złość stada nie miała granic,gdy Nala zaprosiła ją do jaskini. Miała razem z nimi spać,jakby była w stadzie. Nala nawet zaproponowała jej to,ale Kijany ku szczęściu stadu się nie zgodziła. Chociaż to ucieszyło stado,ale lwica miała zostać z nimi przez około tydzień. Ale Kijany zawsze zostawała o wiele dłużej,niż mówiła. Więc nie wszyscy byli z tego zadowoleni. Zadowolona była tylko Nala,która ufała lwicy. Drugiej nocy wyznała jej sekret. Kijany obiecała,że nikomu o nim nie powie. Ale królowa zapomniała,że Kijany nie umie powstrzymać się od plotek. Zaczęła tego żałować,ale miała nadzieję,że jednak Kijany się powstrzyma. Ale lwica nie czekała długo,żeby powiedzieć o tym przyjaciółkom. Lwice śmiały się z niej,a Nala wszystko to słyszała. Wkroczyła do akcji,a lwice zaczęły się śmiać jeszcze mocniej. Wtedy pękały ze śmiechu,a Nala zawiodła się na Kijany. Ale Kijany sama się z niej śmiała. Królowa nie wytrzymała i zaatakowała lwice. Wtedy przestraszone uciekły,ale Nala zatrzymała Kijany. Wróciła z nią na Lwią Skałę,a tam opowiedziała o wszystkim mężowi. Simba kazał stadu jej pilnować,a sam poszedł pocieszyć Nalę. Nala opowiedziała mu to jeszcze raz,ale tym razem z płaczem. Simba też był smutny,bo Nala dała się tak wykiwać. W końcu postanowiono,że Kijany zostanie wygnana z Lwiej Ziemi na zawsze. Kijany było z tego powodu przykro,ale wiedziała czemu ją wygnano,i już nigdy nie weszła na Lwią Ziemię.

czwartek, 21 czerwca 2012

Choroba Mheetu


Mheetu jak wiadomo,był młodszym bratem Nali. Lwiczka bardzo go kochała,a on świetnie się z nią dogadywał. Jednak pewnej nocy Mheetu obudził się w wrzaskiem. Sarafina od razu do niego wstała,ale lwiątko nie chciało nic powiedzieć. Lwica z niepokojem położyła się,ale nadal obserwowała syna. Nala nie obudziła się,ponieważ spała na drugim końcu jaskini,koło Tamy i Kuli. Lwiątko próbowało spać,ale straszny sen nie dawał mu spokoju. Ciągle myślał o dręczącym go śnie. Sen był naprawdę koszmarny. Simba i Nala  giną z pazurów Mufasy i Sarafiny,a on to wszystko widzi. Nie było w tym śnie krwi,ale i tak był straszny. A na dodatek,Mheetu był jeszcze bardzo małym lwiątkiem. Gdy nastał świt,Mheetu wyszedł pierwszy z jaskini. Tylko on nie spał całą noc. Wszyscy inni mieli piękne sny,tylko on miał koszmar. Nie mógł wytłumaczyć sobie czemu. Nala dowiedziała się od matki co się stało,i postanowiła powiedzieć o tym Simbie. Jednak młodego księcia niezbyt to interesowało. Simba skupiał się tylko na zabawie i królestwie. Obrażona lwiczka odeszła od niego. Simba nie rozumiał czemu Nalę to tak interesuj. Lwiczka poszła do brata,który leżał koło Zazu. Ptak nie widział,by Mheetu był chory. Lwiątko rzeczywiście nie miało gorączki,ani żadnego bólu. Po prostu nie mogło znieść strasznego snu. Nala wiedziała,że Mheetu musiał mieć jakiś straszny sen. Chciała się dowiedzieć od niego wszystkiego,ale Mheetu powiedział tylko o tym,że Simba i ona umarli. Nala była przerażona,ale chciała się dowiedzieć więcej. Bez wahania podejmowała kolejne próby,które i tak się nie udały. Mheetu już nic jej nie powiedział. Nala odeszła od nich,zostawiając Mheetu z Zazu. Majordomus szybko odleciał od lwiątka,które zostało same. Jednak po chwili zobaczyło Toja,który leżał na drzewie w otoczeniu ptaków. Podszedł do drzewa ze smutną minką. Tojo od razu zapytał się o jego humor,ale lwiątko powiedziało tylko to co Nali. Jednak Tojo nie miał zamiaru dalej wypytywać o to Mheetu,bo nie było to jego sprawą. Jednak tej nocy było o wiele gorzej. Mheetu zasypiał i natychmiast budził się z krzykiem. Krzyk był jak z horroru,więc nikt nie przespał tej nocy. Wszyscy próbowali mu pomóc,ale nic nie pomogło. Małe lwiątko ciągle budziło się z przerażającym krzykiem. Po tej nocy Sarafina poszła z nim do Rafikiego. Nala i Simba chcieli iść z nimi,ale Sarafina pozwoliła na to tylko Nali. Nie chciała,by królewski syn chodził ciągle za nimi. Uważała,że Simba przecież nie jest ich synem,więc powinien więcej czasu spędzać ze swoją rodziną. Simba zrozumiał lwicę i odszedł. Nala była smutna,że nie może iść z najlepszym przyjacielem. Miała wybór-pójść z rodziną albo przyjacielem. Wybrała rodzinę. Ni nie szedł z nimi,ponieważ musiał powiedzieć o tym reszcie stada. W końcu Mheetu z matką doszli do Rafikiego. Mądry pawian uznał,że lwiątko nie jest do końca zdrowe. Przerażona rodzina chciała wiedzieć co mu jest. Mheetu będzie widział teraz różne postacie,które są nieprawdziwe. Lwiątko było tym załamane. Była to poważna choroba,bo lwiątko nie odróżniało rzeczywistości od fikcji. Wszystko co widzi jest dla niego prawdziwe,a teraz widział wiele rzeczy. Przez to mogło zginąć. Mały Mheetu wrócił do domu,a tam Sarafina kazała Nali zostać z bratem. Nala zgodziła się. Mimo próśb Simby,by z nim poszła,Nala została. Simba nie rozumiał,że Mheetu był poważnie chory. W końcu nastał wieczór,a Sarafina wróciła do rodziny. Przez ten czas obserwował ich Ni,którego nikt nie widział. Nala uważnie obserwowała Mheetu,który jak na razie nie wykazywał nic niepokojącego. "Warta" Nali była więc bardzo prosta. Mheetu prawie spał,ale był okropnie zmęczony. Nie wiedział nawet czym. Jeszcze tej nocy obudził się cicho. Śniło mu się,że ucieka przed hienami. Hieny nadal go goniły,chociaż już się obudził. Lwiątko widziało je i słyszało. W jego rzeczywistości hieny skakały po lwicach,które się nie obudziły. Lwice spały,a hieny były coraz bliżej. Lwiątko uciekło z domu. Wybiegło z jaskini,a potem dobiegło aż do cmentarzyska słoni. Tam nieprawdziwe stworzenia zniknęły. Mheetu poczuł bezpieczeństwo,ale nie na długo. Już po kilku chwilach lwiątko zobaczyło hienę. Hiena złapała go za ogon i zaczęła pociągać do siebie. Lwiątko tak naprawdę wyglądało bardzo śmiesznie,jednak dla niego było to rzeczywistością. Lwiątko widziało tylko hieny,które atakują go bez końca. Ta sytuacja powtórzyła się jeszcze przez kilka nocy,po czym Mheetu był już całkowicie zdrowy.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Narodziny Rafikiego

W dżungli żyła para pawianów-Tis i Zamani. Zamani była pawianicą,która bardzo często przebywała wśród przyjaciół. Łatwo ich zdobywała,a Tis miał z tym problem. Pawian nie zawsze był zadowolony ze spotkań żony,ale akceptował to. Oboje bardzo się kochali. Pewnego dnia spotkali się nad wodopojem,gdy Tis wpadł na Zamani. Pawian pomógł wtedy jej,i wtedy się zaprzyjaźnili. Potem było już tylko łatwo. Tis był bardzo szczęśliwy,że Zamani wreszcie zaszła w ciąże. Widział to,lecz nie był aż tak szczęśliwy. Bał się,że opieka nad dzieckiem będzie zbyt trudna. Zamani była jednak bardzo szczęśliwa z tego powodu. Chciała jak najszybciej dowiedzieć się,czy będzie miała chłopczyka czy dziewczynkę. Bardzo chciała dziewczynkę,ale nie pogardziłaby chłopcem. Pewnego dnia wstała nad wodopojem. Zobaczyła,że jest już prawie na pustyni. Nie wybierała się tam,więc nie wiedziała jak się tam znalazła. Po kilku chwilach napiła się,i pobiegła do Tisa. Tis był szczęśliwy,że jego żona interesuje się dzieckiem. Sam był bardzo ciekawy,jakie będą mieli dziecko. Nie był na sto procent pewien,że będzie zadowolony. Zdawał sobie sprawę z odpowiedzialności,jaką będzie ponosił. Zamani jednak wcale się tym nie interesowana,i myślała tylko o płci dziecka. Po chwili poszli w głąb dżungli. Chcieli porozmawiać. Zamani była bardzo zadowolona,że Tis chce rozmawiać. Przyszłego ojca niepokoiło to,że teraz będzie musiał opiekować się małym dzieckiem. Dużo razy widział słodkie,małe pawianki,ale nie wyobrażał sobie opieki. Zaczęli rozmawiać. Zamani była bardzo zaniepokojona postawą męża,który z pesymizmem mówił o dziecku. Tis zaczął rozmawiać. Zamani próbowała go przekonać,ale pawian był zbyt uparty. Z krzykiem na żonę wyszedł z głębi. Nie miał zamiaru dalej jej słuchać,a Zamani została sama. Była strasznie smutna,że jej mąż myśli tylko i wyłącznie o sobie. Nie chciał tego dziecka. Wtedy Zamani zaczęła płakać,i myślała jak pozbyć się dziecka. Jednak te myśli szybko jej przeszły,ale nadal została w głębi. Wtedy znalazł ją inny pawian-Mawazo. Mawazo spojrzał na nią ze współczuciem,a ona opowiedziała mu swoją historię. Mawazo był strasznie smutny tym,co ją spotkało. Od pierwszego spojrzenia zakochał się w młodej pawianicy. Chciał wykorzystać to,że Tis się nią nie opiekował. A Zamani też nie pogardziłaby nowym znajomym. Pawian przedstawił się i wytłumaczył,że jest lekarzem i szamanem władców Lwiej Ziemi. Opowiedział Zamani co to jest Lwia Ziemia,i co robi,a pawianica była nim zachwycona. Zamani rozmawiała z Mawazo,i zobaczył ich Tis. Pawian był okropnie wściekły na żonę,że go zdradza. Zamani próbowała mu wytłumaczyć co się stało,ale zdenerwowany Tis nie chciał jej słuchać. Odszedł z krzykiem,a Mawazo czuł się temu winny. Jednak Zamani pocieszyła go,i postanowiła odrzucić Tisa. Wtedy na Lwiej Ziemi rządził król Izlar i królowa Zomba,czyli rodzice Mohatu i Isaki. Wtedy mało który pawian ich znał,bo wszystkie mieszkały poza terenem królestwa Izlara i Zomby. Bo władcy nie chcieli więcej zwierząt. Zamani urodziła zdrowego synka. Tis był zazdrosny,ale nie wrócił do byłej. Wtedy nowym mężem Zamani był Mawazo. Zamani urodziła syna w dżungli gdy padał lekki deszcz. Mawazo i Zamani postanowili nadać swojemu dziecku imię. Nadali mu Rafiki. Jednak nowa para nie chciała,aby Rafiki wiedział o całym zdarzeniu,więc rzadko kiedy się spotykali. Zamani mówiła Rafikiemu,że Mawazo to jego nauczyciel. Uczył go,a Rafiki nigdy nie domyślił się,co się stało.

czwartek, 14 czerwca 2012

Zazu niewolnik



Zazu był królewskim majordomusem-pilnował dzieci,dostarczał wiadomości do króla,i co najważniejsze,był dobrym przyjacielem króla. Najpierw był majordomusem Ahadiego i Uru potem Mufasy i Sarabi,a teraz Mufasa umarł. Cała Lwia Ziemia pogrążyła się w smutku i żałobie. Prawie cała,bo Skaza,Zira i hieny wcale nie byli smutni. To Skaza rzucił swojego starszego brata Mufasę do pędzącego stada gnu. To przez niego król Mufasa umarł. Ale Skaza nie czuł się źle z tego powodu. Zazu też był strasznie smutny. Przecież Mufasa był jego najlepszym przyjacielem,a także królem. Nikt jednak nie pocieszał ani lwic,ani Zazu lub Rafikiego. Skaza uśmiechnął się chytrze i podszedł do ptaka. Zazu odleciał poszukać Mufasy. Ale Skaza złapał go za ogon i kazał zostać. Zazu prosił go o pozwolenie odlecenia,ale lew nie chciał o tym słyszeć. Majordomus stracił nadzieję i wrócił do lwic. Siedział na grzbiecie Skazy,tak jak chciał nowy król. Skaza spoglądał na niego przez całą drogę. Ale przestraszony ptak nawet nie myślał o ucieczce. Coraz bardziej zbliżali się do Lwiej Skały,a tam zły król wypuścił Zazu. Zobaczył Zirę do której podszedł,a Zazu korzystając z okazji spróbował uciec. Ale Skaza od razu to zobaczył i złapał Zazu. Z gniewu rzucił ptakiem o skałę. Zira uznało to za bardzo męskie ze strony Skazy. Ale Zazu myślał,że Skaza zupełnie postradał zmysły. Rządził się jak nie wiadomo kto,nie tak jak Mufasa czy Ahadi. Zazu nie przepadał za Ahadim,ale Skazę znienawidził. Od razu wiedział,że będą kłopoty. Były majordomus poleciał do lwic,do jaskini. Skaza i Zira śmiali się z niego,ale ptaku wcale to nie przeszkadzało. Nie obchodziło go co inni o nim myślą. On miał tylko wykonywać swoją pracę. Wywiązywał się z obowiązków,ale teraz będzie miał inne. Nie wiedział jeszcze jakie,ale na pewno nie takie same jak do tej pory. Skaza nie zachowywał się jak zwykły król. Wręcz przeciwnie. Był jednym królem w swoim rodzaju. Jeszcze żaden król nie był taki wredny dla swoich poddanych. A w jaskini Zazu starał pocieszyć Sarabi i samego siebie. Wiedział co odczuwała była królowa po stracie Simby i Mufasy. Ptak chciał następnego dnia wyruszyć po raz ostatni zobaczyć zmarłego króla Mufasę i księcia Simbę. Sarabi i reszta ze łzami w oczu się zgodziła. Nala podeszła do Sarabi z płaczem. Mheetu poszedł za nią,a później doszli wszyscy. Zazu cały czas mówił,a oni tego słuchali. Byli zaciekawieni pomysłami Zazu. Nie wszystkie były dobre,ale watro było posłuchać. Majordomus z płaczem przyznawał się do winy. Pamiętał,że był tam,ale potem coś się stało. Ale co,to już nie pamiętał. Pamiętał tylko,że był. Ale to wiele nie pomogło lwicom i ich dzieciom. Wszyscy byli strasznie smutni. Po kilku chwilach do groty wszedł Skaza z Zirą. Z szyderczym uśmiechem szli obojętnie obok lwic. Tylko Zira cieszyła się z gniewu lwic. Sarafina wiedział,że gdyby nie rzuciła Skazy,to by się tak nie potoczyło. Ale teraz nie miała zamiaru przyznawać się do błędu. Powiedziała o tym tylko Nali i Mheetu. Wtedy Shizasen już dawno umarł,a Sarafina miała męża Ni. Ni wszystko to słyszał. W końcu nie mógł już słuchać żony i wyszedł z ukrycia. Przyznał,że ich obserwował przez cały ten czas,ale Sarafina nie była na niego zła,tak się spodziewał lew. Następnego ranka poszli do wąwozu zobaczyć Mufasę i Simbę. Wszyscy poszli,nawet Skaza i Zira. Kilka hien chciało to zobaczyć,ale lwice je przepędziły. Wtedy hienom się nie udało. Same lwy poszły zobaczyć ciała nieżywych lwów. Widok był straszny. Mufasa leżał stratowany przez gnu pod złamanym drzewem. Tylko Simby nie było nigdzie widać. Ale Skaza skłamał wszystkich,że zakopał ciało małego lewka. Wszyscy w to uwierzyli,ale Sarabi miała podejrzenia. Jednak one szybko jej minęły,i martwiła się tylko o zmarłego męża. Okropnie smutnym widokiem było ciało Mufasy. Gdy wrócili na Lwią Skałę zaczęło się ściemniać. Nie było jeszcze wieczoru a tym bardziej nocy,więc zbliżała się burza. Nadchodziła ona wielkimi krokami. Zazu poleciał na ten deszcz. Siedział na kamieniu bardzo długo. Była już noc,i deszcz zaczynał ustawać. Ale krople nadal spadały jedna po drugiej. Zazu w płaczu przeżywał śmierć najlepszego przyjaciela i jego syna. Majordomusowi wszystko przypominało przyjacielskiego Mufasę i jego słodkiego synka Simbę. Z czasem przestało padać,a Zazu poleciał na Lwią Skałę. Tam ledwo powstrzymywał się od napływających do oka łez. Ale nie umiał się powstrzymać,podobnie jak reszta stada. Skaza nie wytrzymał,i wrzucił Zazu do klatki z żeber jakiegoś zwierzęcia. Od wtedy Zazu został niewolnikiem Skazy. Lew kazał mu śpiewać cały czas. I tak dalej toczyło się życie ptaka Zazu.

Dyplomy



Zuzia jakby co,to dostałaś 3 miejsce,ponieważ opowieść była ciekawa,ale za długa ;)

środa, 13 czerwca 2012

Konkurs

1 zad.Powiedz o kogo mi chodzi-
a)Była pierwszą żoną Skazy i matką Nali i Mheetu
b)Jest starszym bratem Kiary
c)Jego żoną jest Uru
d)Jest córką Simby

2 zad.Kto był starszy? (niektórzy Mogą być bliźniakami)
Mheetu czy Nala
Nuka czy Vitani
Skaza czy Mufasa
Sarabi czy Naada
Zingela czy Sarafina

3 zad.Wybierz ciekawą notkę ze swojego bloga (byle nie za długą,bo nie będę miała czasu jej przeczytać) i podaj mi link do niej.

Nagrodą będą dyplomy,które dostaną osoby na 1,2 i 3 miejscu,pozostałe dostaną komentarze do notek :)

niedziela, 10 czerwca 2012

Odwiedziny Mufasy


Simba został zwabiony do wąwozu przez wuja Skazę. Lew kazał księciu zaczekać na Mufasę,po czym sam poszedł dać znak hienom. Simba uczył się ryczeć,czekając na niespodziankę od ojca,którą obiecywał mu wuj. Lwiątko ćwiczyło na kameleonie,gdy zatrzęsła się ziemia. Przerażone lwiątko spojrzało w górę,i zobaczyło tysiące biegnących ku niemu antylop gnu. Książę wspiął się na drzewo,po czym zobaczył Zazu. Mufasa natychmiast pobiegł mu z pomocą. Wyciągnął go z wąwozu,i lwiątko zostało uratowane. Siedział na kamiennej półce,podczas gdy Mufasa walczył o życie. Już raz spadł do gnu,a następnym razem z tego nie wyjdzie. Simba obserwował poczynania ojca. Nie mógł jednak zobaczył całej tej historii. Nie wiedział,że Skaza zrzucił swojego brata,gdy ten poprosił go o pomoc. Widział tylko spadającego króla. Gdy stado przebiegło,lwiątko wróciło do nieżywego ojca. Płakało i błagało o pomoc,ale to nie pomogło. Król został stratowany. Po kilku chwilach przyszedł Skaza. Lew powiedział mu,aby odszedł z Lwiej Ziemi. Lwiątko nie domyślało się,że to Skaza zabił Mufasę,i posłał za nim hieny. Simba uciekł,a Shenzi,Banzai i Ed zaczęli go gonić. Jednak Simba biegł za szybko,i hieny go nie dogoniły. Potem rzucił się w ciernie,gdzie nie odważyły się pójść tchórzliwe hieny. Lwiątko uciekło na pustynię. Tam było bezpieczne,ale w końcu nie miało sił,i upadło. Sępy nie rozróżniały królewiczów,królów,i zwykłych lwów,po prostu polowały. Sępy zabiłyby małego Simbę,gdyby nie Timon i Pumba. Dwójka szczęśliwych zwierzaków bardzo chcieli mieć trzeciego przyjaciela. Obaj byli wyrzutkami,a Simba prawie tak samo. Nie chciał im powiedzieć co stało się jeszcze przed chwilą,ale surykatka i guziec wszystko mu opowiedzieli. Lwiątko musiało zostać przy nich by przeżyć,ale nawet polubiło nowych przyjaciół. Jednak Simba nie od razu zasnął. Nie chciał przez cały czas siedzieć,bo i tak by nie zasnął. Timon chciał aby został,ale lwiątko poszło własną drogą. Timon i Pumba próbowali go dogonić,ale Simba był szybszy. W końcu lwiątko zaszyło się w najgłębszej dżungli. Tam dwójka przyjaciół już nie poszła. Książę znów zaczął płakać. Przypomniał sobie o zmarłym ojcu,przygodzie z hienami,i wygnaniu. Nie było to całkowite wygnanie,lecz został bez domu. Miał dom w dżungli,lecz to nie zastąpiło mu prawdziwego domu na Lwiej Ziemi. Tęskniła za przyjaciółmi i rodzicami. Tęsknił szczególnie za Nalą i Mufasą,do których był najbardziej przywiązany. Poszedł na kamienistą drogę,gdzie znów płakał. Lwiątko było strasznie smutne,a Mufasa już dostał się do nieba. Sprawiedliwy i mądry król nie musiał długo czekać,aby go tam przyjęli. Wszyscy wiedzieli,że Mufasa był dobrym lwem. Nie zastanawiali się nawet,by go przepuścić. Simba był całkiem sam,gdy zaczął patrzeć na dół. Była tam całkiem spora przepaść i myślał,czy by tam nie spaść. Ze łzami w oczach zaczął myśleć o samobójstwie. Myślał o tym na poważnie,i coraz bardziej o tym myślał. W końcu otworzył pysk,i spróbował ryknąć. Uczył się ryku,żeby przestać myśleć o nieszczęściach. Ale z oczu małego Simby wciąż wypływały nowe łzy. A tymczasem w niebie,Mufasa widział co robi jego syn. Nie mógł znieść myśli,że Simba jest teraz pod opieką Timona i Pumby. Wtedy właśnie pokazał się Simbie. Już nie jako żywy król,lecz wielki duch. Jednak Simba nie widział ojca,który przeminął z pierwszym powiewem wiatru. Po kilku minutach Simba przestał płakać,i postanowić wrócić do nowych przyjaciół,i nauczyć się życia według Hakuny Mataty. Jednak Mufasa zbytnio martwił się o niego,by zostawiać go teraz samego. Jako wielki złoty duch wystawił łapę do wygnanego księcia. Simba czuł,że to ktoś dla niego ważny,lecz nie wiedział kto. Gdy już prawie widział ducha,duch Mufasy zniknął. Rany psychiczne Simby były jeszcze zbyt słabo zagojone,by mógł spotkać się z Mufasą. Mufasa jednak wykonał swoje zadanie,i wrócił do nieba.

piątek, 8 czerwca 2012

Mąż Livy

Liva była hieną okaleczoną przez lwa. Lew wydrapał jej oko i poszarpał uszy. Liva była hieną oszpeconą do końca życia,jednak jej to wcale nie przeszkadzało. Nie szukała też swojej drugiej połówki,by być bardziej szczęśliwa. Nie przeszkadzała jej samotność,bo była dość wybuchową hieną,i mało kto długo by przy niej wytrzymał. Zatrzymała się koło cmentarzyska słoni,by tam odpocząć. Wiedziała,że Jomy teraz nie ma,więc nie było po co tam iść. Położyła się,ale zobaczyła coś niespodziewanego. Zobaczyła kępkę trawy,która nie rosła tu od wielu lat. Natychmiast ją zerwała,bo była nią zbyt podekscytowana. Wtedy zdała sobie sprawę z tego,że przez nią cmentarzysko słoni już nigdy się nie odnowi. Ze spuszczoną głową odeszła od domu siostry. Mimo tego,że była starsza,to Joma była o wiele mądrzejsza. Liva także chciała być królową stada. Joma i Hafl byli władcami hien,a ich dzieci miały przejąć po nich władzę. Żeby nie było kłótni,wpadli na pomysł-wszyscy 3 będą władcami. Na taki pomysł nie wpadł jeszcze nikt. Jednak Liva nie była zazdrosna o siostrę,i w przeciwieństwie do Skazy,nawet trochę się cieszyła. Przecież stado było ogromne,a ona nie umiałaby nim pokierować. Odeszła do dżungli,gdzie znów przypomniały jej się stare rany. Podeszła do wodospadu,by zobaczyć,czy może nie zniknęły. Ale zawiodła się. Nie wiedziała,że będzie już tak do końca życia. Z oczu popłynęło jej kilka łez. Jednak po chwili podniosła się i poszła gdzie indziej. Wychodząc z dżungli zauważyła znajomą jej twarz. Po chwili zobaczyła,że był to ten sam lew który ją oszpecił. Teraz Liva nie umiała już powstrzymać swojej złości. Z jak najgłośniejszym warknięciem rzuciła się na lwa. Lew wiedział,że była to Liva. Uderzył ją łapą dla ostrzeżenia. Liva jednak nie miała zamiaru się poddać. Wybuchowa hiena była tak nasączona złością,że już nic nie mogło jej powstrzymać. Jednak przy skoku poślizgnęła się o wodę z małego źródełka i upadła. Lew odszedł,bo nie chciał już zawracać sobie nią głowy. Liva była zła,bo teraz wyszła tylko na głupią. Nie było w okół nikogo,ale ona i tak się tego wstydziła. Odeszła od dżungli i poszła na Rajską Ziemię. Tam też nie została mile przyjęta. Wiele dzieci bało się jej,dlatego nie mogła tam zostać. Nie wiedziała gdzie już pójść. Wróciła na cmentarzysko słoni. Shenzi,Banzai i Ed byli zadowoleni z jej odwiedzić. Ale Hafl i Joma akurat teraz byli zajęcia,więc hiena mogła im trochę przeszkadzać. Trochę smutna Liva odeszła od wszystkich. Było jej głupio,że nawet własna siostra nie ma dla niej czasu,a ona się wtrąca. Nie chciała już do niej iść,ale chciała też znaleźć dom. Na Lwiej Ziemi nie zostałaby przyjęta,tylko najwyżej bardziej okaleczona. Nie wiedziała już co ze sobą zrobić. Nie chciała iść na pustynię,bo tam mieszkał ten lew. W końcu poszła na ziemię,która była zupełnie opustoszona. Nikt na niej nie mieszkał,dlatego hiena postanowiła tam zamieszkać. Już miała iść na polowanie,gdy zobaczyła wesołe lwiątka. Przyszły tu one tylko na zwiedzanie,ale dla Livy szykowała się niezła przekąska. Hiena nie musiała już męczyć się z polowaniem,bo lwiątka były przed jej nosem. Jednak lwiątka były zbyt szybkie,by Liva je zaatakowała. Ale po chwili znalazła na swojej drodze jakąś hienę. Hiena była trochę podekscytowana gościem,ponieważ to ona tu pierwsza mieszkała. Liva już chciała odejść,gdy hiena ją zatrzymała. Nazywała się Giren i była samcem. Giren pozwolił Livie zamieszkać u niego,i stali się parą.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------Przepraszam,że Liva na obrazku nie jest z bliznami,ale nie chciałam przerabiać obrazku ;)

wtorek, 5 czerwca 2012

Rany Livy

Liva-siostra hieny Joma,ciotka Shenzi,Banzaiego i Eda. Wszyscy bardzo ją lubili,a Liva była starszą siostrą Jomy. Joma zawsze mogła na nią liczyć. Jednak niektórzy ze stada trochę się jej bali,ponieważ miała poszarpane uszy,nie miała oka i miała okropną bliznę na prawym oku,które było wybite. Jednak hiena nie zawsze była taka. Wcześniej była zwykłą hieną,która różniła się od innych kolorem oczu. Hieny miały zazwyczaj czarne,małe oczy,rzadko kiedy były one kolorowe. Takie oczy były prawdziwymi wyjątkami,i wśród hien można było nawet zdobyć sławę. Liva była jedną z najbardziej znanych hien,ponieważ była ciotką przyszłych władców stada. Otóż Shenzi,Banzai i Ed mieli kiedyś rządzić całym stadem. Stado podążało za nimi,lecz jeszcze za ich rodzicami-Jomą i Haflem. Pewnego wieczoru Liva wpadła na pomysł. Nie mieszkała na cmentarzysku słoni,więc chciała odwiedzić siostrę. Hieny tęskniły za sobą,ale Liva nie miała łatwo w podróży. Zapomniała gdzie jest droga,więc poszła przez Lwią Ziemię. Tam zaatakował ją król Ahadi. Lew był okropnie wściekły,że hiena znowu wchodzi na nie swoją ziemię. Liva próbowała mu to wytłumaczyć,ale Ahadi nawet nie chciał słuchać. Uderzył hienę po raz kolejny. Jednak wtedy hienie jeszcze nic się nie stało. Ponieważ Ahadi uderzył ją łapą,to nie miała żadnych ran. Uciekła dalej,ale tam napotkała słonia. Nie miała szans uciec przed wielkim ssakiem. Słoń uderzył ją trąbą,a hiena poleciała kilka metrów dalej. Uderzyła o kamień,ale słoń nadal do niej biegł. Wtedy Liva jak najszybciej podniosła się,i zaczęła uciekać. Ukryła się w krzakach,gdzie słoń jej nie zauważył. Ale hiena nie miała na głowie tyle wściekłego słonia. Inne zwierzęta też nie były zadowolone z tego co zrobiła. Chciała je przekonać do siebie,ale one nie umiały ustąpić. W końcu hiena odbiegła od wszystkich,i udało jej się to. Wtedy zobaczyła brązową lwicę z małym dzieckiem. Była to Uru z Taką. Taka nie znał tej hieny,a Uru wprost przeciwnie. Królowa Lwiej Ziemi zapamiętała Livę jako bardzo nieodpowiedzialną i głupią hienę. Ale w końcu i stamtąd Liva wyszła bez szwanku. Nie chciała już pytać się nikogo o drogę,więc poszła w swoją stronę. Tak przynajmniej podpowiadał jej instynkt. Ale on źle jej podpowiedział,bo hiena szła w zupełnie inną stronę. Dotarła do pustyni. Wtedy już nie wiedziała gdzie jest. Widziała piasek i chmury,ale nie zamierzała się poddawać. Zupełnie nie pamiętała drogi,a w okół nikogo nie było. Były tylko sępy,które już czekały na to,żeby Liva padła ze zmęczenia. Jednak hiena z wyciągniętym językiem biegła dalej przez parzące piaski pustyni. Nie potrzebna jej była woda,której nigdy jej nie brakowało. Umiała się schłodzić w inny sposób,który znał mało kto. Jednak teraz schłodzenie się było jej zupełnie niepotrzebne. Hieny szła dalej z myślą,że już za kilka minut spotka się z młodszą siostrą i jej dziećmi. Jednak nie spodziewała się zobaczyć roślinności. Przed oczami miała kości i mgłę,a zobaczyła słońce i hienę. Hiena była wyczerpana,bo też szukała swojego domu na cmentarzysku. Jednak Liva nie umiała jej pomóc. Był już wieczór,a żadna z nich nie znała drogi. Liva chciała pocieszyć hienkę,ale sama się popłakała. Mała hiena przedstawiła się. Nazywała się Fisi. Fisi była bardzo miłą hieną,podobnie jak Liva. Jednak Liva zawsze kochała walki,by sprawdzić swoje umiejętności. A Fisi była całkowicie przeciwna przemocy. Hieny postanowiły zaczekać tu do ranka,ponieważ teraz będzie zbyt niebezpiecznie. Fisi z Livą położyły się spać. Następnego ranka Liva zobaczyła przed sobą jakiegoś lwa. Lew był zły,bo nie chciał widzieć tutaj hien. Fisi jeszcze spała,ale obudziło ją warknięcie Livy i ryk lwa. Lew ugryzł jej uszy,a Liva podrapała kark. Wtedy lew był tak zły,że uderzył Livę prosto w oko. Liva z krzykiem odsunęła się. Lew uderzył ją w prawe oko,a teraz już go nie miała. Miała za to wielką bliznę i brak oka. Wtedy wyglądała okropnie,a jej pięknie ułożone włosy stały się potwornie brzydkie. Lew połamał jej włosy nie tylko na głowie. Teraz Liva była hieną,której bało się właściwie cało stado,przez jednego lwa.

niedziela, 3 czerwca 2012

Nowe drzewo

Właściwie w drzewie nic się nie zmieniło,tylko teraz widać już Zombę,Zinę,Tonija i Izlara. Zrobiłam jeszcze 2 drzewo-hien. Przepraszam,że na Asante są jakieś litery. I pamiętajcie,że według was może być inne drzewo,to jest moje :P

sobota, 2 czerwca 2012

Przybrane dziecko

Vitani i Kopa przez długi czas nie mieli dzieci. Bardzo się tym martwili,bo Kiara już urodziła dwójkę dzieci,a przecież to oni byli starsi. Kiara z Kovu spotkali się z nimi,by to omówić. Kovu i Kiara przyprowadzili dzieci,a Kopie i Vitani było głupio z tego powodu. Oni też bardzo chcieli tworzyć rodzinę. Vitani podeszła do Kiary i odeszła z nią. Próbowała przekonać lwicę,by oddała jej jedno z dzieci,ale Kiara obraziła się. Tym razem Vitani zrozumiała czemu,bo sama tak by zareagowała. Odeszła ze smutkiem,po czym wróciła do Kopy i Kovu. Lwy pytały się o Kiarę,a lwica powiedziała,że Kiara zaraz przyjdzie. Z tym akurat trafiła,bo już było widać ją na horyzoncie. Kiara powiedziała im to,co powiedziała jej Vitani. Lwica nie próbowała nawet bronić się przed tymi słowami,bo to była szczera prawda. Kopa poszedł,a Vitani za nim. Był zły na żonę,że w ogóle o tym pomyślała. Ale Vitani przeprosiła go,i Kopa zapomniał o całej sprawie. Ale nie na długo. Po kilku godzinach wszyscy wiedzieli o pomyśle Vitani. Simba i Nala poszli do nich,by im to wytłumaczyli. Vitani próbowała wszystkich namówić by o tym zapomnieli,a Kopa przyłączył się do niej. Ale ich przemowa przypomniała to wielu lwom. Kiara spoglądała na nią krzywo,tak jak Kovu. Ale Kopa i Vitani nie mieli zamiaru zostać tak przez dłużej. Postanowili wreszcie mieć dziecko,by nigdy się to nie powtórzyło. Ale Vitani nie zachodziła w ciąże. Para z płaczem przyznała,że nigdy się to nie uda. Teraz szukali kogoś,kto chce oddać swoje dziecko. Ale nikt nic takiego nie mówił,więc było im trudno znaleźć kogoś takiego. Kovu i Kiara długo nie byli źli,więc postanowili im pomóc. Oni podziękowali im za pomoc,i od razu zaczęli szukać. Nie trwało to długo,a Kopa zaczął szukać żony. Nigdzie nie mógł jej znaleźć,bo Vitani wyszła poza granicę Lwiej Ziemi. Nikt o tym nie wiedział,a Kopa dalej jej szukał. Ale szybko znalazł Kiarę,która poszła po Kovu. Kopa poszedł z nią bo myślał,że może poszli w tą samą stronę. Ale przy Kovu nie było ani śladu Vitani. Zaniepokojeni zaczęli się rozglądać. Nie rozdzielali się już,a dziecko które znalazł Kopa siedziało przy wodopoju. Czekało,aż zobaczy swoją nową matkę. Cieszył się,że będzie w królewskiej rodzinie,że będzie miał rodzinę. Kovu zobaczył lwicę bardzo podobną do Vitani. Jednak nie było to Vitani,o czym przekonali się bardzo szybko. Lwica była tym urażona,i odeszła. Nikt nie spodziewał takiej reakcji,a tym bardziej Kovu i Kiara. Poszukiwania nadal trwały,a Vitani była na Rajskiej Ziemi. Szukała tam rodzin,którym nie zależy na dziecku,lub nie mają na nie czasu. Nie było dużo takich rodzin,a Vitani przecież nie pytała się wszystkich. Niektórzy byli oburzeni inni nie,ale nigdy nie oddawali. Zmartwiona lwica wróciła do królestwa młodszego brata,by powiedzieć o porażce. Nie czuła się z tym dobrze,ale nie chciała już szukać. Pogodziła się z myślą,że na zawsze zostanie bez pociech. Ze łzami w oczach przyszła do Kopy. Ale lew w drodze wyjaśnił jej,że znalazł jakieś dziecko. Okropnie szczęśliwa lwica pobiegła w kierunku wodopoju. Okropnie chciała zobaczyć dziecko,które znalazł Kopa. Myślała o dziewczynce,ale czasem też o chłopcu. Gdy doszła,Kopa był tuż za nią. Z uśmiechem przedstawił poobijane lwiątko,które było lwiczką. Vitani strasznie się zaniepokoiła jej stanem. Wzięła na grzbiet i zaczęła pytać o historię. Lwiczka wyjaśniła im,że nazywa się Hazina,i że rodzice umarli. Była to straszna historia małej lwiczki,którą opowiadała przez długo. Przerażeni Kopa i Vitani jednak jej słuchali,i nie zamierzali przestać. Gdy Hazina była trochę większa,Vitani zaszła w ciąże. Minęły może 2 tygodnie od przyjścia małej Haziny. Lwy nie wiedziały co z nią zrobić. Ale dla Kopy było ważniejsze jego dziecko,niż przybrane. Wyrzucił Hazinę,i kazał jej odejść. Lwiczka odeszła,ale nigdy nie zapomniała tego,co przeżyła.