piątek, 27 lipca 2012

Ciemne miejsce


 Ahadi wesoło wybiegł z jaskini. Było to wtedy,gdy Uru jeszcze nie dołączyła do Lwiej Ziemi,a Isaka żył. Lwiątko miało nigdy nie chodzić poza granicę swojego królestwa. Ale sam nie był zbytnio zainteresowany takimi podróżami,bo jego królestwo mu wystarczało. Jednak nie na zawsze. Ahadi tak jak większość lwiątek był bardzo ciekawski. Nie znał jeszcze doskonale świata,więc chciał go poznać. Ale sama Lwia Ziemia była zbyt mała,by Ahadi się nią zachwycał. Doskonale ją znał,chociaż nie był jeszcze dużym lwiątkiem. Lwiątko spojrzało na królestwo ze szczytu Lwiej Skały,gdzie kiedyś będą siedzieli Mufasa i Simba. Wtedy Mufasa i Simba jeszcze nie istnieli,ponieważ ojcem Mufasy był właśnie Ahadi. Ahadi zauważył ciemne miejsce,a potem znowu ziemię oświecały promienie słońca. Było to na Lwiej Ziemi,więc nikt nie powinien mieć wyrzutów,że Ahadi wyszedł poza granicę. Lwiątko jednak wiedziało,że może to być niebezpieczne. Ahadi od dziecka zawsze wszystko utrudniał i kalkulował. Zawsze był ostrożny i wiedział,kiedy musi przestać. Nie był jak inne lwiątka,które specjalnie narażały się na niebezpieczeństwa. Mohatu i Zauditu byli z tego zadowoleni,ale przez to Ahadi miał o wiele mniej znajomych. Lwiątko bardzo rzadko spędzało czas z przyjaciółmi,których nie miało wiele. Przyszły król był zbyt samolubny,by bawić się ze wszystkimi. Dużo lwiątek mu nie pasowało,albo po prostu one nie chciały się z nim bawić. To trochę martwiło jego rodziców,bo oni zawsze umieli się dogadać. Ahadi postanowił pójść w to miejsce. Nie spodziewał się niczego,co było jego błędem. Tym razem lwiątko zapomniało o swoich wcześniejszych zachowaniach. Wbiegł na ziemię otoczoną mgłą. Lwiątko najpierw nie chciało wejść dalej niż kilka kroków. Zmartwiony Ahadi odszedł,ale nie chciał o tym mówić swoim znajomym. Jednak jedno z lwiątek-Glara podeszła do przyszłego króla,a on wiedział,że jej może wszystko powiedzieć. Ahadi powiedział jej o swoim problemie,ale ona powiedziała,żeby tam poszedł. Ahadi spuścił łeb. Nie wyobrażał sobie,że kiedyś będzie mówić o czymś takim dziewczynie. Gdyby powiedział to Uru,lwiczka na pewno by go wyśmiała,podobnie jak wiele innych lwiątek. Ahadi spojrzał jeszcze raz na ciemne miejsce z Lwiej Skały. Po chwili lwiątko zobaczyło za sobą matkę Zauditu. Królowa spojrzała na niego z dumną miną. Wiedziała,że jej syn jest zainteresowany czymś,ale nie wiedziała czym. Nie miała pojęcia,że Ahadi interesuje się innymi ziemiami. Jak dotąd były one dla niego obojętne. Jednak lwiątko nie chciało długo przebywać koło matki,która zaczęła rozmawiać. Zszedł z Lwiej Skały i podszedł do najbliższego drzewa. Potem spojrzał ostatni raz na ciemne miejsce w oddali. Poszedł do niego wolnym krokiem,lecz zatrzymał się w połowie drogi. Spojrzał na niebo,które powoli ciemniało i już zaczęły się pojawiać pierwsze gwiazdy. Więc młody król  nie miał czasu na rozmyślanie i szybko popędził do celu. Już miał zaczął swoje kalkulacje,gdy stanął. Już tylko kilka kroków dzieliło go od wymarzonego miejsca,lecz on trochę bał się tego. Nie chciał jednak pokazać sobie,że jest tchórzem.
-Przecież będę królem-myślał-Muszę być odważny,nie mogę się bać.
I z tymi słowami wkroczył do strasznego miejsca. Było ono całe w mgle,gdzie nie było niczego widać. Lwiątko podążało tam,gdzie będzie chociaż trochę światła,lecz trudno było znaleźć takie miejsce. Trochę przestraszony Ahadi szedł dalej. W myślach powtarzał sobie te słowa. W końcu odwaga wygrała i Ahadi trochę się wyluzował. Stawiał już pewniejsze kroki i coraz szybsze. Nie chciał biec i rozglądał się cały czas. Przyszły król dobrze wiedział,że i tu może czyhać na niego niebezpieczeństwo. Dziwne miejsce było straszne,ponieważ prawie nikt tam nie wchodził. Miejsce pojawiło się dopiero kilka dni temu i nikt nie chciał zobaczyć co tam jest. Ahadi dobrze wiedział,że on pierwszy tam wchodzi. Przynajmniej pierwszy z Lwiej Ziemi. Lwiątko słyszało jakieś dziwne słowa a potem chichoty. Jednak chichoty były o wiele inne,niż te które wydawały hieny. Ale hieny wtedy nie były jeszcze zagrożeniem dla lwów,więc Ahadi nie musiał się ich bać. A zwierzęta z tego miejsca na pewno nie były przyjazne. Po chwili do lwiątka wyskoczyła dwójka zwierząt. Były to gepardy,które zbuntowały się przeciwko władcom. Nie wszyscy wyrażali swoje uczucia tak jak np.Skaza,nienawiścią. Oni nie wiedzieli,że te gepardy są przeciwko im. Były takie zwierzęta,ale one bały się sprzeciwić się. Wiedziały,że i tak nie wygrałyby z o wiele większą armią króla Mohatu i królowej Zauditu. I tylko dla nich źle by się to skończyło. Jednak Ahadi uciekał jak najszybciej. Łapa poślizgnęła mu się na śliskiej ziemi,gdzie upadł. Dwójka gepardów doskonale to wykorzystała i podbiegła o wiele bliżej. Zanim przyszły król Lwiej Ziemi zdążył się podnieść,gepardy ze śmiechem dopadły go. Gepardzica była o wiele bardziej drapieżna i chciała go zabić. Drugi gepard chciał tylko postraszyć Ahadiego. Zwierzęta były rodzeństwem,które nie umiało się pogodzić. Zgadzało się tylko z tym,że lwy nie powinny mieć prawa do tronu. Ta dwójka była najbardziej znienawidzonymi gepardami na całej Lwiej Ziemi. Jednak Ahadi ich nie znał. Dwa gepardy już dopadły Ahadiego. Gepardzica na którą wołała Nafuu,uderzyła Ahadiego pazurem w brzuch. Lwiątko zwinęło się z bólu. Krzyk nie pomógł biednemu lwiątku,które płakało. Ahadi nie umiał się obronić,przez co Nafuu i Eslu mieli o wiele łatwiejsze zadanie. Nafuu uderzyła go jeszcze kilka razy,a Eslu tylko się śmiał. Uderzył go pazurem w nogę,a potem lwiątko uciekło. Z płaczem odeszło od ciemnego miejsca. Nie miał już sił dobiec do domu,więc położył się na trawie. Zacisnął ostre kły i próbował nie płakać. Jednak ból był zbyt silny,by Ahadi był w stanie nie płakać. Krew była już na trawie,a wtedy lwiątko powoli się podniosło. Zmartwieni rodzice przyszłego króla poszli go poszukać. Zobaczyli Ahadiego w bardzo złym stanie z ranami na brzuchu. Ahadi opowiedział im wszystko,a oni tylko go pouczyli. Nie spodziewali się tego po gepardach,które były zazwyczaj spokojne i łagodne. Ale teraz Eslu i Nafuu zostali wygnani z Lwiej Ziemi,ale najpierw poranieni przez Mohatu. Ahadi już nigdy nie chciał chodzić w ciemne miejsce przez gepardy,do których teraz czuł silny uraz. Nadal był bardzo ciekawy świata poza Lwią Ziemią,i chodził poza granicę,lecz bardzo rzadko.

20 komentarzy:

  1. Genialne :) Super notka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś pięknego...
    Trzymaj tak Azro !

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajna notka, biedny Ahadi :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Super notka!
    Zapraszam do mnie. ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda mi Ahadiego, ale notka bardzo ciekawa. Tylko pamiętaj, że przed i po myślnikach zawsze stawiamy spację. Tak na przyszłość :)
    Zapraszam na mojego bloga www.krol-lew4-stado-kovu.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. opowieścizżycialwów.blogoscop.com to dobry adres

    OdpowiedzUsuń
  8. A co cię to?31 lipca 2012 04:48

    Super :) Nie wiedziałam,że Ahadi też nie był taki święty,za jakiego się uważał. I Anonimie- (16:10) Azra dobrze pisze ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne , szkoda Ahadiego :( I jak zawsze super obrazki. Mam nadzieję , że będzie jeszcze dużo notek.
    Pozdrawiam i zapraszam na http://krollew-dalszelosy.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi wcale nie szkoda Ahadiego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to czyli jesteś jak te gepardy , hieny albo gorzej SAM SKAZA

      Usuń
  11. Zapraszam na lewwygnaniec.blogspot.com
    Dzięki i do zobaczenia

    OdpowiedzUsuń
  12. The bottom picture belongs to juffs.deviantart.com. You are violating their copyright and I will report your blog.

    OdpowiedzUsuń