niedziela, 28 listopada 2010

Dziadek Ziry

Gdy był świt,a Mufasa rządził,Zira spotkała bardzo ważną dla siebie osobę. Zira spotkała swojego dziadka. Gdy dowiedziała się  o swoim dziadku,pobiegła do niego. Ale dziadek nie myślał wcale o wnuczce. Myślał tylko o swoim synku-Bolajim. Zira powiedziała że jest córką Bolajego i  Hawy. Lew skoczył z uśmiechem do Ziry. Bardzo się cieszyli. Nie umieli okiełznać swojej radości. Zira bowiem zapytała nadal szczęśliwa. Jak ty
się w ogóle nazywasz? Dziadek Ziry powiedział nadal skacząc z radości. Jestem twoim dziadkiem. Nazywam się Nyonda. A jak ty się nazywasz wnuczko? Zira powiedziała patrząc w oczy Nyondy. Ja jestem Zira. Chodź dziadku! Przedstawię cię Skazie! Ale Nyonda zniknął. Zira skoczyła na niewidzialnego dziadka. Nyonda wstał pokonany i powiedział. Pokonałaś mnie moja Ziro. Teraz pójdę z tobą gdzie tylko zapragniesz. Zira zdziwiła się. Ale poszli do Skazy. Skazie od razu nie spodobał się Nyonda. Zira poszła ze swoim dziadkiem nad wodopój. Opowiedziała o wszystkim:o Skazie,Mufasie,Simbie,Nali,Sarabi,Sarafinie,Shizasenie,stadzie,lwiej ziemi. Nyonda był zachwycony. Niestety nie mógł zostać na zawsze z Zirą. Lwia ziemia nie była jego ojczystą ziemią. Mieszkał on na cmentarzysku słoni,gdyż nie chciał został na Rajskiej ziemi. Zira nic nie wiedziała o mieszkaniu Nyondy. Niestety Nyonda nie był zbyt rozmownym lwem. Więc żaden dinozaur ani lew go nie lubił. Zira myślała że jest bardzo lubiany. Ale Nyonda nie lubił za bardzo nawet swojej wnuczki. Zira bardzo przejęła się problemem Nyondy. Jednak Nyonda nie chciał sprawiać Zirze problemu. Jednak Zirze bardzo zależało na dziadku. Skaza przechodził i zobaczył Nyondę i Zirę,takich szczęśliwych. Skaza wiedział że Nyonda to dziadek Ziry. Nyonda jednak bardzo ciekawski zapytał Zirę. Czy wiesz gdzie jest twój ojciec? Zira popatrzała smutnie na ziemię. Podniosła łeb i cicho powiedziała. Mój ojciec nie żyje. Nyonda zaskoczył się i równocześnie wściekł. Pomyślał że Skaza zabił Bolajego. Po chwili Nyonda odszedł podejrzanie od Ziry i poszedł. Zira poszła cicho za nim. Nyonda nic nie podejrzewał. Szedł on w stronę ukochanego Ziry. Gdy doszedł do Skazy pobiegł do niego i krzyknął. Skaza! Jeżeli przegrasz w walce,umrzesz. Jeśli jednak wygrasz,Zira będzie mogła spokojnie z tobą przebywać. A ja się wyniosę. Skaza przyjął wyzwanie i zaczęli walczyć. Nyonda początkowo wygrywał. Ale Skaza walnął go w łeb. Nyonda prawie spadł z lwiej skały. Skaza zrzucił Nyondę jak Mufasę. Skaza zszedł ze skały i pojawiła się Zira. Nyonda musiał dotrzymać słowa. Gdy odchodził Zira rzuciła się na niego a Skaza poszedł. Zira wściekła z płaczem krzyknęła na dziadka. Jak mogłeś!? Chciałeś zabić mojego Skazę!! Ale Nyonda odszedł z współczuciem patrząc na Zirę. Zirze zrobiło się trochę smutno. Jednak Nyonda musiał odejść. Zira była trochę też wściekła na Skazę,że tak postąpił z jej dziadkiem. Ale Nyonda dotrzymał słowa.

sobota, 27 listopada 2010

Na ratunek Zirze! cz.2-ostatnia

Zira patrzała na hieny ze strachem. Jedne śmiały się. Drugie wyszczerzały do niej kły. Jeszcze inne mówiły. Zamęt ogromny. Ale Hafl i Joma zarządzili,że Zira zostanie podzielona. Joma już prawie dojechała do połowy Ziry,aż tu nagle Hawa wyskoczyła zza kamiennych ścian. Większość walczyło,ale inne zajęło się swoim obiadem. Hawa wiedziała co hieny mają na myśli. Więc ku zdziwieniu hien,przeskoczyła je i pognała do Ziry. Joma już wymierzyła połowę,i prawie ucięła Zirę. Hawa skoczyła na zaskoczone hieny które uciekły w popłochu. Taka też wiedział co się stało z Zirą. Szybko pognał ją ratować. Gdy dobiegł zobaczył ogromną ilość hien i walczącą z nimi mamę Ziry. Zobaczył też leżącą na ziemi,przestraszoną Zirę. Szybko pobiegł do niej. Ale jedna z hien walnęła go prosto w łeb,tak mocno że poleciał kilka metrów do tyłu. Zira nie zauważyła Taki. Była przejęta ty,czy jej matka wygra walkę z hienami. Nagle Taka potrząsnął głową i ruszył po Zirę. Jednak hieny nie chciały stracić swojego zdobytego pożywienia. Hafl kopnął małego Takę. Taka tym razem poturlał się i prawie spadł z krawędzi. Joma z szyderczy uśmiechem powiedziała szczęśliwa. Ach. Taka jesteś przewidywalny. Nie sądziłam że tak łatwo można być pokonanym przez hienę. I to głupszą niż kość. Ale teraz pożegnaj się z życiem. Pod Taką były kolce(takie bardzo ostre i duże). Joma podniosła łapę. Tace zdawało się że to ostatnia chwila jego życia. Popatrzył na Jomę i trochę się rozpłakał. Mały myślał bojąc się. I tak nikt mnie nie lubi. Nie będę może już taki biedny. Joma z szerokim uśmiechem położyła swoją łapę na łapie Taki. Hawa oderwała się od hien i pobiegła ratować Takę. Skoczyła na Jomę. Szybko wciągnęła Takę na górę. Teraz hieny mają nowy cel. Hawa została otoczona. Hieny wiedziały,że mogą zabić małe tylko bez Hawy. Hawa próbowała wystraszyć psy jak tylko mogła. Ale pojawił się Ahadi i zmiótł hieny z powierzchni ziemi. Zobaczył że tu nie ma Mufasy. Więc to była jego rola. Hawa podbiegła do przestraszonej Ziry. Zira nie wiedziała co się stało. Dopiero teraz zauważyła Takę. Taka podszedł do niej z uśmiechem. Zira bardzo się zdziwiła. Powiedziała tylko. Co? Ale Hawa poganiała lwiątka. Gdy Zira była już na lwiej ziemi z Taką,zabawili się w berka. Niestety Zira powoli musiała odejść od Taki. Co prawda byli razem w jaskini ale tam nie bawili się. Taka nie chciał opuszczać jeszcze Ziry. Bo bawili się tylko 15 minut. Niestety wszyscy poszli już na lwią skałę. Taka i Zira niechętnie poszli za nimi. Ale gdy się ułożyli do spania,ich noski się dotknęły! Taka i Zira wstali z wielkim piskiem. Aaaaaaaaaaa!!!!!! Jednak i to miało swoje dobre strony. A teraz wystarczy odrobina szczęścia. Zira może jeszcze wpaść w łapy głupich hien? Przekonacie się.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tym razem Zirze udało się uciec. Ale czy będzie następna część? Skoro to jest ostania,to mi jest przykro. Ale przecież nie tylko Zira ma przygody. Pa! :)

piątek, 26 listopada 2010

Na ratunek Zirze! cz.1

Zira szła po lwiej ziemi nieustraszona. Myślała że skoro hieny już zrobiły jej krzywdę,zostawią ją. Ale hieny nie były takie odpuszczalne. Zira wiedziała że nie może wchodzić na cmentarzysko słoni. Młode hieny mogą być drugim powodem zabicia przyjaciela lub przyjaciółki Mufasy i Taki. Hafl chciał wybiec i po prostu porwać Zirę. Lecz to nie byłoby stosowne. Zira uciekłaby. Więc hieny wymyśliły że poczekają na Zirę,aż dojdzie do wodopoju. Rano ukryli się w krzakach i patrzeli. Joma wiedziała że Zira zaraz się tu pojawi. I miała rację. Zira spragniona przyszła się napić. Nagle z krzaków wyskoczyli Hafl i Joma. Złapali Zirę. Zira szarpała się ile tylko mogła. Krzyczała na cały głos. Lecz w pobliżu nie było ani rodziny ani przyjaciół. Tym razem Zira nie miała możliwości wydostania się pułapki hien. Czuła się bardzo niezręcznie. Chciała się wydostać,ale wszelkie próby nic nie dały. Joma i Hafl prowadzili Zirę na swoje terytorium. Byli już bardzo blisko,gdy Zira ugryzła ich i uciekła w popłochu. Hafl i Joma ruszyli za nią. W pewnej chwili ją zgubili. Szukali i patrzeli uważnie na wszystko. Zira wiedziała że gdy się ruszy, hieny znajdą ją i znów powleką  na cmentarzysko. Próbowała nie strącić ani listka,bo ukryła się w krzakach. Hafl patrzał akurat na krzaki w których schowała się Zira. Joma krzyknęła do Hafla. Hafl! Masz już tą podłą lwicę?! Czy nie!? Hafl powiedział wściekły otwierając krzaki. Daj mi spokój!! O ho ho ho. Kogo my tu znaleźliśmy? Mała chciała się ukryć? Ha ha ha!! Kiedy wy lwy się nauczycie że przed nami nie ma ucieczki? Tak samo przewidywalna jak i ten twój mały kumpelek,piesek twój. Jak on się tam nazywał? A już sobie przypominam. Taka. Brat przyszłego króla. Więc ty jesteś z rodziny królewskiej!! Krzyknął i walnął Zirę. Joma wzięła lewą łapę Ziry w kły. Hafl wziął prawą i pobiegli dalej. Zira gdy się ocknęła była już na cmentarzysku. Hawa wiedziała że coś tu jest nie tak. Skoro Ziry nigdzie nie ma z kumplami,ani samej,to może być tylko na cmentarzysku słoni!!!! Pomyślała Hawa i pobiegła tam. Ale nie uwierzyłaby że Zira dobrowolnie tam poszła. Ona przecież nie lubi tego miejsca. Hawa biegła ile sił. Gdy weszła na terytorium hien zaczęła szukać. Tymczasem u Ziry. Hieny śmiały się i szczęśliwie wyszczerzały kły do leżącej Ziry. Joma powiedziała wyszczerzając kły do bojącej się Ziry. To twoje ostanie sekundy Zira. Czy chciałaś jeszcze coś nam powiedzieć przed śmiercią? To dobrze. Bo już nic nie powiesz więcej!!!!! Ha ha ha ha ha ha ha!!!!!!!! Hafl i Joma oblizali się i już prawie zjedli Zirę.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Następna część będzie też fajna. Im szybciej napisze mi ktoś komentarz,tym szybciej napiszę kolejną cześć. Pa! :)

poniedziałek, 22 listopada 2010

Narodziny Taki

Kiedyś tylko Mufasa paradował po lwiej ziemi. Ahadi już powiedział że to on będzie królem. Lecz pewnego dnia,Ahadi niczego się nie spodziewał. Uru jak zawsze wstała razem z Ahadim. Mufasa już dawno odwiedził całe królestwo. Jednak zobaczywszy ojca na skalę,pobiegł do niego. Uru odsunęła się i spojrzała na Mufasę. Ahadi zaśmiał się i poszedł z Mufasą na szczyt. Uru chciała coś powiedzieć,ale nie wiedziała jak. Mufasa i Ahadi tak dobrze się już rozumieją. Jednak Uru musiała wydusić z siebie nieznane słowa. Ale jak tylko zobaczyła Mufasę i Ahadiego razem,nie umiała tego wydusić. Szła i myślała poważnie czy powiedzieć,czy zrobić niespodziankę. Postanowiła że zrobi niespodziankę. Więc nic nikomu nie mówiła. Trzymała tą tajemnice,nawet przed Rafikim. Chciała żeby było pięknie. Kilka dni później Ahadi i Mufasa znów gdzieś poszli. Oglądali całą lwią ziemię. Ahadi pokazywał Mufasie cuda natury,a Mufasa pokazywał Ahadiemu dobrą zabawę. Ahadi wybrał że berek będzie najlepszy. Niestety hulając po lwiej ziemi,Ahadi poślizgnął się,i prawie spadł w dół górki. Górka nie była taka wysoka,ale z prędkością spadania,mogło wydarzyć się coś złego. Mufasa pomógł Ahadiemu wejść na górę. Ahadi pogłaskał Mufasę po głowię i powiedział z uśmiechem. Jesteś moim wybawcą Mufasa. Razem wtedy poszli na lwią skałę. Nadal uśmiechnięci pląsali wokół skały. Nagle usłyszeli krzyk Uru. Szybko pobiegli do jaskini. Zobaczyli leżącą Uru,na którą padało światło przez otwór w skalę. Ahadi z opuszczoną szczęką poszedł powoli do Uru. Mufasa za Ahadim. Gdy już podeszli,Uru odsłoniła to co miała. Nagle Ahadi i Mufasa zobaczyli małego,brązowego lewka. Uśmiechnęli się szeroko patrząc na niego. Ahadi wziął małego lewka i popatrzał na niego. Lewek otworzył oczy,i zobaczył swojego ojca. Ahadi zobaczył oczka małego lewka i uśmiechnął się do niego. Uru wzięła małego od Ahadiego,i razem poszli na ulubione miejsce zabaw Mufasy. Trzeba go jakoś nazwać. Myśleli. Ale nikt nie miał pomysłu. Uru myślała o Pojtu. Ahadi zastanawiał się czy nazwać go Efad. A Mufasa myślał o Mikrufasie. Wszyscy powiedzieli swoje myśli,ale nikomu nie pasowało ani jedno imię. A przecież,nie można mówić każdy inne imię do jednego lwiątka. Pomyśleli jeszcze. I Uru powiedziała doskonałe imię. Będzie on się nazywał,Taka. Mufasa i Ahadi uznali że pomysł na to imię,nie jest wcale taki głupi. I odtąd  życie Uru,Ahadiego i Mufasy zmieniło się całkowicie.

sobota, 20 listopada 2010

Narodziny hien

Pewnego dnia,Joma i Hafl przechadzali się po lwiej ziemi. Było im jeszcze wolno. Szczęśliwie patrzeli na zwierzęta w około. Nie byli jeszcze źli. Wręcz przeciwnie. Byli dobrzy i chcieli siać pokój. Jednak niektóre hieny nie umiały z tego skorzystać. Kilka dni przed koronacją Ahadiego,Mohatu umarł. Jednak nie z poważnej choroby,lub starości. Mohatu został rozszarpany przez stado hien. Hafl i Joma nie brali w tym udziału. Nie wiedzieli nic. Tylko uśmiechali się widząc zwierzęta. Nie podejrzewali że ich stado może dopuścić się czegoś takiego. Oni zawsze myśleli jak uszczęśliwiać,nie władać. Jednak ich stado lubiło rządzić.  Hafl i Joma uwielbiali po prostu władzę lwów. Ale do pewnego dnia. Wkrótce Ahadi dowiedział się o śmierci jego ojca. Całe królestwo uznało że Mohatu został zabity przez hieny. Ahadi wierzył w zbrodnie hien. Hafl i Joma mówili że to nie oni zabili Mohatu. Jednak Ahadi im nie wierzył. Uru też była wściekła na hieny,że zabiły ojca jej męża. Ahadi ryknął,i spojrzał na hieny. Joma i Hafl nie mogli się odnaleźć. Patrzyli zdziwieni ze strachem na Ahadiego. Jednak Ahadi nie wierzył w szczere spojrzenie hien. Hieny zostały wygnane. Teraz Hafl i Joma nie lubili lwów. Jednak nieszczęście nie trwało długo. Joma wiedziała że za kilka dni urodzi. Nie mówiła o tym nic a nic. Chciała żeby Hafl miał niespodziankę. Wiedziała że Hafl się ucieszy. Dlatego nic nie mówiła. Po kilku kolejnych dniach Joma urodziła. Popatrzała na małe hieny i zaniosła je do Hafla. Hafl skoczył z radości i pobiegł do Jomy. Był bardzo szczęśliwy. Patrzeli razem na małe hieny. Mówili o nich. Małe hieny naśladowały dźwięki rodziców. Całe stado hien było szczęśliwe. Bo Hafl i Joma byli władcami stada. Hafl i Joma musieli nazywać swoje dzieci. Były one takie piękne. Joma nazwała chłopczyka z wywieszonym językiem Eddy(czyt.Edi). Hafl zajął się drugim chłopem. Popatrzał na słodkie stworzonko i powiedział. Nie ma rady to będzie Banzai. Razem nazwali dziewczynkę Shenzi. Byli strasznie szczęśliwi. Szybko weszli na skałę,na cmentarzysku słoni,i przedstawili przyszłych władców. Hieny chichotały ze szczęścia. Shenzi,Banzai i Eddy też chichotały. Joma i Hafl trzymali jak najwyżej przyszłych władców. W znak swojej siły zawyli tak głośno,jak tylko mogli,by okazać swoją siłę lwom,które je wygnały. Ahadi i Uru właśnie usłyszeli wycie hien. Po chwili zaryczeli by udowodnić,że się nie boją. Hieny usłyszały głośny ryk lwów. Ceremonia Taki i Mufasy odbyła się tydzień później. Hieny już umiały wiele rzeczy.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wróciłam. I mam konkurs. Napiszcie jakiś obrazek z youtube,oczywiście króla lwa. Ja powiem czy mam ten obrazek. Lub ile komentarzy za niego żądam. :):):):):)

poniedziałek, 15 listopada 2010

Vitani spotyka Kiarę i swoją miłość

Rankiem Vitani obudziła się pierwsza. Kovu jeszcze spał razem z Nuką,Zirą i stadem. Zobaczyła to co zawsze. Brak wody,brak jedzenia i brak zabaw. Jednak Zira wstała gdy Vitani już prawie zeszła ze skały. Obudziła Kovu i poszła z nim. Popatrzała na dół i zobaczyła Vitani. Vitani też musiała uczestniczyć w lekcjach,bo to ona będzie królową. Nuka wstał i zobaczył Zirę jak idzie z Kovu i Vitani na szczyt skały. Niestety Zira nie przyjęła Nuki do lekcji. Nuka poczuł się obrażony i odszedł zły na matkę. Zira chciała nauczyć dzieci coś o złej i lwiej ziemi. Gdy wszyscy byli już na swoich miejscach Zira zaczęła mówić. Popatrzcie dzieci. Kovu,ty kiedyś będziesz królem. A ty Vitani, zostaniesz królową. Ale nie tej ziemi. Oczywiście że nie. Tylko tamtej ziemi,w której widzicie słońce i trawę. Na razie rządzi tam Simba. I jego żona Nala. Kiedyś,gdy będziecie dorośli,pójdziemy tam i zabijemy Simbę! Kiedy już to zrobimy,wy obejmiecie tron po Skazie,i to wy będziecie rządzić  lwią ziemią,jak to rządził mój kochany Skaza! Ale Simba go zabił. Do tego czasu nie wolno wam tam chodzić. Dzieci znudzone odeszły. Vitani mimo tego że Zira zabroniła chodzić na lwią ziemię,poszła tam. Ciekawska Vitani poszła w głąb lwiej ziemi aby dowiedzieć się czegoś o Simbie. Nie znalazła żadnego lwa. Ale gdy się rozejrzała, zobaczyła piękną lwicę. Podleciała do niej. Lwica popchnęła Vitani i zapytała wściekła. Co ty tu robisz!? Jesteś z złej ziemi! Nie możesz przebywać na lwiej,ziemi! Wynoś się!!!! Krzyknęła mała lwica. A tak w ogóle to jestem Kiara. A to mój brachol Kopa. Vitani spojrzała na Kopę i zobaczyła oczy czerwone jak krew i żółte piękne futro. Od razu zakochała się w Kopie. Kopa też czuł niezwykłe uczucie do Vitani,którego jeszcze nigdy nie czuł. Vitani uśmiechnęła się i powiedziała. Może przejdziemy się. Czy coś porobimy. Kopa odpowiedział z zakochanymi oczami. Tak chodźmy. Oprowadzę cię po lwiej ziemi. Pewnie jesteś ciekawa jak tu jest. Zaraz zobaczysz wszystko. Naprawdę. I poszli na spacer po lwiej ziemi. Szli patrząc na siebie co chwilę. Kopa opowiadał o wszystkim. Nie umiał trzymać języka za kłami gdy widział Vitani. Mówił jej wszystkie sekrety. Nawet Kiara,nie znała tych sekretów. Gdy tak szli Kopa wreszcie powiedział coś najważniejszego. Wiesz że ja jestem synem Simby,prawda? Vitani powiedziała zdziwiona i zmartwiona. Nie. Nie! To nie może być prawda! Mój chłopak jest synem Simby!? To jakiś absurd! Powiedz że tylko żartowałeś! Kopa powiedział. Nie Vitani. Nie żartowałem. Na prawdę jestem synem Simby. I ja będę kiedyś królem lwiej ziemi! A ty skąd w ogóle jesteś? Vitani powiedziała. Ja jestem z złej ziemi. Ale skoro ty jesteś synem kogoś kto zabił mi ojca,nie mogę się z tobą umawiać. Kopa powiedział. Ale to nic nie szkodzi. Pewnie mój ojciec zaakceptuje tak piękną lwicę. Vitani uśmiechnęła się. Potem zobaczyli motyla. Tak błyszczącego. Od razu zaczęli go gonić. Niestety motyl odleciał. Jednak pomysłowe lwy znalazły inną zabawę. Niestety nudziły im się powoli różne zabawy. Zira nie wiedziała zupełnie gdzie podziewa się Vitani. Więc szukała jej. Nigdzie jej nie mogła znaleźć. Nawet w jej ulubionym miejscu,gdzie wyrywała patyki jej nie było. Więc Zira zaczęła szukać w innym nastawieniu. Szukała teraz strasznie poważnie. Nie wiedziała że Vitani umie specjalnie sprzeciwić się matce. Niestety Vitani i Kopa nadal myśleli tylko o swojej miłości. Byli sobą bardzo zajęci. Kiara przyszła i zobaczyła zakochaną parę. Zaczęła się potwornie śmiać. Kopa i Vitani byli wściekli. Kopa skoczył koło Kiary i wrzasnął. Przestań!!! Nie wolno się śmiać z czyjejś miłości!! A ty jesteś zabujana w Kovu! W tym wyrzutku! Vitani krzyknęła. Ten wyrzutek jak go nazywasz,to mój brat! Kopa poczuł się bardzo dziwnie. Przepraszam Vitani. Nie wiedziałem. Serio. Wybaczysz mi? Vitani otworzyła oczy i uśmiechnęła się,po czym powiedziała. Oczywiście że ci wybaczę głuptasie. Jesteś moim chłopakiem Kopa. A chłopakom się wybacza,ty mój lewku królu. Kiara zaśmiała się i powiedziała. To nie może być Kopa! Kopa jest przemądrzały,nudny,ohydny i niegrzeczny. A! I jeszcze niedobry dla wszystkich na około. Kopa i Vitani obrazili się. Vitani podskoczyła do Kiary i położyła łapę na jej głowie. Po chwili powiedziała. Kiara,Kiara,Kiara. Czy ty się nigdy nie nauczysz że  twój brat jest od ciebie starszy? Kopa jest miły i dobry. Nie uwierzę że jest choć przez chwilę taki jak mówisz. Po prostu miałaś amnezję i tyle. Ostatnio uderzyłaś się w głowę czy co? Kiara odepchnęła Vitani i powiedziała. Jak śmiesz mnie dotykać! I to bez mojej zgody!! Jestem królewską córką,a ty nigdy nie będziesz królową!! Rozumiesz!!?? Vitani wyszczerzyła kły i powiedziała zdenerwowana. Nie zależy mi na władzy!! Ja chcę mieć Kopę. I to tyle. A jak nie wiesz co chcę,to lepiej nic nie mów. Bo po co się odzywać bez potrzeby? Vitani i Kopa odeszli zdziwieni na Kiarę. Niestety dzień się kończył. Powoli słońce gasło,a księżyc szykował się do pracy. Kopa i Vitani powoli zaczynali się żegnać myśląc o sobie. Ale niestety czas płynął jak szalony,i gdy się pożegnali słońce już prawie zaszło. Kopa odszedł na lwią skałę do Simby,a Vitani odeszła na złą ziemię do Ziry. Vitani wiedziała że Zira wścieknie się gdy zobaczy że Vitani nie było na złej ziemi. Kopa też miał kłopoty ponieważ,Kiara zdążyła powiedzieć o Vitani Simbię. Jednak musieli wreszcie wrócić. Gdy Zira zobaczyła Vitani wściekła się. Pobiegła z wściekłą miną do Vitani. Nagle Vitani zobaczyła wściekłą matkę stojącą przed nią. Nagle Zira powiedziała. Gdzie to się było,hę? Co mi teraz powiesz Vitani? Bo ja myślę że coś z Kopą wspólnego. Vitani jednak wymigała się. Kopa przyszedł trochę później. Simba też nie był zadowolony widząc Kopę. Od razu pobiegł do niego i powiedział. Kopa,słyszałem od Kiary że podlizywałeś się Vitani. Nie wiesz że to nasi wrogowie? A co jak planują cię zabić? A Vitani to jest tylko przynęta? Nie można im ufać. Vitani może i cię fascynuje. Ja to rozumiem. Ale za nic nie możesz jej ufać. Jest z złej ziemi. A wiesz przecież,że ze złej ziemi lwy są złe. Skaza zabił mi tatę. Jeśli im zaufamy może nie być mnie. Ale Kopa nie rozumiał. Następnego dnia Kopa i Vitani znów się spotkali. Tym razem gadali tylko o sobie. Gdy Kiara przechodziła oni chowali się. Niestety raz trafili na Kiarę otwarcie. Kiara wściekła się gdy zobaczyła Kopę z Vitani. Powiedziała zła. Kopa!! Co ty robisz z Vitani?! Wczoraj była o tym mowa. Vitani powiedziała smutna. A więc tobie też się dostało Kopa? Kopa powiedział zdziwiony i trochę smutny. Tak. Podejrzewam że ty też miałaś konflikty z rodzicami,co Vitani? Vitani powiedziała. Szybko Kopa!! Biegnij do Simby! Musisz dobiec przed Kiarą!! Kopa pobiegł tak szybko jak tylko umiał. Kiara też zabrała się do biegu. Ale Kopa zrezygnował i wrócił się do Vitani. Kiara pobiegła po Simbę i Zirę. Zira wtedy nie myślała o zemście. Tylko o zdradzie swojej córki. Simba i Zira biegli w stronę Kopy i Vitani. Oczywiście Kopa i Vitani nic o tym nie wiedzieli. Patrzyli na siebie tak pogodnie. Życie wtedy stało się różowe. Ale niestety już nie było takie różowe gdy zobaczyli,że Zira i Simba biegli do nich. Zaczęli uciekać gdy ich zobaczyli. Vitani nagle potknęła się. Kopa pobiegł pomóc Vitani. W tym czasie Zira i Simba dobiegli do swoich dzieci. Niestety Kopa i Vitani nie uwolnili się. Mieli duże kłopoty. Simba po prostu mówił Kopie jakie popełnił błędy. A Zira od razu drapała. Ale Vitani i Kopa nie dali się zwieść. Nadal byli posłuszni tylko swoim uczuciom  i sercu.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zawieszam bloga. :( :( :( :( . Ale tylko na kilka dni. Ponieważ będzie chwila przerwy,będziecie mieli czas nadrobić nie przeczytane posty. Życzę  miłego czytania. I pamiętajcie że wrócę do was za kilka dni. Pa! :)

sobota, 13 listopada 2010

Adopcja Nuki

Gdy Skaza jeszcze żył,nikt nie czuł że wydarzy się coś zupełnie niespodziewanego. Pewnego dnia prawowity król-Simba wrócił. Skaza umarł. Jednak tylko jedno z trzech dzieci,było smutne. I oczywiście Zira. Ale Simba spotkał małego lewka,który bardzo przeżywał śmierć ojca. Obleciał go wielki strach,bo Simba patrzał na niego. Wtedy Simba pomyślał że jemu też było trudno,gdy Mufasa zmarł. Pomyślał także,że może go wziąć. Niezauważenie Simba wziął Nukę na swój grzbiet i pobiegł z nim do lwiej skały. Zaryczał głośno i ogłosił wygnanie złych lwów,na złą ziemię. Nuka smutno patrzał na odchodzącą matkę i jego rodzinę. Bardzo się zmartwił. Ale Simba położył go na ogrzanej słońcem trawie. Nuka w obawie zasłonił głowę. Simba wziął go na grzbiet i pobiegł do Nali. Gdy Nala zobaczyła Nukę zbierała się do ataku. Nagle usłyszała wrzask Simby. Stój!!!! To dziecko jest zdołowane. Nuka musi zostać z nami. I było już dobrze. Wreszcie Nuka i Kopa mogli się razem bawić. Pewnego dnia Kopie urodziło się rodzeństwo. Był bardzo szczęśliwy. Razem nazywali siostrę Nuki. Nuka powiedział że może Potra. Ale Nala zaprzeczyła. Kolej na Kopę. Powiedział że Tasa będzie fajnie brzmiało. Ale Simba powiedział że to imię nie pasuje. Czas na Nalę. Powiedziała że Roperka będzie ładnie. Ale Simba powiedział nie. W końcu czas na Simbę. Powiedział że przyszła królowa będzie miała na imię Kiara. Wszystkim się spodobało. A Nuka z dnia na dzień był coraz lepszy i lepszy. Simba cieszył się z dnia na dzień. Nuka pomagał Kopie uczyć Kiarę. Wszystko było takie piękne. Wreszcie Nuka mógł widzieć tyle kolorów,tyle cudów natury. Wcześniej widział tylko skały i uschnięte drzewa. Teraz,widzi motyle,liście,drzewa,krzewy,wodę. I co najważniejsze,inne zwierzęta. Nuka zaprzyjaźnił się z niektórymi zwierzętami. Pomagał Kopie,Nali,Simbie. Innym też. Dużo zwierząt zaczynało lubić Nukę. Inne zaś już go polubiły. Simba i Nala byli z niego bardzo dumni. Myśleli jak lew,który uczył się zła,stał się tak szybko dobry? Ale widzieli że Nuka naprawdę stara się naprawić swoje błędy,i wejść do nowego świata,dobra. To było bardzo pocieszające dla mieszkańców lwiej ziemi. Zaś na złej ziemi Zira zauważyła że Nuki nie ma. Wiedziała że jej syn nigdy nie polubiłby dobra,więc nie szukała na lwiej ziemi. Cała zła ziemia była pusta. Nigdzie ani śladu Nuki. Nie chciała jednak iść na lwią ziemię. Poszła szukać na rajskiej ziemi. Tymczasem Nuka z minuty na minutę miał nowych kumpli. Był bardzo szczęśliwy że może być tutaj razem z Simbą,Nalą i przyjacielem Kopą. Zwierzęta bardzo go wielbiły. Wiedziały że zmienił się na lepszego lwa. Mógł uczyć się polować razem z Nalą. Nie myślał o matce i tamtej części rodziny,wcale. Był tak zafascynowany,że zapominał o wszystkim. O wygnaniu rodziny,o śmierci ojca. Simba cieszył się że Nuka tak szybko przywiązał się do dobrej strony. Jednak Zira poszukiwała Nuki cały dzień. Wychodziła nawet za granice rajskiej ziemi. Nuka świetnie bawił się ze zwierzętami i Kopą. Nuka lubił zwierzęta,a zwierzęta lubiły Nukę. Cała lwia ziemia przywiązała się do niegdyś złego lwa. Ale te czasy już minęły. Nuka był dobry i starał się pomóc wszystkim w potrzebie. Pewnego dnia tak bardzo chciał pomóc,ptaszkowi który wypadł z gniazda,że ugrzązł na drzewie. Simba zobaczył trzymającego się Nukę i popędził go ratować. W ostatniej chwili zdążył go uratować. Ale powiedział że ma tak już nigdy nie robić. Nuka odparł że pomagał małemu ptaszkowi wejść na górę,do gniazda. Simba uśmiechnął się i wziął Nukę na grzbiet. Zwierzęta wiwatowały gdy Simba przechodził z Nuką. Nuka tak bardzo się cieszył jak nigdy dotąd. Gdy pewnego dnia Nuka znów chciał wszystkim  pomagać,Simba wezwał go na lwią skałę. Nuka przyszedł z obawą że coś źle robi. Ale Simba powiedział że Nuka jest taki dobry,że może zostać tu może na zawsze. Nuka bardzo się ucieszył. Ale Zira była wściekła,i myślała o najgorszym-że Nuka przywiązał się do ich wrogów Simby,Kopy,Nali i Kiary. Chciała to koniecznie sprawdzić. Ale na granicy lwiej ziemi czuwały cztery odważne lwy. Zira nie przedostałaby się przez ich. A w stadzie by ją zauważył Simba. Nuka bardzo się cieszył że nie musi być na złej ziemi. Nie myślał o tamtej rodzinie. Myślał tylko o tej. Niestety Zira chciała za wszelką cenę odzyskać Nukę. Więc gdy lwy spały ona po cichu zakradła się do jaskini. Zobaczyła śpiącego Nukę na Simbię. Wiedziała że musi zdobyć Nukę,ale Simba obudzi się. Niestety nic nie przemyślała. Wyszła tylko z jaskini. Na drugi dzień,miała już swój plan. W którym odzyska Nukę i zabije Simbę. Ale Simba zauważył podkradającą się Zirę. Nuka też ją widział. Ale nie chciał z nią iść. Zira mówiła żeby Simba oddał jej dziecko. Simba spojrzał na Nukę,który najwyraźniej nie chciał iść. Zira wzięła Nukę na grzbiet i odeszła od Simby. Ale to nie był koniec planu. Gdy Simba odchodził Zira chciała skoczyć na niego. Nuka krzyknął nie!! I Simba pochylił się. Zira nie trafiła. Ale i tak zabrała Nukę na złą ziemię. Tam na niego czekało jego rodzeństwo. Nuka zupełnie zapomniał że je ma. Ale powoli zaczął się przyzwyczajać do głodu i braku wody. Ale do jednego nie mógł się przyzwyczaić. Do tego że nie ma tu żadnych przyjaciół. I nie może pomagać innym. Ale po kilku następnych dniach Nuka stał się znów złym lwem,pragnącym zemsty na Simbię. Zira uczyła go złego. I zapominał czego uczyli go dobrzy. Zira uczyła że ład i pokój to największy wróg lwa,zaś Simba uczył że ład i pokój to największy przyjaciel lwa. Nuka jednak uwierzył swojej matce,i znów wkroczył na erę zła. Simba martwił się co z niego wyrośnie. Ale cóż,Nuka stał się zły i nie dał sobie wmówić że jest inaczej.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------Ten post jest długi. Więc proszę was o dużo komentarzy.

piątek, 12 listopada 2010

Narodziny Simby

Pewnego dnia na lwiej ziemi królowa Sarabi zaszła w ciąże. Nie chciała o tym powiedzieć. Lecz jednego słonecznego dnia,Sarabi przechadzała się i zobaczyła Mufasę. Szybko pobiegła do niego. Mufasa uśmiechnął się. Sarabi zasapana nie powiedziała tylko uciekła. Mufasa zdziwił się. Poszedł się napić. Sarabi mówiła do siebię. Ale nie mogła tego powiedzieć przy Mufasie. Próbowała jeszcze kilka razy. Ale za każdym razem uciekała. Mufasa pomyślał że coś złego dzieję się z Sarabi. A ona nie miała po prostu odwagi powiedzieć. Mufasa nigdy jej takiej nie widział. Później poszedł do Rafikiego. Przedstawił sytuacje. Rafiki powiedział żeby się nie bał,a tym bardziej martwił. Ale Mufasa nie za bardzo wierzył tym razem Rafikiemu. Chciał wiedzieć czemu Sarabi tak się zachowuje. Pytał całą lwią ziemię,ale nigdzie nie usłyszał oczekiwanej odpowiedzi. Niektóre zwierzęta uciekały,inne nie mówiły,a jeszcze inne dziwiły się Mufasie. Mufasa był bardzo zdołowany. Chciał koniecznie wiedzieć dlaczego Sarabi przychodzi,i zaraz odchodzi. Następnego dnia Mufasa udał się ponownie do Rafikiego.Ale Rafiki nie powiedział nic,poza tym co powiedział wczoraj. Mufasa obrócił oczami i poszedł szukać odpowiedzi. Ale nikt nie udzielił mu tej odpowiedzi którą chciał usłyszeć. Zwiedził całą lwią ziemię,ale nie dowiedział się dlaczego Sarabi tak strasznie dziwnie się zachowuje. Kilka dni później dowiedział się wszystkiego gdy się obudził. Wstał,i zobaczył małą kulkę w łapach Sarabi. Pochylił się uśmiechnięty i zobaczył małe oczka. Sarabi polizała małe i dała je Mufasie. Mufasa zobaczył patrzące na niego małe. Od razu pobiegł po Rafikiego. Rafiki zapytał Mufasy czy coś się stało. Mufasa odpowiedział że narodziło mu się małe dziecko. Rafiki pobiegł tak szybko jak mógł. Zobaczył piękne oczka i uśmiechnął się. Sarabi szczęśliwa zapytała Rafikiego kiedy odbędzie się ceremonia przedstawienia małego. Rafiki odpowiedział,że najpierw młode musi mieć imię. I że to chłopiec. Mufasa skoczył z radości. Po chwili dodał że zawsze chciał mieć chłopczyka. I Sarafinie,urodziło się młode. Przyszła do Sarabi. Sarabi zapytała czy młode Sarafiny ma już imię. Sarafina powiedziała że jej młode nazywa się Nala. Sarabi powiedziała że jeszcze nie wymyśliła imienia dla małego. Sarafina powiedziała,że ładnym imieniem dla chłopca byłoby,Pasar. Sarabi powiedziała że Pasar jej nie pasuje. Mufasa wskoczył do jaskini i powiedział,że młode będzie miało na imię Simba. Sarabi zgodziła się. Poszli więc do Rafikiego. Rafiki zdziwił się, gdy usłyszał imię Simba. Ale zgodził się na ceremonie. Powiedział że odbędzie się za tydzień,bo mały musi dorosnąć. Gdy minął tydzień Simbę zobaczył Skaza.Powiedział że Simba nie ma nic z niego. Później odbyła się ceremonia,bo została przesunięta na jutro. I następnego dnia wszystkie zwierzęta poznały swojego przyszłego króla.                      

czwartek, 11 listopada 2010

Wybieranie królowej

Gdy Mohatu jeszcze rządził dwie lwice zakochały się w jego synu-Ahadim. Pewnego dnia Ahadi stał się dorosły. Ale nie miał jeszcze ustalonej królowej. Mohatu bardzo się tym martwił. Ahadi nie przejmował się gadaniem ojca. Ale gdy matka powiedziała że król musi mieć żonę,Ahadi zaraz zabrał się za szukanie ukochanej. Nie było to trudne. Dwie przyjaciółki po prostu za nim szalały. Ale królowa mogła być tylko jedna. Ahadi nie chciał wybierać,ale musiał. Gdy zobaczył brązową lwice od razu wiedział którą weźmie ze sobą na tron. Król Mohatu ogłosił wybory jutro,o wschodzie słońca. Ahadi wstał wcześnie i obudził brązową lwice. Uciekł z nią. Gdy byli już na miejscu gdzie miały się odbyć wybory,powiedział. Jesteś piękna. Tylko ty możesz wstapić ze mną na tron. A tak w ogóle to jak się nazywasz? Lwica zaśmiała się i odpowiedziała. Ja jestem Uru. A ty to pewnie Ahadi. Ahadi powiedział szczęśliwy. Tak. To jestem ja. Dziś zostanę królem. Uru wyrwała się i pobiegła do jaskini. Ahadi próbował ją zatrzymać,ale bez skutku. Uru weszła do jaskini. Gdy się ułożyła, Mohatu wstał. Obudził wszystkich i wyszedł. Zobaczył że Ahadiego nie ma. Pomyślał że już wyszedł. Wyszedł razem z Uru i jej przyjaciółką i szukał Ahadiego. Znalazł go tam gdzie odbędą się wybory. Powiedział z wielkim uśmiechem. Dobrze że już tu jesteś mój synu. Oto Uru i Glara. To jedna z nich będzie królową. Mam nadzieję że zapoznałeś się już z nimi. Miałeś na to bardzo dużo czasu. I wskazał lwice. Uru pomachała Ahadiemu. Glara wściekła się na Uru. Ahadi powiedział patrząc na obydwie lwice,i powiedział. Moją żoną zostanie,Uru! Uru pobiegła do Ahadiego. Glarze opadła szczęka ze zdziwienia. Gdy Uru odeszła od Ahadiego,Glara zaciągnęła Uru do jaskini. Chciała powiedzieć,ale Ahadi zawołał Uru. Uru wstała i poszła. Glara zatrzymała Uru. Dlaczego to ty masz zawsze tyle fanów!? A ja nie mam ani jednego! Ty wyszłaś za króla! A ja,nie ma nikogo. Nawet rodziny. Uru powiedziała ze współczuciem. Przykro mi. Nie wiedziałam. Ahadi wybrał mnie,ale ty też kogoś znajdziesz. Jestem pewna. Ale Glara krzyknęła. Mnie nikt nie chce! Dlatego chciałam zaimponować Ahadiemu! A co myślałaś! Nie zależy mi na władzy! Tylko na Ahadim! Ahadi nagle zjawił się i odrzucił Glarę. Glara spadła. Nagle usłyszała krzyk lwa. Ał! Uważaj gdzie... Nie dokończył bo Glara podbiła mu serce. I tak każda lwica miała swojego męża.

środa, 10 listopada 2010

Śmierć Ahadiego

Gdy Skaza i Zira byli już dorośli,poszli razem na spacer. Skaza wiedział co zrobił mu jego ojciec,i chciał się na nim zemścić. Nic jednak nie mówił. Zira trochę się zdziwiła,ale szła dalej. Skaza zobaczył że Zira martwi się o niego. Stanął. Zira zaraz za nim,i popatrzała na niego. Wreszcie poszli dalej. Skaza sapnął i powiedział smutnym głosem. Moja matka,Uru nie żyje. Była dla mnie dobra. I to dzięki niej jestem tu z tobą. Ale ojciec. Ahadi. Ciągle na mnie narzekał. Bił. Nie mogę już tak dalej żyć. Muszę coś zrobić aby ten łajdak nauczył się że jego złość do mnie wróci do niego jak bumerang. I poszedł w inną stronę niż Zira. Ahadi niczego się nie spodziewał. Wyszedł jak zwykle,na 30 minutowy spacer po lwiej ziemi. Uśmiechnięty szedł w kierunku wodopoju. Mufasa już tam był,więc przywitał ojca. Ahadi napił się i razem z Mufasą poszedł na lwią skałę. Mufasa wszedł na tron i uśmiechnął się. Ahadi też był bardzo szczęśliwy. Uru z nieba patrzała na dorastanie Mufasy i Skazy. Gdy zobaczyła Mufase na tronie była szczęśliwa. Ale gdy poszła zobaczyć Skazę było o wiele inaczej. Skaza leżał na zimnym kamieniu w cieniu. Zobaczyła także że za nią tęskni,płacze. Zasmuciła się,i odeszła. Wiedziała że gdyby Ahadi był inny tego by nie było. Skaza wstał i poszedł zobaczyć co jest na lwiej skalę. Zobaczył tam Mufasę. Odwrócił się. Ale Mufasa zobaczył Skazę i pobiegł do niego. Skaza nie był szczęśliwy. Wręcz przeciwnie. Był zdenerwowany. Mufasa biegł do Skazy i sapał. Skaza uciekał w stronę cmentarzyska słoni. Nagle usłyszał przeraźliwy znajomy mu z oddali wrzask. Mufasa wpadł do krokodyli. Ahadi zobaczył że Mufasa jest w tarapatach. Zbiegł z lwiej skały i pognał do Mufasy. Nagle Skaza usłyszał zdenerwowany wrzask ojca. Co tak stoisz głupcze!? Ratuj Mufasę! Skaza powiedział wściekłym głosem. Niczego nie zrobiłem! Więc teraz na mnie nie wrzeszcz! To ty,powinieneś być sobą,rozczarowany że nie utrzymałeś Mufasy z dala od krwiożerczych gadów wodnych!! Nie ja jestem królem. Ahadi wyszczerzył kły do Skazy i pognał ratować Mufasę. Ahadi zobaczył Mufasę topiącego się. Jeden z krokodyli rzucił Mufasą o drzewo tak,że o mało się nie złamało. Ahadi jeszcze szybciej pobiegł. Nie!!! Mufasa!!!! Zostawcie króla!! Krzyknął i uratował Mufasę. Mufasa był nieprzytomny. Skaza uśmiechnął się szyderczo. Ale po chwili był rozczarowany. Gdy odchodził usłyszał radosny krzyk ojca. Mufasa!! Ty żyjesz! Jakie szczęście że cię nie straciłem. A już prawie utonąłeś! Nie rób już tak nigdy! To było niebezpieczne! Skaza odszedł. Gdy zbliżała się noc,Skaza spotkał się z Zirą. Powiedział historie dnia. Zira odpowiedziała wtulając się w Skazę. Jutro się uda. Jestem tego pewna. I jutro Skaza także spróbował. Ale zrozumiał że mógł wrzucić ojca do krokodyli gdy miał szanse. Ale nie zrobił tego. Gdy Ahadi z Mufasą szli usłyszeli krzyk Skazy. Ojcze! Szybko! Hieny weszły na lwią ziemię i planują cię zabić! Ahadi zostawił Mufasę samego i pognał w stronę Skazy. Gdy dobiegł zapytał. Gdzie one są? Skaza powiedział. Ja cię tam za prowadzę! Ale musimy biec jak najszybciej! Ahadi pognał za Skazą. Faktycznie zobaczył masę hien. Wyszczerzył do nich kły. Po chwili zobaczył jak Skaza przechodzi do hien. Hieny i rzuciły się na Ahadiego który umarł.Skaza patrzał i płakał nad zabitym ojcem. Mufasa bardzo przeżywał śmierć ojca,ogłoszoną przez Skazę. Ale to teraz Mufasa i Sarabi,są władcami lwiej ziemi,i rodzicami nowych pokoleń.

poniedziałek, 8 listopada 2010

Kłopot Taki

Gdy rano słońce zawitało nad lwią ziemią,pewien młody lew poszedł na poszukiwania przygód. Taka szedł i szedł. Nie było widać końca. Ale miał zamknięte oczy. Nie widział,że idzie w kierunku wodopoju. Nagle Mufasa,Sarabi i Sarafina usłyszeli głośnie chlupnięcie. Zaczęli się śmiać z małego Taki. Taka wyszedł z wody i rzucił się na Mufasę. Potoczyli się przez chwilę. Sarabi i Sarafina pobiegły na nimi. Taka oderwał się od brata,który poturlał się dalej. Sarabi i Sarafina odepchnęły Takę i pobiegły do Mufasy. Tace zrobiło się smutno. Gdy Mufasa z Sarabi i Sarafiną przyszedł na miejsce gdzie był Taka,jego tam nie było. Mufasa uśmiechnął się i poszedł dalej. Taka tymczasem pognał do matki. Ale jej nie było w jaskini,koło wodopoju,z Ahadim. Więc musiała iść tylko w jedno miejsce,na cmentarz słoni. Ale Taka nigdzie jej tam nie widział. Poszedł więc na przechadzkę. Zobaczył Ahadiego i Mufasę. Więc poszedł w innym kierunku niż oni. Gdy chciał przeskoczyć korzeń,zobaczył zapłakaną Zirę. Uśmiechnął się do niej szeroko. Ale ona nie miała powodów do przytulania i uśmiechania się. Taka zapytał co się stało. Zira popatrzała na ziemię a potem na Takę. Opowiedziała mu historię. Gdy mój ojciec poszedł na cmentarzysko słoni,żeby rozprawić się z tymi hienami,one go zabiły. I już nigdy więcej do nas nie wrócił. Taka zapłakał się razem z Zirą. Ale gdy popatrzeli sobie w oczy zrozumieli, że nie tylko się lubią. Ahadi widział to wszystko. Natychmiast oderwał łapy od ziemi i pobiegł w kierunku Taki i Ziry. Uderzył Takę i odszedł. Gdy już było wszystko w porządku Taka odszedł. Jednak bez Ziry,czuł się nie potrzebny. Nocą pełną gwiazd Taka krzyknął. Królowie!! Jeśli tam jesteście wysłuchajcie mnie. Po chwili Taka zabłysł a na niebie pojawił się Mohatu. Taka spojrzał z płaczem w oczach na postać. Nie martw się. Jestem twoim dziadkiem. Wkrótce spotka cię coś miłego. A teraz nie płacz. Pamiętaj o mnie. Taka krzyknął. Dziadku! Nie odchodź! Proszę! Dziadku! Ale Mohatu powiedział tylko Tace na pożegnanie. Ja zawsze będę przychodził gdy tylko będziesz jak dziś. A teraz żegnaj. Taka krzyknął za odchodzącym dziadkiem. Nie!! Ale Mohatu zagłębił się w gwiazdach. Taka smutny odszedł do jaskini. Miał tam problem. Jest tak samo. Powiedział Taka. Nigdy więcej nie zobaczył już swojego dziadka. A Ahadi tak samo patrzył na Takę. Nic się nie zmieniło. Ale wkrótce Taka poznał swą miłość-Zirę.

piątek, 5 listopada 2010

Plan Kopy

Kopa pewnego ranka wstał dorosły. Kiara wyskoczyła za nim. On poszedł bez słowa. Kiara skoczyła przed nim. Kopa odszedł. Najpierw poszedł się napić. Kiedy napił się zobaczył Simbe. Chciał mu coś powiedzieć,ale nie umiał. Przez kilka minut nie mówił. Simba podszedł do Kopy. Kopa jednak stał zamurowany. Simba odszedł. Kopa pognał za nim. Simba bardzo się zdziwił. Kopa odsapnął i powiedział. Ojcze,to już czas. Mówiłeś że niepotrzebne lwy muszą odejść. Teraz gdy Kovu jest królem ja jestem niepotrzebnym lwem. Simba powiedział wiedząc o co chodzi synowi. Kopa. Jesteś potrzebny. Ja mówiłem o takich lwach jak Skaza. Ale Kopa nie słuchał. Gdy odchodził przypomniało mu się coś. Kopa i Simba bawili się. O zachodzie słońca,Kopa gdzieś się zgubił. Zira zauważyła Kopę. Pobiegła do niego i walnęła go w łeb.Na szczęście Simba nie pozwolił by Zira zrobiła mu coś jeszcze. Ale to nie powstrzymało Kopę od ciągłego chodzenia do granicy. Simba nie był szczęśliwy. Kopa ciągle myślał o tym samym. Niepotrzebne lwy odchodzą z lwiej ziemi. A ja jestem już niepotrzebny. I odszedł. Simba poszedł do Kiary,Kovu i Nali. Nala przeraziła się. Kopa odszedł!? O nie. A mówiłam żebyś tego nie mówił Kopie jak był mały? Teraz odszedł! Simba miał zadanie. Odnaleźć syna. Szukał wszędzie. Było jeszcze jedno miejsce,gdzie Simba nie zajrzał. Ulubiona skała Kopy. Zawsze gdy bawili się w chowanego,Kopa szedł do tej skały. Jeśli nie ma go tam,to odszedł. I Simba zobaczył pustkę,gdy wszedł do skały. Pomyślał smutny. Więc straciłem syna. Kopa jednak wyniósł się na rajską ziemię. Ale gdy zobaczył dinozaury,odszedł. Pomyślał że jedynym miejscem gdzie teraz mógł się udać,to zła ziemia. Wszedł na nią,a Zira przywitała go. Kopa powiedział groźnie. Nie chcę ci nic zrobić. Ale powiedz mi jak mogę udowodnić że jestem zły,i mogę dołączyć do was. Zira powiedziała szczęśliwa. No nareszcie Kopa. Możesz,ale tylko w jeden stary sposób. Musisz zabić Simbę. Kopa zgodził się. Poszedł w kierunku lwiej ziemi. Zobaczył swego ojca. Pognał tam razem z Zirą. Gdy Simba zobaczył ich razem powiedział. Kopa? Ty? Po stronie zła? Niemożliwe. Kopa warknął. Ja przeskoczyłem do tej stronnicy. I nie próbuj mi wmawiać że jest o wiele inaczej ojcze. Simba skoczył na Zirę. Zira zawołała do Kopy. Kopa Ratuj! I Kopa rzucił się na Simbe. Przewrócił go. Simba krzyknął. Teraz! I Kopa odczepił się od Simby i pognał za Zirą. Była ona szybsza, więc krzyknęła. Nawet gepard mnie nie dogoni! A co dopiero takie ciamajdy! Ha ha ha! Słowa Zira wkurzyły Simbę i Kopę. Pobiegli szybciej. Już prawie dogonili Zirę,ale Kopa stanął. Simba pobiegł dalej. Po chwili Kopa otrząsnął się i pobiegł dalej. Uśmiechnął się do Simby,po czym go wyprzedził. Ale Zira była coraz słabsza. Jednak nadal biegła szybko. A to,że lubiła szybkie biegi,ułatwiało jej bieganie. Ale i ona się powoli męczyła. Simba stanął i krzyknął. Biegnij dalej Kopa! Ja muszę chwilę odpocząć! I nie dawaj się zwieść! Kopa zobaczył ojca ledwie dychającego,i pobiegł dalej za Zirą. Prawie złapał jej ogon. Ale nic z tego. Zira jeszcze bardziej przyśpieszyła. Kopa nie mógł uwierzyć,że Zira tak długo,i szybko biegnie bez przerwy. Niestety jego nieostrożność,wprowadziła go na skałę. Simba odpoczął i pobiegł dalej. W końcu po 20 minutowym biegu Zira zatrzymała się. Stado okrążyło ją. Zira powiedziała. Ale,ja jeszcze nic nie zrobiłam. Kovu powiedział. Tak! Właśnie! Jeszcze nic! Wypuścić ją! Ale skąd Zira jest tutaj? Ona nie żyje. Myślała Vitani. Zobaczyła że to tylko jej duch. I Kopa wrócił. 

czwartek, 4 listopada 2010

Dorosłość Taki

Taka i Mufasa dorastali z dnia na dzień. Gdy nastał świt wszyscy wyszli razem z jaskini.Taka nadal myślał że jest nastolatkiem. Ale gdy obrócił łeb zauważył,że jest dorosły. Marzył o tej chwili,dopóki jej nie było. Taka pognał do matki,która akurat była się napić. Obszukał wszędzie. Gdy Uru poszła do jaskini,Taka szukał koło wodopoju. Ale gdy jej nie znalazł,poszedł na cmentarzysko słoni. Hieny skoczyły z zachwytu i podstępnie zapytały. Jesteś już dorosły? To po co się kumplowaliśmy za młodo. Skoro i tak nas nie lubisz? Skaza warknął. Nie to że was nie lubię. Po prostu coś za coś. Ja obejmę tron,a wy,będziecie mogli rządzić ze mną. Ale za jedną cenę. Hieny nie rozumiały. Taka poświęcił czas by wytłumaczyć hieną że jeśli Mufasa będzie miał dziecko,łatwiej będzie go zabić. I hieny zrozumiały. Nadszedł jednak czas wyborów. Ahadi,Mufasa i Taka poszli do Sarabi. Ona uśmiechnęła się do Mufasy i powiedziała. Moim mężem zostaje Mufasa. Taka zdziwił się. Odszedł ponury. Niestety Skazo. Powiedział Mufasa,i odtąd wszyscy mówili na Takę,Skaza. Poszedł powiedzieć o wszystkim matce. Matko! Dziś jest okropna chwila! Sarabi wybrała Mufasę! A nie mnie! Uru powiedziała. Spokojnie. Ty też kiedyś sobie kogoś znajdziesz. A to twój pierwszy dzień dorosłości. I Skazie było trochę lepiej. Ale poszedł do hien. Hieny znów nie rozumiały o co chodzi. Tym razem Skaza wrócił wcześniej. Gdy nastała noc, wrócił i zobaczył zmarłą matkę. Od razu wyszedł z jaskini,i płakał. Przypomniały mu się chwile jego dzieciństwa. Ale gdy otworzył oczy zobaczył dwie spadające gwiazdy. Uru zawsze mówiła. Gdy spada jedna gwiazda,zły lew umiera. Gdy spadają dwie gwiazdy, dobry lew wstępuje do nieba. Ahadi już nie żył,bo zabił go kilka dni temu Skaza. I tak żyli dalej.

poniedziałek, 1 listopada 2010

Siostra Ziry

Gdy Zira i Skaza byli dorośli pewnej nocy przechadzali się po lwiej ziemi. Patrzeli na lwicę. Z daleka było ją widać jako małą kulkę. Pobiegli więc do nieznajomej lwicy. Im bliżej Zira była lwicy coraz bardziej jej coś to przypominało. Gdy byli już blisko lwica uciekła. Skaza wyszedł na prowadzenie. Lwica męczyła się. Skaza wskoczył na nią. Po chwili dobiegła Zira. Lwica powiedziała. Co ode mnie chcecie?! Zira? Zira spojrzała na znajomą twarz. Serpen? Skaza puścił lwicę,i uściskały się. Skaza nic nie rozumiał. Zira powiedziała. To jest Serpen. Moja siostra. Gdy ja,Serpen i moja matka poszliśmy na spacer, Serpen zniknęła. W polanie. Dlatego nie lubię tak chodzić koło wysokiej trawy. A czy ty,Skaza o tym wiesz? Wiem. Nie wiesz. Serpen opowiedziała swoją historię. Gdy poszłam z matką i Zirą na polankę,wśród wysokiej trawy złapała mnie hiena. Jedna głupia,druga mądra. Nazywały się jakoś tak. Jola i Halk. Zira powiedziała. Masz na myśli Joma i Hafl. Skazie spodobała się Serpen. Poszedł z nią do jej przyjaciela. Rozmawiali przez całą drogę. To ty masz przyjaciela Serpen? Odezwał się Skaza. Serpen powiedziała. Tak mam. A dlaczego zadajesz się z Zirą? Ona nosi takie nie gustowne futro. I wcale nie jest do ciebie podobna. A ja jestem. Może... O patrz! Jesteśmy! To mój przyjaciel. Powiedziała Serpen i podeszła do wielkiego węża. Skaza zdziwił się. Wąż? Twoim jedynym przyjacielem jest,wąż? He he,widać że nie jesteś zbytnio lubiana. Wąż syknął a Skaza odskoczył. Se!!!! CZEGO CHCESZ OD MOJEJ PRZYJACIÓŁKI!!!! Skaza odezwał się. Niczego. Po prostu chciałem powiedzieć że jest biedna,i samotna. Współczucie. Oto mi chodziło. A nie ważne! Chodź Serpen,idziemy. Serpen poszła. Gdy wreszcie wrócili Zira podeszła do Serpen. Zachciało się mojego Skazy? Ja jestem ładniejsza od ciebie Serpen. Każdy tak uważa. Nikt cię nie lubi,bo jesteś taką wredną,zdradziecką lizuską! A jeśli już jesteś lizuską to nie zdradziecką! Skaza zawołał. Serpen, Zira! Chodźcie! Ciemno już! I Zira weszła z Serpen. Chciała położyć tam gdzie zawsze ale odezwał się Skaza. Zira, może teraz twoja siostra trochę ze mną pobędzie. Zira załamała się i wściekła. Śniło jej się że Serpen bawi się z małym Skazą. Nagle Serpen wskakuje na Takę i zabija go. Od razu się obudziła. Zobaczyła na górze Skazę i Serpen. Znów zasnęła. Kolejnego dnia Serpen zobaczyła Nukę,Vitani i Kovu. Vitani wlazła jej na grzbiet. Oj ty Vitka. Duża jesteś. Vitani spodobała się ciocia. Ale Zira postanowiła coś z nią zrobić. O zmroku zaprosiła ją koło wodopoju. Jaka jesteś miła Zira. Ostatnio byłaś bardzo samolubna. Zira stanęła,a Serpen szła dalej. Gdy zobaczyła że Ziry nie ma,ona zdążyła zaatakować. Utopiła swoją siostrę w jeziorze. Hawie nie spodobało się to. Ale nic nie mówiła. Po chwili do Hawy przyszła Serpen. Wszyscy opłakiwali śmierć Serpen. Więc żeby się nie zdradzić,Zira też płakała. W końcu wyszło na jaw kto zabił Serpen. Gdy Skaza popatrzał na Serpen i ślady uderzeń,wiedział że to Zira. Zira najpierw atakuje łeb,później całą resztę. A Serpen miała największe obrażenia na głowie. Ale jakoś Zira się wymigała,i znów było dobrze.