poniedziałek, 31 października 2011

Wyprawa Kovu i Kiary cz.2

Kovu i Kiara postanowili,że pójdą w to miejsce. Pełne odwagi lwiątka pędziły ile sił w łapach,by dotrzeć tam gdzie nikt nie chodzi. Kovu nagle stanął. Kiara ze zdziwieniem spojrzała na towarzysza. Kovu uśmiechnął się chytrze i podszedł do Kiary. Kiara też się uśmiechnęła i podskoczyła. Kovu nie rozumiał czemu. Kiara nagle zaczęła biec i Kovu został w tyle. Lewek zrozumiał,że to zabawa,więc pobiegł za Kiarą. Kiara przyśpieszyła i potknęła się. Kovu zaczął się z niej śmiać. Kiara szybko wstała i znowu pobiegła. Tym razem dobiegła do zakazanego miejsca. Kovu wyszedł za granicę Lwiej Ziemi chwilę po niej. Kiara zaśmiała się,i spojrzała przebiegle na Kovu. Lewek zaczął przypominać sobie to miejsce. Było to Cmentarzysko Słoni. A właściwie resztki,bo cmentarzysko przemieniło się w Złą Ziemię. Po chwili Kovu wszedł na jeden z gejzerów. Kiara zaczęła się śmiać. Kovu nie rozumiał dlaczego. Po chwili zauważył,że stoi na gejzerze. Ale było już za późno. Gejzer wystrzelił,a Kovu razem z nim. Kiara ze śmiechu aż się przewróciła. Kovu był już za ziemi. Podszedł do Kiary. Kiara zaczęła uciekać,ale nie mogła się powstrzymać od śmiechu. Kovu prawie ją dogonił,gdy oboje stanęli. Kiara uśmiechnęła się i spojrzała na Kovu. Kovu zdziwił się i wyszczerzył kły. Lwiczka znowu wybuchła śmiechem. Nagle stało się bardzo ciemno. Lwiątka nic nie widziały. Zaczęli się już bać. Stało się tam naprawdę strasznie. Byli daleko od Lwiej Ziemi. I do tego nie znali drogi do domu. Kiara położyła łapę na Kovu. Chwilę później znowu się rozświetliło. Ale już nie byli sami. Obok nich stał ogromny lew z dziurą. (jak na obrazku) Byli przerażeni. Kiara krzyknęła ze strachu,a Kovu tylko się trząsł. Było jeszcze straszniej,gdy lew do nich przemówił. Wtedy nie mieli już odwagi postawić kroku. Chcieli uciekać,ale za bardzo się bali. Lew z każdą chwilą był coraz straszniejszy. Kiara spojrzała na Kovu,który był zbyt wystraszony,by się ruszyć. Ogromny lew powiększył się,i był jeszcze straszniejszy. Lwiątka krzyknęły,i uciekły. Ale tak naprawdę to wcale nie był prawdziwy lew. To był cień jakiegoś jakiego lwa,który niesamowicie umiał udawać strasznego. Dziurę niby w lwie,zrobił na ścianie. Miał on wiele zabawy. A tymczasem Kiara i Kovu uciekli daleko od resztek cmentarzyska. Byli już na Lwiej Ziemi,gdy Kovu upadł z wyczerpania. Kiara stanęła nad nim z przestraszoną miną. Kovu zaśmiał się widząc Kiarę. Natychmiast się podniósł. I tak był zmęczony,ale nie chciał tego okazywać. Kiara i tak za bardzo się bała. Kovu obejrzał się i krzyknął. Kiara wystraszyła się,że to nowy straszny lew,albo ten sam co na Cmentarzysku Słoni,ale tym razem Kovu robił sobie żarty. Kiara wściekła się. Przewróciła go i odeszła. Kovu uśmiechnął się i skoczył na Kiarę. Jednak Kiara się schyliła się i Kovu poturlał się po sporej górce. Kiara zaśmiała się i poszła zobaczyć czy Kovu jest cały. Kovu nic nie było. Kovu położył łapę na głowie Kiary. (jak na obrazku) Kiara szybko się podniosła i zaczęła zabawę. Zobaczyła w oddali Simbę,i ostrzegła Kovu. Kovu przeraził się i uciekł. Simba szybko dotarł do córki. Był tam niedługo. Kovu tymczasem krył się w krzakach z nadzieją,że Simba nie będzie przez nie przechodził. Gdy Simba odszedł na znaczną odległość Kovu wyszedł z krzaków. Kiara uśmiechnęła się szeroko i podbiegła do Kovu. Lwiątko nie miało już ochoty na dalszą podróż,ale Kiara próbowała go przekonać. Kovu zgodził się i poszli dalej. Kiara chciała się pobawić,więc walnęła lekko Kovu. Kovu wyszczerzył kły do lwiczki i popchnął ją. Kiara stoczyła się i wpadła do kłody. Potoczyła się aż do krokodyli,gdzie pierwszy raz się spotkali. Kovu przestraszył się,bo Kiara była kilka centymetrów od zabójczych paszcz. Królewska córka drapała pazurami kłodę by nie spaść. (jak na obrazku) Kovu próbował jej pomóc,ale ona była już na samym końcu kłody. Jeden z krokodyli ugryzł kłodę. Kiara w ostatniej chwili odsunęła się. Ostre zęby krokodyla zepsuły jedyną deskę ratunku Kiary. Cała gromada krokodyli była już bardzo blisko Kiary.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Następna część będzie po 10 komentarzach. I tym co się nie podoba,że długo już piszę,to bardzo proszę o to,żeby zachować takie komentarze dla siebie. Sami załóżcie bloga. Ja lubię dużo pisać,a wy jak nie lubicie to nie lubcie. Jakbyście założyli bloga,to wątpię żebyście mieli też może 1 OPOWIEŚĆ! Więc proszę takie osoby,które to piszą,o ZAMKNIĘCIE SIĘ!!!

niedziela, 30 października 2011

Wyprawa Kovu i Kiary cz.1

Kiara wstała pełna energii. Simba musiał zatrzymać ją kilka razy,aby nie pobiegła przez przypadek w zabronione miejsca. Zaraz potem do Simby i Kiary przyszła Nala. Lwica zaczęła opowiadać Kiarze,jak dawno temu spotkała Simbę w dżungli. Kiarę zazwyczaj okropnie nudziły takie rozmowy,ale tym razem Nala opowiadała bardzo ciekawie. Lwiczka wsłuchała się,a Simba patrzał na nią z uśmiechem. Gdy Nala skończyła,Kiara uciekła. Simba nawet tego nie zauważył. Po chwili jedna z lwic ze stada powiedziała Nali,że już czas na polowanie. Królowa przyznała lwicy rację i poszła. Gdy lwice zwołane przez Nalę poszły z nią polować,Simba stanął na samej górze Lwiej Skały. Wypatrywał stamtąd swoją córkę. Tym razem się nie udało. Król próbował tak wiele razy,ale za żadnym razem się nie udało. Kiara tymczasem była blisko lwic. Chciała zobaczyć jak się poluje. Gdy pierwszy raz widziała polowanie wydawało jej się że to łatwa robota. Mówiła,że trzeba tylko poczekać kilka chwil,skoczyć i gotowe. Lwice tłumaczyły jej,jak naprawdę się poluje. Ale księżniczka nie uwierzyła w ich słowa. Nadal trzymała się swojego. Nala zauważyła córkę,jak chowa się w krzakach. Podeszła do niej bez zastanowienia. Kiara pomyślała,że będzie miała kłopoty,więc zaczęła uciekać. Nala nie wiedziała czy pogonić za córką,czy zostać na polowaniu. Chwilę później zdecydowała się. Zostanie polować. Kiara uciekła już daleko od miejsca w którym polowały lwice. Myślała,że matka ciągle ją goni. Była zadowolona,że ją zgubiła. Simba kolejny raz stanął na górze Lwiej Skały. Tym razem także nie zobaczył Kiary. Lwiczka dobrze umiała się chować,chociaż wcale nie wiedziała,że ojciec próbuje ją wypatrzeć. Położyła się i zamknęła oczy. Gdy je otworzyła,zobaczyła Złą Ziemię. Stanęła pełna podziwu. Była już tam raz,i poznała Kovu. Bardzo za nim tęskniła,więc chciała pójść na Złą Ziemię,spotkać się z nim. Nie zauważona przez nikogo Kiara mknęła jak antylopa. Tymczasem na Złej Ziemi Nuka bawił się z Kovu i Vitani. Vitani powiedziała,że teraz czas na bieganie. Zabawa polegała na tym,że Vitani i Kovu siadają na grzbiecie Nuki,a on biegnie. Nuka nie zgodził się. Jednak lwiątka zmusiły go do tego,i chwilę później nastoletni lew pobiegł jak oszalały. Kovu i Vitani ledwo utrzymały się na grzbiecie brata. W jednej chwili Nuka zapatrzył się na jakąś lwicę,i walnął głową o kamień. Lwiątka zaczęły się śmiać,bo Nuka wyglądał naprawdę śmiesznie. Lwica na którą patrzył Nuka śmiała się z niego tak samo jak jego rodzeństwo. Kovu odszedł już od Vitani i Nuki i stanął jak wryty. Zobaczył lwiczkę,którą kiedyś już widział. Była to oczywiście Kiara. Bardzo się ucieszyła,że tak szybko znalazła Kovu. Kovu najpierw nie chciał z nią nigdzie iść. Ale potem Kiara zaczęła wymyślać,jakie mogą spotkać niezwykłe przygody,dzięki którym mogą stać się bohaterami. Kovu pomyślał chwilę,i zgodził się. Kiara skoczyła ze szczęścia,i poszła razem z kolegą. Po drodze zatrzymał ich Nuka,który nie lubił Kiary tak samo jak Kovu. Ale nie chciał aby jego brat poszedł z lwiczką z Lwiej Ziemi. Kiara została sama. Nuka nagle coś usłyszał. To była Kiara. Mała lwiczka płakała. (jak na obrazku) Nuka nie był taki wredny,żeby zostawić płaczącą lwiczkę samą. Zostawił Kovu,by poszli razem gdzie tam chcą. Nuka puści Kovu tylko dlatego,że w takich niebezpiecznych wycieczkach Kovu mógłby umrzeć. A przecież Nuka właśnie tego chciał. Wtedy Zira tylko jego by chwaliła. Kovu i Kiara tak się zagadali,że aż spadli ze wzgórza na Lwią Ziemię. Kiara upadła na głowę,a Kovu wpadł w błoto. Lwiątka szybko się podniosły,i poszły dalej. Nagle zauważyli miejsce,zupełnie nieznane. Kovu przekonywał Kiarę,by tam poszli. Kiara nie była do końca pewna,czy to dobry pomysł by tam iść.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Następna część będzie po 7 komkach :)

sobota, 29 października 2011

Pytanie na które brak odpowiedzi

Był już późny wieczór. Na Lwiej Skale panował idealny spokój. Tak samo było na całej Lwiej Ziemi. Ale w jednej chwili tej spokój został zakłócony. Ahadi wziął Mufasę na lekcję. Taka podbiegł do nich z uśmiechem. Ahadi spojrzał na niego wściekle. Uru wszystko widziała,i natychmiast pobiegła z wyszczerzonymi kłami do męża. Ahadi nie rozumiał,czemu ma wziąć też Takę. Mufasa podszedł do młodszego brata,i zaczął się z niego śmiać. Taka bardzo się wściekł,i klepnął jak najlżej Mufasę. Mufasa też się już zdenerwował,i walnął mocno Takę. Uru zauważyła to,i zaczęła krzyczeć na starszego syna. Ahadi był wściekły na Uru,że broni Taki. Zaczęła się nowa afera. Mufasa walczył z Taką,a Ahadi kłócił się z Uru. Taka nagle spojrzał na Uru. Zobaczył idącą daleko od nich Sarafinę. Zapatrzył się w lwiczkę. Mufasa to wykorzystał,i uderzył jak najmocniej brata. Taka upadł i spojrzał na rodziców. Ale nikt nic nie powiedział,bo byli zbyt zajęci kłóceniem się ze sobą. Sarafina widziała co się dzieje,ale nie miała odwagi żeby tam pójść. Szybko więc odeszła. Jednak w duszy wiedziała,że źle zrobiła. Pobiegła natychmiast do Rafikiego. Ale pawiana nie było na baobabie. Zobaczyła Zazu. Nie miała czasu czekać,aż Rafiki się pojawi,więc pobiegła do królewskiego majordomusa. Zazu przeraził się słysząc Sarafinę. Kazał się natychmiast tam zaprowadzić. Sarafina zerwała się i pobiegła. Zazu leciał nad nią,i wypatrywał lwy. Sarafina szybko dobiegła do miejsca,i Zazu próbował pogodzić wszystkich. Ale nie dało się nikogo uspokoić. W jednej chwili Mufasa uderzył Zazu. Zazu upadł. Taka zaczął się śmiać. Skoczył na Zazu. Mufasa też się śmiał,i uśmiechnął się do Taki. Po chwili oboje zaatakowali nudnego ptaka. Uru była szczęśliwa,że dzięki Zazu kłótnia przemieniła się w zabawę. Zazu właściwie nie miał na myśli pogodzenia się w postacie atakowania go,ale dla Uru liczyło się tylko to,że lwiątka znowu są w zgodzie. Ahadi był wściekły. Nie chciał aby Mufasa bawił się z Taką. Chwilę później do Mufasy i Taki dołączyła się Sarafina,która też nie lubiła Zazu. Lwiątka bawiły się tak jeszcze kilka minut a potem poszli każdy w swoją stronę. Mufasa zobaczył Sarabi i Zirę. Pobiegł do lwiczek. Przywitał się z obiema lwiczkami,ale do zabawy zaprosił tylko Sarabi. Zira zasmucona odeszła. Zobaczyła Takę wchodzącego na wzgórze. Uśmiechnęła się szeroko i pobiegła do niego. Taka stał na wzgórzu z poważną miną i nic się nie odzywał. Zira odeszła od niego,ale chwilę później skoczyła przed lwiątko. Taka wściekł się i wyszczerzył kły. Zira odsunęła się niepewnie. Taka odszedł bez słowa z wściekłą miną. Zira nie wiedziała o co chodzi,bo Taka zwykle chce się z nią bawić. Zira poszła do Hawy,a Taka poszedł w swoją stronę. Królewskiego syna zauważył Zazu,i poleciał z nim porozmawiać na temat zabawy. Taka sporo się uśmiał,gdy Zazu mówił mu o tym. Gdy majordomus odleciał,Taka zauważył ojca i starszego brata na Lwiej Skale. Szybko wszedł na tron i do jaskini. Uru uśmiechnęła się do niego i zaczęła myć. Taka próbował się wyrwać,ale nic to nie dało. Uru szybko puściła Takę,ale poszła do Ahadiego i Mufasy na szczyt Lwiej Skały. Taka poszedł do nich za matką. Mufasa był wściekły widząc młodszego brata. Uważał,że Taka nie jest godzien stawać na szczycie tronu. Ahadi też tak uważał. Uru wzięła Mufasę w pysk i poszła go umyć. Taka został sam na sam z Ahadim. Wiedział,jak bardzo ojciec go nienawidzi. Bał się. Zobaczyła to Sarabi,która właśnie szła spać. Było już późno,więc wszyscy zaczęli poganiać swoje dzieci,żeby zakończyły zabawę. Oczywiście żadne z nich nie chciało skończyć zabawy. Następnego dnia Taka wyszedł z jaskini szczęśliwy. Nie wiadomo z jakiego powodu Taka się śmiał. Sarabi i Sarafina podeszły do niego,i zaczęły zabawę. Sarabi przerwała nagle zabawę w berka. Według niej było za mało lwiątek do tej zabawy. Więc Sarafina zaproponowała zabawę w chowanego. Taka się zgodził. Sarabi też. Taka szukał,a Sarafina i Sarabi miały się chować. Taka bardzo szybko znalazł Sarabi,ale z Sarafiną miał problemy. Lwiczki nigdzie nie było. Nawet Sarabi nie wiedziała,gdzie jest jej najlepsza przyjaciółka. Taka zdziwił się,bo lwiczki wiedziały chyba wszystko o sobie. Gdy Taka i Sarabi przechodzili obok baobabu Rafikiego,Sarafina wystraszyła ich. Sarabi chciała teraz szukać. Taka i Sarafina uciekli się chować. Sarabi policzyła bardzo szybko i poszła szukać. Lwiątka były niedaleko obok siebie,ale się nie zauważyły. Sarabi najpierw zobaczyła Sarafinę. Potem odnalazła Takę. Ale Taka musiał już iść,bo Uru przygotowała dla niego niespodziankę. Taka chętnie poszedł z Uru. Uru zaprowadziła Takę do Ahadiego i Mufasy. Zostawiła syna samego z ojcem i starszym bratem. Chwilę potem odbiegł zapłakany. Następnego dnia Mufasa zapytał się brata,czemu wczoraj od nich uciekł. Taka nie mówił nic. Nadal miał łzy w oczach. Zbliżała się burza,więc Mufasa poszedł na Lwią Skałę. Taka został sam na dworze. Myślał o wcześniejszych krzywdach,jakie wyrządził mu ojciec.
-Dlaczego?-mówi Taka sam do siebie-Dlaczego? Co ja takiego zrobiłem? Może tata miał jakieś przeżycia jak był dzieckiem? A może ja zrobiłem coś złego,czego nie pamiętam. Eh,ciekawe kiedy moje życie się zmieni. Będę cierpliwy,nawet,jeśli będzie to trwało jeszcze bardzo długo.
Taka chodził tak,aż się rozpadało. Lwiątko myślało o tym,co kiedyś przeżyło. Taka długo zadawał sobie różne pytania. Na większość znalazł odpowiedź,ale na jedno nie. Czy Ahadi zacznie go lepiej traktować? To było pytanie na które brak odpowiedzi.

czwartek, 27 października 2011

Nowy dom Kopy

Każdy wie,jak umarł Kopa. Kopa umarł zabity przez ciotkę Simby i żonę Skazy-Zirę. Wszyscy bardzo długo opłakiwali śmierć małego lwiątka. Lecz nie wiedzieli,że Kopa żyje. Lwiątko cudem uszło z życiem. Mały książę miał się już pokazać w domu,gdy stanął. Pomyślał i spojrzał w niebo. Zbliżał się już zachód słońca,więc Kopa nie miał wiele czasu na zastanowienie się. Wiedział,że w nocy złe stado najczęściej wchodzi na Lwią Ziemię. Kopa spojrzał jeszcze raz na Lwią Skałę. Czuł się nawet zraniony,że nie może wrócić do własnego domu. Mógł oczywiście,ale przewidział,że Zira szybko dowie się o tym,że lwiątko żyje. A wtedy mógłby już nie przeżyć następnego spotkania z tą lwicą. Przypomniał sobie,jak ojciec opowiadał mu jak poznał Timona i Pumbę. Kopa był wtedy zachwycony tym i równocześnie wściekły na Skazę. Postanowił wykorzystać to,co mówił mu wtedy Simba i pójść do dżungli przez pustynię. W tym czasie małe lwiątko przypominało sobie kolejne słowa ojca,matki i także młodszej siostry Kiary. W tych chwilach bardzo mu ich brakowało. Wolał już zostać przy zanudzającej na śmierć rodzinie,niż walczyć o życie z własnego wyboru. Książę Lwiej Ziemi stanął na wielkim głazie i spojrzał kolejny raz na Lwią Skałę. Chciał już dalej iść,gdy zobaczył na tronie swoją matkę Nalę. Była z nią Kiara. Simba wyszedł zaraz po nich. Kopa tym bardziej był na siebie zły i smutny,że nie został. Ale był lwiątkiem sprytnym,i wiedział,że umrze jak wróci do domu. Więc postanowił nie ogłaszać wielkiego powrotu. Znowu spojrzał na pustynię,przez którą postanowił przejść,żeby dostać się do dżungli. Chwilę później przeleciał nad nim Zazu. Lwiątko musiało się schować za głazem,żeby królewski majordomus go nie zobaczył. Zazu nie zobaczył go,ale chwilę później wrócił. W drodze powrotnej prawie zauważył Kopę. Ale Kopa był zbyt sprytny,żeby Zazu go zauważył. Kolejny problem stanowiły lwice. Nadszedł zachód,więc lwice wybrały się na polowanie. One łatwo mogłyby zauważyć Kopę. Kopa uciekł na Złą Ziemię. Obejrzał się dookoła. Nie zauważył nikogo. Ale wiedział,że na tej ziemi mieszka jego kochanka Vitani z młodszym Kovu,starszym i głupim Nuką i wredną matką Zirą. Spojrzał na dom Vitani,i uciekł dalej. Lwiątko miało już łzy w oczach,bo wiedziało,że nigdy już nie spotka swojej rodziny i Vitani. Teraz nawet zaczęło mu brakować hien,które nie jeden raz próbowały go zaatakować. Zira właśnie wychodziła z domu,i prawie zobaczyła Kopę. Zobaczyła tylko śmigające,żółte lwiątko. Wiedziała,że to nie był nikt z jej stada. Postanowiła biec za nim. Kopa miał kolejny problem. Dopiero co uciekł od polujących lwic,ma Zirę na ogonie. Lwica prawie złapała lewka za ogon,ale on odwrócił na kilka sekund uwagę Ziry,i uciekł. Zira była wściekła,ale nie chciała już odgrywać maratonów,więc nie pobiegła za Kopą. Kopa ucieszył się,że zgubił Zirę. Ale to był dopiero początek jego kłopotów. Lwiątko postanowiło iść na tą pustynię. Doszedł tam końcówką sił. Na pustyni wyczerpał się,i padł. Sępy właśnie na takie zwierzęta czekały. Kopa był już zbyt wyczerpany,by uciekać. Zemdlał. Na pustyni właśnie szła matka z małym lwiątkiem w wieku Kopy. Lwiątko chciało,aby Kopa został z nimi. Matka lwiątka spojrzała z na Kopę. Zobaczyła,że mały potrzebuje pomocy. Nadal był cały zakrwawiony,i groziła mu śmierć. Lwiątko bardzo się ucieszyło,gdy matka podeszła do Kopy. Lwica wzięła Kopę w pysk i poszła z nim daleko w sam środek dżungli. Ale uznała,że tam nie ma odpowiednich warunków,by Kopa tam zamieszkał. Lwiątko nadal było nieprzytomne,choć już dość długo jest w wygodnym i wilgotnym miejscu. Lwica weszła na kamień,a lwiątko za nią. Lwica pobiegła tam,gdzie mieszkała ze swoim dzieckiem. Nie miała męża. Ojciec lwiątka,i mąż lwicy,umarł w walce z lwem,który chciał odebrać mu rodzinę. Oboje zginęli,wpadając do głębokiego dołu. Lwica doszła do domu i obudziła Kopę. Kopa był zdziwiony,widząc ich. Lwica była bardzo wysoka. A lwiątko było brązowe,a on zazwyczaj z takimi się nie zadawał. Spojrzał lwiątku w oczy. Lwiątko miało duże,czerwone oczy. Lwica i lwiątko przedstawili się. Lwica nazywała się Żakornami,a lwiątko Itekoriv. Kopa od razu poszedł z Itekorivem na wycieczkę po ich krainie. Itekoriv chętnie odprowadził Kopę. Żakornami zastanawiała się,czy Kopa będzie mógł z nimi mieszkać. Kopa tymczasem poszedł już z Itekorvim. Lwiątko pokazało mu najpierw łąkę. Była ona większa niż cała Lwia Ziemia. Było tam też tyle kwiatów,że nie było jak postawić łapy,żeby na choć jednego nie wejść. Kopa był zachwycony. Potem Itekorvim poszedł z Kopą na inną ziemię,poza granicę swojego kraju. Kopa był zachwycony,i z uwagą słuchał tego co mówił mu kolega,a może nawet nowy brat. Żakornami już podjęła decyzję,że Kopa będzie mógł z nimi zostać. Oba lwiątka bardzo się z tego powodu cieszyły. Itekorvim wytłumaczył Kopie,co się je na tej ziemi. Ponieważ nie było tam roślinożerców ani nawet ptaków,musieli odżywiać się roślinami. Kopa był okropnie zdziwiony. On przecież całe życie jadł mięso,a teraz chcą,żeby jadł jakieś liście. Nocą działy się tam dziwne rzeczy,więc Żakornami wzięła syna i Kopę,żeby poszli już spać. Całą noc czuwała nad nimi. Następnego dnia lwiątka obudziły się bardzo wcześnie. Żakornami była tym zdziwiona,bo Itekorvim był strasznym śpiochem. Lwiątka miały ochotę na niezwykłą przygodę. Żakornami zgodziła się,aby Kopa został jej drugim synem. Więc bardzo się o nich martwiła,i nie chciała,aby wychodzili poza granicę. Ale lwiątka nie mogły już usiedzieć,i musiały się wyszaleć. Mimo ostrzeżeń matki postanowili pójść poza granicę. Kopa nie był tego do końca pewny,ale jednak poszedł. Itekorvim namówił go,by tam poszedł. Itekorvim poszedł tam pierwszy. Po chwili Kopa usłyszał krzyki. Szybko zorientował się,że to był jego brat Itekorvim. Ale gdy lwiątko już tam dobiegło,Itekorvim nie żył. Głowę miał położoną na kamieniu,a z martwego drzewa wystawała czaszka. Było to tym dziwniejsze,że to była jakby powiększona czaszka Skazy. Kopa poszedł do Żakornami i opowiedział jej,co się stało. Lwica była wściekła na Kopę,i wygnała go. Kopa znowu był sam. Nie miał szans na przeżycie. Szedł prawie cały dzień,ale nie znalazł odpowiedniego domu. Może pół godziny później,gdy Kopa już prawie umarł,znalazła go jakaś żyrafa. Obudziła lwiątko,i zaniosła je do pewnej rodziny lwów,gdzie lew i lwica nie mieli dziecka. Bardzo chcieli je mieć,ale niestety to już było niemożliwe. Tam Kopa czuł się doskonale. Matka miała na imię Esalla,a ojciec Kavorru. Jeszcze tej nocy zabrali go na swoją ziemię,gdzie wszystko mu pokazali. I tak Kopa żył tam,aż do dorosłości.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję,że notka się podobała. Przykro mi,że nikt nic nie zrobił :(

poniedziałek, 24 października 2011

Happy Birthday TLK 2!

Miałam powiedzieć później,ale nie wszyscy mają za dużo czasu,więc mówię teraz. Król Lew 2-Czas Simby ma  w ten czwartek 13 urodziny :D I macie zadanie. Zróbcie coś (w paincie) dla TKL. Może to być kartka urodzinowa czy cokolwiek innego co wymyślicie. Macie na to czas do czwartku :) W nagrodę będzie dyplom i niespodzianka. Czekam do czwartku :) 



czwartek, 20 października 2011

Śmierć Sarafiny


Zira była na wygnaniu. A Sarabi jeszcze trzymała się całkiem dobrze. Kiara była już dorosła. Zira tymczasem szukała zemsty na Sarafinie,że najpierw ona zadawała się ze Skazą. Wiedziała także,że Nala jest córką Sarafiny i Skazy. Próbowała już kilku sprytnych planów,ale żaden z nich nie wypalił. Sarafinie powodziło się bardzo dobrze. Mimo,że Zira już nie raz próbowała ją zabić. Sarafina poszła na polowanie z Kiarą. Kiara zauważyła antylopę i poinformowała Sarafinę. Sarafina była szczęśliwa,że Kiara tak się angażuje w polowaniu. Kiara chciała już skoczyć na antylopę,ale Sarafina zatrzymała ją. Nie było sensu atakować antylopę,jak może z łatwością uciec. Kiara przyznała babci rację i zatrzymała się. Zira tymczasem wysłała Vitani na obserwację lwicy. Vitani niechętnie poszła śledzić Sarafinę. Przez długi czas nie widziała żadnej okazji do ataku. Wróciła do matki i opowiedziała jej,jak jej poszło z obserwacją Sarafiny. Zira była wściekła. Uważała,że Vitani nie umie śledzić. Sama poszła obserwować lwicę. Ale i ona nie widziała okazji do ataku. Poszła do Vitani i opowiedziała jej,co widziała. Vitani tym razem uśmiechnęła się do matki. Chociaż ona miała od początku rację,nie chwaliła się tym. Zira chciała wymyślić nowy niezawodny plan. Ale kilka dni później wcale już o tym nie myślała. Wszyscy bardzo się z tego cieszyli. Sarafina ponownie poszła z córką i wnuczką na polowanie. Tym razem złapały kilka dużych sztuk. Kiara nagle usłyszała jakiś dziwny szelest. Sarafina i Nala uspokoiły ją. Przecież mógł to być nawet lekki wiatr. Ale Kiara nie przekonała się. Po jedzeniu chciała osobiście sprawdzić dziwny szelest. Właśnie przyszedł Simba i zawołał córkę. Gdyby nie Simba,Kiara zauważyłaby ukrywającą się w krzakach Zirę. Po chwili przyszła Sarabi i zapytała się Kiary,czy to ona upolowała te antylopy. Kiara trochę zawstydzona odpowiedziała,że tak. Sarabi była z niej bardzo dumna. I nie tylko ona. Całe stado było zachwycone. Simba też bardzo się cieszył. Podszedł do Kiary i pogratulował jej. Kiara bardzo się z tego cieszyła. Mówiła,że właściwie to Sarafina i Nala złapały antylopy,ale nikt w to nie wierzył. Tak bardzo byli szczęśliwy z młodej lwicy. Zira nadal czekała na odpowiednią chwilę. Nikt się tego nie spodziewał. Gdy stado już odeszło,Sarafina została z Kiarą. Na taką chwilę czekała sprytna lwica. Musiała jeszcze tylko poczekać,aż Kiara odejdzie. Nie musiała długo czekać. Ale i ten plan się nie udał. Sarafina poszła razem z Kiarą na Lwią Skałę. Vitani poszła zobaczyć,czy Zira wreszcie zabiła Sarafinę. Okazało się,że nie. Zira rozkazała pójść Vitani po Kovu. Lwica chętnie poszła do młodszego brata. Nuka też chciał iść,ale Vitani mu nie pozwoliła. Ale uparty lew poszedł za rodzeństwem. Zira była wściekła widząc najstarszego syna. Kazała Nuce wrócić do domu. Nuka odszedł z opuszczonym łbem. Tej nocy Zirze nie udało się. Następnego dnia Sarafina wyszła z jaskini i poszła się napić. Wtedy była całkiem sama. Przebiegła lwica właśnie na to czekała. Sarafina jednak odeszła jeszcze przed tym,jak Zira zaatakowała. W nocy zanosiło się na burzę. Sarafina znowu wyszła na długą chwilę. Zira uznała,że teraz Sarafina będzie łatwiejsza do zaatakowania. Właściwie lwicy nie chodziło o zabicie Sarafiny. Chciała ją tylko ukarać za to,że ukradła jej Skazę. Gdy się spotkały Sarafina była bardzo zaskoczona. Gdy lwice rozpoczęły walkę uderzył piorun. Deszcz zaczął padać błyskawicznie. Zira walnęła Sarafinę kilka razy pazurami. Po jeszcze jednym uderzeniu Sarafina spadła na ziemię. Tak szybko jak piorun,który właśnie uderzył z nieba,Sarafina wpadła do wody. Zira chciała jej pomóc,ale było już za późno. Zira uciekła. Po kilku godzinach Sarabi znalazła martwą Sarafinę. Wyciągnęła zmarłą przyjaciółkę z wody i opłakiwała jej śmierć.
-Och,Sarafina. Mogło być inaczej. Dlaczego? Dlaczego umarłaś? Dużo bym dała żeby Cię odzyskać. Nie wiem jak się kiedykolwiek pogodzę z tym,że nie żyjesz. Musiałaś bardzo cierpieć. Ale to się już skończyło. Gdym tam była to by się to nigdy nie stało. DLACZEGO!!??-krzyczała Sarabi.
Sarabi ukazał się duch jej najlepszej przyjaciółki. Sarabi nawet lepiej się poczuła,lecz nadal wszyscy bardzo przeżywali śmierć Sarafiny. Lecz po kilku miesiącach wszyscy nadal to pamiętali,ale już nie byli tacy smutni,jak się dowiedzieli,że Sarafina nie żyje. Niedługo potem wszystko wróciło do normy. Lecz i tak wszyscy nosili w swoich sercach smutek.

niedziela, 16 października 2011

Atak na Takę

Zira wstała i obejrzała się na wszystkie strony. Wypatrywała tam Taki. Taka tymczasem wałęsał się już po Lwiej Ziemi. Nie znał jeszcze wtedy hien,więc nie miał gdzie iść. Zobaczył jak Sarafina wyleguje się pod drzewem. Podbiegł do niej się pobawić. Lwiczka uśmiechnęła się do niego podstępnie i zaproponowała zabawę w chowanego. Taka zgodził się i poszedł się chować. Gdy już skończyli zabawę było późne południe. Zira wreszcie znalazła Takę. Miała nadzieję,że on sam zaproponuje jej jakąś zabawę. Chwilę potem lwiątka zobaczyły Mufasę,Sarafinę i Sarabi. Taka pobiegł do nich. Tyn razem brat i lwiczki chętnie przyjęli go do zabawy. Zira zobaczyła to i także podbiegła do lwiątek. Mufasa zaśmiał się i odmówił przyjęcia jej do zabawy. Taka spojrzał na Zirę ze współczuciem. Ale Zira już odeszła,i nie dało się jej w takich chwilach pocieszyć. Lwiczka wiedziała,że Taka chętnie przyjąłby ją do zabawy. Już miała iść do domu,gdy zobaczyła Shizasena. Bardzo pragnęła,aby chociaż on chciał jej poświęcić trochę czasu. Ale Shizasen nic nie odpowiedział i pognał w stronę bawiących się beztrosko lwiątek. Zira patrzyła jak kolejne lwiątko biegnie w stronę wesołej gromadki. Poszła już do domu. Hawa była przerażona,gdy zobaczyła Zirę tak smutną. Natychmiast podbiegła do niej i zapytała co się stało. Lwiczka odpowiedziała,że nic ledwie powstrzymując się od płaczu. Hawa widziała,że Zira jest okropnie smutna,ale nie umiała ją pocieszyć. Nie wiedziała też jak jej pomóc,bo Zira w dalszym ciągu mówiła,że nic się nie stało. Kilka minut potem do domu wrócił Bolaji. Szybko zauważył,że Zira jest okropnie smutna i należy ją pocieszyć. Także pytał się co się stało,ale otrzymywał odpowiedź taką samą jak Hawa. Było już popołudnie,a Zira nadal nic nikomu nie powiedziała. Wreszcie do jaskini weszła królowa Uru. Hawa poprosiła ją,aby pocieszyła Zirę. Uru zgodziła się i podeszła do lwiczki. Zira nie miała ochoty nikomu mówić o tym,co działo się w południe. Uru też mało zdziałała. Zira nadal była potwornie smutna. Ale Uru domyśliła się,że to Mufasa albo Taka są temu choć w połowie winni. Poszła do nich i wzięła Mufasę w pysk a Takę na grzbiet. Sarabi i Sarafina poszły razem z Shizasenem. Uru weszła na spory głaz i puściła Mufasę z pyska,a Takę zdjęła z grzbietu. Zapytała się o dzisiejsze południe. Lwiątka miały taką samą wersję zdarzeń. Ale przeraziły się,gdy ich matka zapytała o Zirę. Ostatecznie lwiątka powiedziały jak to było. Uru już wszystko wiedziała i wróciła do Hawy. Opowiedziała jej dlaczego Zira jest taka smutna. Wszystko usłyszał Bolaji,który z resztą nie lubił Taki. Wiedział,że Zira jest w nim zakochana,ale chciał zapewnić córce lepszą przyszłość,dlatego wolał żeby Zira bawiła się z Mufasą,nie z Taką. Nie rozumiał,że Zira przez to namawianie zaczyna coraz mniej lubić Mufasę. Tej nocy Taka znowu spotkał się z Zirą,której humor się już poprawił. Zapytała się o kilka razy przed zaczęciem zabawy. Taka wszystko jej wyjaśnił. Jednak lwiątka nie wiedziały,że podgląda ich Bolaji-ojciec Ziry. Jednak nie zaatakował ich,bo Zira za dobrze bawiła się z Taką. Bolaji uznał,że jeszcze nie ma co atakować młodszego brata przyszłego króla Mufasy. Następnego ranka Ahadi wziął Mufasę na lekcję. Akurat tamtędy przechodziła Zira. Ahadi spojrzał na nią i położył obok Mufasy. Mufasa natychmiast zaczął zabawę w gryzienie. Ugryzł jej ucho i zaczęła się zabawa. Lew uznał,że niepotrzebnie zaprosił Zirę na lekcję i poprosił,by odeszła. Lwiczka smutna odeszła. Znowu przez cały dzień nie miała się z kim bawić. Jeszcze tego popołudnia Bolaji poszedł do Taki. Był na niego wściekły,że lewek niby więcej bawi się z Zirą,ale nie przejmuje się jej szczęściem.
-TAKA!-wrzasnął Bolaji-Myślisz,że jak jesteś bratem króla to wolno Ci wszystko!? Nie wolno! Myślisz,że jak pobawisz się z Zirą raz czy dwa razy na kilka dni to jej wystarczy!? Jesteś w wielkim błędzie jeśli myślisz,że tak. A tak w ogóle,to masz się nie bawić z Zirą! Chcę,aby wyrosła na królową,nie na wyrzutka! A jeśli jeszcze raz Cię z nią zobaczę to...!!!- walnął Takę z całej siły
Lwiątko zaczęło uciekać i skryło się za wielkim głazem. Był już wieczór,więc Tace łatwiej było się ukrywać. Bolaji właśnie znalazł lwiątko,które się ukrywało. Taka wrzasnął na cały głos. Zanim Bolaji zdążył zadać lwiątku cios,pojawili się Ahadi,Uru,Mufasa i lwice. Ahadi nie lubił Taki,ale tym razem go bronił. Nie chciał,aby jego syn umarł z łap innego lwa. Taka szybko wrócił do domu. Bolaji kilka dni później zrozumiał,że Zira wcale nie chce być z Mufasą. Po tym zdarzeniu wszystko się zmieniło. Stosunki między Bolajem a Taką znacznie się poprawiły,więc lwiątka znowu beztrosko się bawiły.

piątek, 14 października 2011

Zakazana miłość cz.3-ostatnia

Kopa i Vitani wymyślili nowy plan,który podobno miał wypalić choćby nie wiem co. Kopa wszedł na szczyt Lwiej Skały i potrząsnął grzywką. Simba i Nala poszli do niego. Kopa wściekł się,bo miał właśnie wykonać część swojego planu z Vitani. Vitani czekała i czekała,ale Kopy nie było. Po kilku kolejnych minutach czekania uznała,że Kopa po prostu się nią nie przejmuje. Po chwili do lwiczki przyszedł Nuka,który miał znaleźć siostrę. Vitani trochę się popłakała,ale za chwilę jej przeszło. Nuka starał się ją pocieszyć,ale nie dało to żadnego efektu. Zira zobaczyła,że Vitani nie czuje się najlepiej i postanowiła jej pomóc. Ale lwiczka nie chciała powiedzieć czemu płacze. Wiedziała,że Zira bardzo by się wściekła gdyby to usłyszała. A tymczasem Kopa już był na umówionym miejscu. Bardzo się zasmucił,gdy nie zobaczył tam Vitani. Zawiódł się na niej tak,jak ona na nim. A tymczasem Zira nadal próbowała dowiedzieć się czegoś od Vitani. Kovu przyszedł do nich się pobawić. Zira spojrzała na niego obojętnie i zajęła się Vitani. Lwiczka nie wydusiła z siebie kompletnie nic. Nuka też próbował,Kovu patrzył na nią błagalnie,ale ona nic nie powiedziała. Zira wreszcie się wściekła i dała sobie spokój. Skoro Vitani nie chciała powiedzieć jak jej pomóc,to po co Zira miałaby się męczyć z wymyślaniem niepotrzebnie pocieszeń. Kopa poszedł do Sarabi,która chętnie zawsze go uspokajała i pocieszała. Ale tym razem Sarabi nie umiała pomóc lwiątku. Oczywiście Kopa nie mówił o Vitani,tylko wymyślił lwiątko. Więc Kopa poszedł do drugiej babci Sarafina. Ale i ona nie umiała pomóc wnukowi. Kopa był kompletnie zawiedziony. Cały dzień spędził na siedzeniu samotnie. Vitani też nie była szczęśliwa i przez cały do nikogo się nie odezwała. Poszła w odosobniony kąt,gdzie nikt nie zaglądał. Tam mieszkała hiena,która jako jedyna została na swoim terytorium. Inne uciekły,ale ona została. Była ona niezwykle silna,dlatego żadna z lwic jeszcze jej nie przepędziła albo nie zabiła. Następnego dnia Vitani wybrała się do Kopy,by wytłumaczył jej,czemu nie zjawił się na umówionym miejscu. Kopa z Vitani poszli na łąkę,a tam Kopa wszystko jej opowiedział. Tym razem lwiczka zrozumiała dlaczego Kopa nie przyszedł. Właściwie przyszedł,ale gdy Vitani już tam nie było. Kopa uśmiechnął się do niej i wspólnie poszli na Lwią Skałę. Kopa myślał,że może przekona Simbę,że Vitani może zostać na Lwiej Ziemi. Ale gdy Simba zobaczył Vitani obok Kopy wściekł się. Kopa powiedział mu o wszystkim,ale Simba mu nie uwierzył. Za chwilę obok nich zjawiła się Nala. Ona też uważała,że Vitani nie zasługuje na powrót. Lwice szybko się zorientowały o co chodzi,i przyszły przygotowane do ataku. Jednak nie miały zamiaru atakować małej Vitani. Kopa mrugnął do jeden z lwic. Ona nie zrozumiała o co chodzi. Przecież Kopa z nią nie rozmawiał ani nic. Wreszcie Zira zaczęła szukać Vitani. Gdy jej nigdzie nie znalazła poszła na Rajską Ziemię. Ostatnio jej córka poznała lwiczkę z Rajskiej Ziemi,więc mogła tam być. Ale Zira się pomyliła. A na Lwiej Skale panowała ostra dyskusja,czy Vitani może zostać na Lwiej Ziemi. Gdy Simba miał się już zgodzić,do akcji wkroczyła Zira. Lwi król wtedy zmienił zdanie. Ale Zira nie poszła tam bez stada. Złe stado szykowało się do ataku. Zira wydała znak,i lwice zaatakowały. Zira zaczęła walkę z Simbą. Kopa i Vitani uciekli. Zrozumieli,że Zira i Simba nigdy się nie pogodzą. Postanowili,że jeśli Zira i Simba się nie pogodą,to popełnią samobójstwo. Jednak nawet ten plan nie wypalił,i Zira wzięła Vitani na Złą Ziemię,a Simba został z Kopą. Tej nocy Simba poszedł do Kopy.
-Synu-powiedział poważnie Simba-Jak mogłeś chcieć się zabić? Tak bardzo nie lubisz tego świata? A co do Vitani,wiem że się kochacie. Ale Vitani może Cię wykorzystywać. Nie pomyślałeś o tym? Zira jest przebiegła,ona umie wykorzystać wszystko. Nie możesz się zadawać z wyrzutkami. Jej matka chciała mnie zabić i nadal chce i wątpię,że to się kiedykolwiek zmieni. Jest tyle lwiczek na Lwiej Ziemi. Nie możesz polubić jednej z nich i się z nią spotykać? Bo mówię Ci,może Ci się wydać,że Vitani jest nie wiadomo jak dobra,a ona Cię pewnie wykorzystuje. Tak jest często,gdy zakocha się ktoś w kimś. Vitani Cię pewnie wcale nie kocha. Ona tylko udaje. Nie bądź tak naiwny,i przestań się z nią spotykać. Na zawsze!
Kopa bardzo się zasmucił i rozpłakał. Wyszczerzył kły do ojca i uciekł daleko od Lwiej Ziemi. Podobnie było z Vitani. Lwiczka też nie mogła się pogodzić z tym,co mówiła jej matka. Lwiątka naprawdę się kochały i chciały być razem. Ale to nie trawo długo. Kilka dni później Zira zabiła Kopę (choć tak naprawdę Kopa żył) i życie toczyło się o wiele smutniej. Nie tylko dla Vitani,ale dla całej Lwiej Ziemi.

Wypadek

Taka wstał najwcześniej ze wszystkich. Przeciągnął się i podszedł do Shizasena. Shizasen nie miał ochoty z nim rozmawiać. Porozmawiał z nim chwilę,ale za chwilę Taka się obrócił i Shizasen uciekł. Taka zasmucił się. Za chwilę zobaczył,że Mufasa się budzi. Uśmiechnął się i podszedł do niego. Mufasa także nie chciał się bawić z młodszym bratem. Taka wyszedł z jaskini i spojrzał na Cmentarzysko Słoni. Nie miał inne wyjścia,więc pobiegł do hien. Shenzi spojrzała na niego ze zdziwieniem. Ale chwilę później przypomniała sobie kto to do nich przyszedł. Zawołała swoje rodzeństwo. Po chwili Banzai i Ed byli już na miejscu. Taka uśmiechnął się do nich. Shenzi też miała ochotę na zabawę. Taka powiedział,żeby poszli na Lwią Ziemię. Hieny spojrzały na siebie pełne strachu. Uczono je,że tam mieszkają potwory,które niesłusznie skazały ich na pewną śmierć. Taka zapewniał je,że jak będą się trzymać blisko to nic im się nie stanie. Shenzi spojrzała na lewka z wściekłością. Wyobrażała sobie,że Taka tak naprawdę chce ich zabić. Banzai spojrzał na Eda. Ed pokiwał łbem. Shenzi za chwilę przekonała się,że Taka nie wcale nie chce ich zabić. A tymczasem na Lwiej Skale obudził się Ahadi. Spojrzał na Uru,która jeszcze spała. Zobaczył,że Mufasy nigdzie nie ma. Tylko wyjrzał z jaskini,a zobaczył Mufasę. Uśmiechnął się do niego i wziął na grzbiet. Mufasa też był szczęśliwy. Chętnie by się pobawił,ale Ahadi zabrał go na łąkę by się czegoś nauczył. Oczywiście ta nauka kończyła się zabawą,z czego Mufasa prawie nic nie zrozumiał. Uru wstała już kilka minut temu i szukała syna żeby go umyć. Wszystkich których spotkała zadręczała pytaniem o Takę. Wreszcie poszła do Rafikiego. Pawian nie wiedział gdzie jest Taka,ale za to Zazu wiedział. Powiedział Uru gdzie ma go szukać,ale królowa była zbyt zmartwiona by samodzielnie dotrzeć na miejsce. Zazu poleciał jej powiedzieć gdzie on jest. Hieny już odeszły,a Taka samotnie wałęsał się po królestwie. Uru była strasznie szczęśliwa gdy zobaczyła Takę. Bała się,że mogło mu się coś stać. A Taka zobaczył Ahadiego i Mufasę,którzy spacerowali po łące. Powiedział o tym matce. Uru podeszła do nich i dała Ahadiemu Takę. Ahadi wściekł się i zrzucił młodszego syna z grzbietu. Taka bardzo się zasmucił i chciał już odejść,gdy usłyszał miły głos. To był Ahadi,który postanowił sprawić Tace przyjemność ten jeden raz. Taka jeszcze nigdy nie słyszał tak miłego głosu ojca,który go woła. Uru uśmiechnęła się i poszła. Ahadi spojrzał ze zdziwieniem na Takę,który powoli się do nich przybliżał. Mufasa patrzył wrogo na brata. Taka nie zwracała już na to uwagi. Był szczęśliwy,że Ahadi wreszcie się choć trochę nim przejął. Mufasa w końcu zeskoczył z grzbietu ojca i wyszczerzył kły do Taki. Lwiątko zaczęło się oddalać,bo nie wiedziało,jak postąpić. Ahadi spojrzał na nich obojętnie. Po chwili jednak łapa wielkiego lwa dopadła małego Takę. Mufasa uśmiechnął się i poszedł z Ahadim. Taka tymczasem całkiem smutny poszedł do matki. Uru zostawiła go na chwilę,a potem przyszła. Szykowała dla niego niespodziankę. Jeszcze tej nocy Uru zaprowadziła Takę do Mufasy i Ahadiego. Wzięła Mufasę,a Takę zostawiła z Ahadim. Mały lewek przeraził się. Ale Ahadi tym razem go uspokoił i zaczął uczyć,jak to robił z Mufasą. Zdziwiony Taka słuchał uważnie słów ojca. Następnego ranka Ahadi przepytał Takę z tego,co mówił wczoraj wieczorem. Taka odpowiedział poprawnie na wszystkie pytania. Mufasa widział to wszystko. Teraz on był zazdrosny. Ale Uru wytłumaczyła mu,że to tylko jednodniowe odwrócenie ról. Mufasa zgodził się,ale nadal był zły na rodziców i Takę. Następnego dnia wszystko wróciło do normy. Ale tym razem padał deszcz od samego rana. Taka myślał,że Ahadi nareszcie go lubi i docenia,więc poszedł do niego. A Ahadi był taki jak wcześniej. Tym razem Takę zaatakował jakaś hiena,która go pewnie nie lubiła. Oczywiście nie byli to Ed,Shenzi lub Banzai albo ich rodzice. Oni przecież bardzo lubili Takę. Gdy Taka opowiedział o tym Ahadiemu,on wcale się tym nie przejął. Uważał,że ta hiena postąpiła bardzo dobrze,atakując Takę. Taka zrozumiał,że wszystko wróciło do normy. Ahadi znowu starał się go zabić,a Mufasa jak zawsze przechwalał się tym,że będzie kiedyś królem. Ale tej nocy dopiero miało się wydarzyć. Sarabi była umówiona z Taką na spotkanie. Mufasa o tym wiedział,i posłał Ahadiego żeby załatwił sprawę. Ahadi oczywiście nawet był zadowolony,że Mufasa bierze z niego przykład i też chce zabić młodszego brata. Sarabi patrzyła razem z Taką w rozgwieżdżone niebo. Było bardzo przyjemnie. Ale zbliżały się ciemne chmury,które zwiastowały rychłą burzę. A tymczasem Ahadi pędził do lwiątek. Gdy król Lwiej Ziemi skoczył nad lwiątkami uderzył piorun i zaczęło się urwanie chmury. Ahadi zaczął mocno bić Takę. Sarabi bardzo się bała ale honor kazał jej zostać. W końcu deszcz przestał padać,a mocno wydrapany Taka ledwie żył. Ahadi mówił,że to był wypadek,ale wszyscy wiedzieli jak było naprawdę. Od tego czasu Sarabi inaczej traktowała Takę. Ahadi nic się zmienił.
-Dlaczego Ahadi?-Uru rano rozmawiała z mężem-Czemu tak traktujesz Takę? Zrobił Ci coś? To też jest twój syn. Młodszy syn. Powinieneś ich traktować tak samo. Nie wiesz,że Taka kiedyś będzie zdolny zrobić coś tobie albo Mufasie? Powinieneś był to przewidzieć. Ale ja nie wyobrażam sobie jak można być tak podłym dla niewinnego dziecka! Dobra,idę,bo widzę,że do ciebie i tak nic nie dociera. Tylko się później nie zdziw,jak Taka wyrośnie na silnego lwa,który będzie chciał się zemścić za to,co robisz mu teraz.
Uru odeszła,a Ahadi nie zmienił się. Uru dobrze to przewidziała,ale o zemście Taki już pisałam.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------
To notka dla wszystkich którzy chcieli notkę o takim temacie :)

poniedziałek, 10 października 2011

Zakazana Miłość cz.2

Vitani i Kopa wyszli ze swoich domów bardzo wcześnie. Tak jak mówili wczoraj,spotkali na granicy Lwiej Ziemi. Kopa od razu poszedł po Simbę a Vitani poszła do Ziry. Lwiątka powymyślały różne powody,a ich rodzice poszli tam gdzie Kopa i Vitani się umówili. Gdy już wszyscy byli na tym miejscu,to Zira i Simba się spotkali. Wiadomo było,że Zira i Simba byli śmiertelnymi wrogami. Wszystko szło zgodnie z planem. Kopa mrugnął do Vitani,a ona uśmiechnęła się. Po chwili Kopa skoczył do Zira a Vitani do Simby. Obiecali nie wrócić,póki ich rodzice się nie pogodzą. Simba i Zira byli na nich okropnie wściekli. Simba spojrzał wściekle na Vitani i wyszczerzył do niej kły. Zira spojrzała na Kopę i uśmiechnęła się szyderczo. Lwiątka zrozumiały,że to nie był najlepszy pomysł. Zira z uśmiechem wzięła Kopę w pysk. Simba chciał ją zatrzymać,ale Vitani go zatrzymała. Powiedziała,że dopóki się nie pogodzi z Zirą nie odzyska Kopy. Simba wściekł się nie na żarty. Vitani widziała to,ale trzymała się planu. Kopa czuł,że zbliża się jego koniec,bo trafił w pysk Ziry. Postanowił trzymać się planu,choć to nie było łatwe. Simba wziął Vitani i wrócił na Lwią Skałę.  Nala zdziwiła się i zdenerwowała się widząc Vitani. Simba wyjaśnił jej co się stało. Nala postanowiła to zmienić,i najpierw porozmawiać z Vitani. Lwica zapytała się jej czy to Zira kazała jej tak się zachować. Vitani nie wiedziała co odpowiedzieć. Miałaby kłopoty,gdyby powiedziała że nie,ale nie chciała aby jej matka cierpiała przez nią. Pomyślała trochę i odpowiedziała że nie. Nalę to zdziwiło,a Simba jeszcze bardziej. Kiara akurat wyszła z jaskini. Okropnie się wściekła widząc Vitani. Vitani powiedziała,że to tymczasowe tylko. Kiara i tak była okropnie wściekła. Nie lubiła Vitani. Tym bardziej,że Kopa był zakochany w Vitani,a mała lwiczka chciała mieć brata na własność. Vitani też nie chciała mieszkać z Kiarą,ale robiła to tylko dla Kopy. Kopa wiedział,że Zira zaraz go zabije. Przecież planowała to już kilka razy. Ale nie udało jej się jeszcze złapać sprytne lwiątko. Nuka i Kovu zdziwili się bardzo widząc Kopę. Nuka właściwie nie był zdziwiony,tylko mocno wściekły. Chciał porozmawiać z matką na ten temat,ale Zira nie miała na to ochoty. Nuka tego nie zrozumiał. Chciał wiedzieć dlaczego Zira nie zabiła jeszcze syna Simby. Kovu podszedł do Kopy i przedstawił się. Kopa poklepał Kovu po głowie i oświadczył że zna już go,bo Vitani mu powiedziała. Kovu przestraszył się,bo był jeszcze mały. Bał się,bo nie wiedział skąd obce lwiątko zna jego siostrę. A tymczasem Vitani przechadzała się po Lwiej Ziemi. Towarzyszyła jej Kiara. Choć nie znosiła Vitani,chciała jej pomóc,by się nie zgubiła. Po chwili dołączył do nich Simba. Nala śledziła ich,bo twierdziła,że Vitani wykonuje rozkazy matki. A Zira nie miała z tym nic wspólnego. To był wyłącznie plan Kopy i Vitani. Ale Nala śledziła ich już bardzo długo,a Zira jakoś się nie zjawiała. Nie było widać niczego podejrzanego. Po niedługim czasie Nala odeszła. Simba jednak nie był przekonany do Vitani. Tak samo jak Kiara i całe stado. Vitani zachowywała się najlepiej jak umiała,ale zachowała w sobie niektóre cechy które przekazała jej kiedyś Zira. Następnego dnia Simba poszedł na Złą Ziemię. Wszedł tam tylko po to,by zobaczyć czy Kopa jeszcze żyje. Zira ostrzegła go,że na tej ziemi może go zabić. Simba tym razem przyznał Zirze rację i odszedł. Nala była załamana. Nie wiedziała co się dzieje z jej synem,a on jest pod opieką złej lwicy. Nikt nie wiedział czy Kopa żyje. On żył,ale bawił się wtedy z Kovu. Zira jakoś nie miała ochoty go zabijać. Wiedziała,że jak zabije Kopę,to Simba zabije jej córkę. Właściwie Simba by tak nie zrobił,ale Zira wolała nie ryzykować. Następnego dnia Zira poszła oddać Simbie jego dziecko. Nie mogła już wytrzymać bez Vitani. A Simba też bardzo tęsknił za Kopą i z chęcią zastąpił by Vitani na swojego syna.  Dzieci tęskniły za swoimi rodzicami. Ale w połowie droga Zira zrezygnowała i wróciła na Złą Ziemię. Kolejnego dnia była okropna burza. Kopa wymknął się i pomknął do Vitani na Lwią Ziemię. Tam spotkał swoją lwiczkę i był tym bardzo szczęśliwy. Lwiątka uściskały się. Wtedy uderzył z nieba piorun. Kopa i Vitani postanowili nie ryzykować. Weszli do jaskini i czekali. Nagle usłyszeli ryk wielkiego lwa. Był to Simba. Zira właśnie weszła na Lwią Skałę. Kopa przytulił Vitani. (jak na obrazku) Straszne dźwięki nie ustawały i były coraz bliżej lwiątek. Za niedługo Zira złapała Vitani a Simba Kopę i poszli w swoją stronę. Plan lwiątek nie wypalił,ale zdążyli wymyślić coś innego.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kto chcę zobaczyć co wymyślili dalej to niech pisze komki :)

niedziela, 9 października 2011

Zakazana miłość cz.1

Kopa i Vitani poznali się kilka dni temu,i bardzo pragnęli spotkać się ze sobą. Wiedzieli,czemu ich rodzice się nienawidzą. Ale oni nie czuli do nikogo urazy. Wręcz przeciwnie. Bardzo chcieli żeby ich stada się połączyły. Pewnego dnia Kopa wyszedł z jaskini zadowolony. Simba poszedł za nim. Nala także wyszła z jaskini. W pysku niosła Kiarę,którą musiała umyć. Kopa zaśmiał się i gdzieś pobiegł. A tymczasem na Złej Ziemi,Vitani niczego się nie spodziewała. Była już okropnie spragniona,więc postanowiła wejść na Lwią Ziemię. Może Simba nie będzie czuł do niej urazy. Ale gdy lwiczka chciała wyjść poza granicę,powstrzymały ją trzy przechodzące tamtędy lwice. Szybko przepędziły Vitani. Lwiczka zastanawiała się,jak dostać się poza granicę. W opowiadaniach jakoś łatwiej się tam wchodziło. Zira przyszła do Vitani. Lwiczka akurat teraz myślała,więc nie miała czasu. Zira wściekła się słysząc to. Walnęła córkę i odeszła. Lwiczka wyszczerzyła do niej kły i cicho zawarczała. Kilka chwil później usłyszała coś znajomego. Myślała,że to Kopa,więc uśmiechnęła się szeroko. Ale po chwili okazało się,że to wcale nie był Kopa,a hieny. Dzikie psy chciały odzyskać swój dom. Bo wiecie,Zła Ziemia to Cmentarzysko Słoni,tylko lwice przepędziły stamtąd hieny. A teraz one chcą odzyskać dom. Zira błyskawicznie przyszła do Vitani i ją uratowała. A że hien było mało,to szybko uciekły. Potem Vitani znowu zastanawiała się. Ale skoro hieny przedostały się przez granicę,to dlaczego ona by nie mogła? Lwiczka chciała już biec na Lwią Ziemię,gdy zatrzymał ją Kovu. Vitani nie była tym zachwycona. Kovu zapytał się,gdzie jej trochę starsza siostra idzie. Vitani odpowiedziała. Kovu właściwie też był spragniony,więc chciał się dołączyć do niej. Ale Vitani odmówiła. Powiedziała,że jak pójdą razem to ich zauważą. Kovu zamyślił się. Po chwili przyznał jej rację. Vitani uśmiechnęła się i chciała już pójść,gdy stanął jej na drodze Nuka. Lwiczka walnęła się łapą w łeb. Nuka złapał Vitani za ogon i zaśmiał się. Kovu wyszczerzył do niego kły. Vitani krzyczała by ją puścił. Nuka tylko się zaśmiał i spojrzał na Vitani jakby chciał ją zjeść. Lwiczka po chwili nie wytrzymała i drapnęła Nukę. Nuka puścił ją i złapał Kovu. Kovu zrobił to samo,tylko że szybciej. Vitani uśmiechnęła się i poszła na Lwią Ziemię. Przedtem spojrzała we wszystkie strony jakie mogło się sprawdzić. Nikogo nie było. Vitani wesoło poszła dalej. Nuka zauważył to i chciał już ją gonić,gdy zjawiła się koło niego Dotty. Lwica mrugnęła do niego. Nuka był zakochany w wielu lwicach,więc także do niej mrugnął. Dotty zaśmiała się i poszła z Nuką daleko w środek Złej Ziemi. Vitani poszła się napić i chciała już wrócić,gdy zobaczyła że ktoś stoi na Lwiej Skale. Nie był to na pewno ani nikt dorosły ani nikt nastoletni. Lwiczka zdziwiła się i podeszła bliżej. A na tronie siedział Kopa. Lwiątko ucieszyło się,widząc Vitani i szybko do niej zszedł. Vitani uśmiechnęła się. Czuli się bardzo dobrze,ale o jednym szczególe zapomnieli. O tym,że są blisko Lwiej Skały,a w niej spał jeszcze Simba,który powoli się budził. Zira poszła szukać Vitani na Lwiej Ziemi. Simba też czuł niepokój,więc się obudził. Gdy Zira i Simba spotkali się,nie byli źli tyle na siebie,co na swoje dzieci. Ale pozwolili jeszcze pobawić się lwiątkom.
-Vitani-powiedział Kopa-To kiedy indziej miałem ci powiedzieć. W bardzo dalekiej przyszłości. Ale jeśli się tym niecierpliwisz to powiem ci teraz. Ok?-Vitani zgodziła się-Wiesz co,Vitani? Jak się poznaliśmy,to myślałem że zostaniemy przyjaciółmi. Ale ja cię nie lubię Vitani. Bo cię kocham!
Vitani bardzo się ucieszyła,i Kopa oprowadził Vitani po Lwiej Ziemi,a Vitani oprowadziła Kopę po Złej Ziemi. Lwiątka bawiły się aż do rana,a rano wróciły do swoich domów. Kolejnego ranka postanowili zrobić coś,co mogłoby połączyć ich stada.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak się podobało,i jak chcecie zobaczyć co wymyślili,to piszcie komki :)

sobota, 8 października 2011

Tajemnica Taki

Taka i Mufasa wstali razem i w zgodzie zeszło z Lwiej Skały. Ahadi nie ucieszył się z tego i natychmiast poszedł ich skłócić. Uru starała się go zatrzymać,ale nie dało to żadnego efektu. Po chwili lew był już obok swoich synów. Koniecznie musiał ich skłócić. Nie mógł patrzeć,jak jego starszy syn bawi się z Taką. Mufasę to już zdenerwowało,bo nie mógł się bawić z własnym bratem. Taka nie był tym zdziwiony,bo często tak się tam działo. Mufasa poszedł z Ahadim,ale wcale nie wiedział,czemu jego ojciec tak nie lubi Taki. Właściwie Mufasa też prawie nie lubił Taki. Muffy spojrzał na Takę,który bardzo się smucił. Uśmiechnął się do niego i zapytał się ojca,czy może zaprosić do nich Takę. Ahadi ryknął. To znaczyło,że odmawia. Starszy brat Taki spojrzał na niego i westchnął. Taka wszystko widział. Ahadi poganiał Mufasę,bo chciał jak najszybciej odejść od młodszego syna. Tace było z tego powodu bardzo smutno. Za chwilę,gdy już Ahadi z Mufasą odeszli,Uru przyszła do Taki. Taka poszedł z Uru na Lwią Skałę. Królowa zaryczała potężnie. Taka trochę się przestraszył,bo nigdy jeszcze nie słyszał jak jego matka ryczy. Po chwili uznał to za dobrą zabawę i też spróbował. Na początku mu to nie wychodziło,ale próbował dalej. Uru była zachwycona tym,że Taka chciał dalej się uczyć. Wiele lwów i lwic już by się zniechęciło. A Mufasa i Ahadi poszli na polanę,gdzie Mufasa chciał się nauczyć ryczeć. Spojrzał na Lwią Skałę i spróbował. W prawdzie,nie miał co próbować bo już umiał. Ahadi uśmiechnął się do niego i wziął przyszłego króla na grzbiet. Gdy tak spacerowali,natknęli się na Sarabi i Sarafinę. Muffy pomachał do Sarabi. Lwiczka uśmiechnęła się i trochę zarumieniła. Sarafina nie rozumiała czemu. Ona wcale nie była zakochana w Mufasie. Sarafina kochała Takę. Gdy Ahadi wrócił po syna,ten chciał jeszcze zostać przy lwiczkach. Ahadi jednak nie miał czasu na to,żeby siedzieć i patrzeć,kiedy Mufasa łaskawie zgodzi się pójść z nim. Miał też obowiązki. A jako że był królem,miał ich bardzo dużo. Na Lwiej Skale Taka nadal ćwiczył ryk. Mufasa zbliżał się z ojcem do tronu. Nie mógł powstrzymać śmiechu. Ahadi też się śmiał. Oboje znajdywali powód do śmiania się z Taki. Uru to usłyszała i zjechała z Lwiej Skały. Chciała powstrzymać ten wybuch śmiechu,bo to zniechęca lwiątko. Ahadi nie mógł się już powstrzymać. Taka widział i słyszał wszystko. Niestety nie chciał już dalej ćwiczyć. Nie chciał po prostu,żeby ojciec albo brat wciągnął w ten śmiech jeszcze kogoś. Uru bardzo chciała ich powstrzymać,ale nie zdążyła. Taka zasmucony zszedł już z Lwiej Skały. Mufasa jednak nie chciał widzieć aż tak smutnego młodszego brata. Podbiegł do niego i zaczął pocieszać. Ahadi zdziwił się. Nie miał pojęcia,czemu jego doskonały syn chcę pocieszać młodszego brata. Taka jednak nadal nie chciał próbować. Uru rozmawiała z Ahadim,a Mufasa z Taką. Ale Mufasa z Taką rozmawiali trochę łagodniej. Ahadi za chwilę zobaczył,że Mufasa zgodził się już z Taką. Gdy tylko Uru odeszła,on walnął Takę z całej siły,aż lwiątko poleciała na inną ziemię. Mufasa już chciał pobiec do niego,ale Ahadi go zatrzymał i wziął w pysk. Mufasa upierał się,żeby ojciec go puścił. W końcu Ahadi położył Mufasę na ziemię. Muffy od razu pobiegł zobaczyć co z Taką. Nie zobaczył tam nic szczęśliwego. Taka spotkał się z  lwiątkiem,który był znany z tego,że zabija inne lwy. Tak dla zabawy. Już prawie skoczył na Takę. (jak na obrazku) Ale Mufasa zdążył temu zapobiec. Taka przestraszył się,bo Mufasa mógł wygadać,z kim miał ostatnio kontakt. Mufasa jednak wcale nie uważał,że to trzeba trzymać w tajemnicy. Taka prosił brata,a ten się zgodził. I tak lwiątko,które zabijało innych,zostało wymazane z pamięci. Taka jednak nigdy o nim nie zapomniał.

piątek, 7 października 2011

Nauka chodzenia

Był zwykły dzień. Lwy na wygnaniu radziły sobie nieźle. Mimo,że jedzenia nie było tam wcale, wody kilka kropel na cały dzień. Wiele lwic nie mogło się jeszcze z tym pogodzić. Nuce też było bardzo smutno. Następnego dnia Zira wyszła z jaskini z malutkim Kovu. Lwiątko jeszcze nie umiało chodzić,więc Nuka naśmiewał się z niego i opowiadał wszystkim,jaki jest ten następca tronu. Vitani wtedy przerywała takie rozmowy,wymyślając najróżniejsze sposoby. Po jakimś czasie Nuka spojrzał na małe lwiątko. Kovu uśmiechnął się do niego. Nuka spojrzał na niego z obrzydzeniem i odszedł. Poszedł do Ziry,która powiedziała mu,czemu muszą tu być. Nuka wszystko rozumiał. Ale tym razem poszedł się zapytać,czemu to on nie jest wybrańcem. Zira nie chciała mu tego tłumaczyć,ale tak nakazywał królewski protokół. Królowa czy też król muszą odpowiadać na zadane pytania. Zira właściwie się ich od początku nie trzymała,ale postanowiła mu powiedzieć. To,co powiedziała,obraziło i bardzo zasmuciło małego lewka. Zira powiedziała,że Kovu jest silniejszy,ładniejszy i mądrzejszy od niego. Nuka uciekł. Vitani zatrzymała go i zapytała,co się stało. Nuka opowiedział wszystko młodszej siostrze. Vitani uważała tak samo jak Zira,ale chciała pocieszyć brata. Chwilę później zjawiła się koło nich Zira. Chciała wziąć Vitani. Spojrzała ze złością na Nuką i wzięła w pyk córkę. Vitani mrugnęła do starszego brata. Nuka tego nie zrozumiał. Vitani tymczasem usiadła na ziemi i zaczęła się myć. Zira uśmiechnęła się do niej i zaczęła ją myć. Vitani nie była z tego zadowolona. Ale Zira za chwilę wytłumaczyła jej,czemu ją tam wzięła. Vitani nie chciała wcale tego słuchać,tylko odejść i pocieszyć starszego brata. Zira chwilę później powiedziała córce jeszcze raz,po co tam ją zabrała.  Vitani zdziwiła się. Zira powiedziała,że chciałaby nauczyć Kovu chodzić,ale będzie potrzebowała pomocy. Vitani chwilę później ostro się zdenerwowała. Poszła do Nuki,który nadal płakał. Był bardzo smutny,że matka uważa go za gorszego. Gdy Nuka ją zobaczył,przekonał się,że Vitani naprawdę na nim zależy. Vitani położyła łapę na zapchlonym ramieniu Nuki. Wtedy wcale się nie przejmowała,że Nuka ma pchły. Chciała pocieszyć brata i nic więcej się dla niej nie liczyło. Nuka uśmiechnął się do niej nadal mając łzy w oczach. Liznął ją. Vitani trochę się brzydziła,ale nie mogła tego pokazać,bo Nuce znowu zrobiłoby się przykro. Wtedy lewek wszedł na kamień i uśmiechnął się do Lwiej Ziemi. Vitani znowu się zaskoczyła,widząc to. Nuka powiedział,że czas wrócić. Vitani wiedziała,o co Nuce chodzi,ale była tym zaskoczona. Nuka poszedł dalej,a Vitani za wszelką cenę starała się go zatrzymać. Zatrzymała brata dopiero przy granicy. Wytłumaczył mu,dlaczego nie mogą już wrócić na Lwią Ziemię. Próbowali już niejednokrotnie,ale nigdy się nie udało. Nuka westchnął i posłuchał siostry. Obrócili się i poszli z powrotem na Złą Ziemię. Tam czekała na Vitani jej matka Zira. Na Nukę wcale nie czekała,i nie przejęła się tym,że tam jest. Zwracała się tylko do córki. Następnego dnia Zira poszła z Kovu i Vitani a także z Nuką,który upierał się,żeby pójść. Kovu wtedy stawił pierwsze kroki. Zira i Vitani były z niego dumne,ale Nuka wcale się tym nie przejmował. Nie wiedział nawet,po co się uczyć chodzić. Myślał,że to ma się od urodzenia. I tak dalsze kroki Kovu były coraz szybsze i wyraźniejsze.

czwartek, 6 października 2011

Powrót na Lwią Ziemię

Tego dnia Nuka,Vitani,Kovu,ich matka Ziry i inne lwice były już na wygnaniu. Nie wszystkim udało się już przystosować do panujących tam warunków. Vitani tęskniła za Kopą. Była w nim zakochana. A Nuka był jeszcze przyjacielem Kopy. Więc maluchy mogły się bawić razem. Ale niestety to wygnanie przez ich matkę rozdzieliło ich. Kopa też tęsknił za zabawami z Nuką i Vitani. Kovu jeszcze za nikim nie tęsknił,bo był jeszcze za mały na takie uczucia. Ale Nuka i Vitani bardzo dobrze już znali te uczucia. Najbardziej tęskniła Vitani. A Zira zabroniła się im spotykać z księciem. A i Simba zakaz Kopie spotykać się z wygnańcami ze Złej Ziemi. Kopa także tęsknił i chciał się spotkać z lwiątkami. Ale nie wiedział czy dobrym pomysłem,byłoby spotkanie się na ich ziemi. Zira obserwowała czujnie,czy Kopa odważy się wkroczyć na ich ziemie. Jeszcze go dotąd nie spotkała. Lwica czekała cierpliwie. Ale nie można było tego powiedzieć o Nuce i Vitani. Chcieli,aby Kopa do nich przyszedł i oni poszli do niego,a król Simba przyjąłby ich z uśmiechem. Ale niestety to były tylko marzenia lwiątek. Tej nocy Vitani położyła się na kamieniu obok domu. Zauważył to Nuka i podbiegł do młodszej siostry. Vitani naprawdę bardzo tęskniła za swoim chłopakiem. Nuka uściskał ją. Lwiczka rozpłakała się na chwilę. Obaj wiedzieli,że to ich matka jest powodem wygnania. Po chwili Zira wyszła z domu i zawołała ich. Oni postanowili ignorować matkę. Zira zawołała ich jeszcze kilka razy. Po każdym wołaniu Zira robiła się coraz wścieklejsza. W końcu lwica nie wytrzymała i wybiegła z domu. Lwiątka odsunęły się o krok. Lwica wzięła w pysk Vitani i  Nuka poszedł za nią. Zira położyła Vitani koło śpiącego już Kovu. Lwiątko położyło łapkę na siostrze. Lwiczka uśmiechnęła do niego i przytuliła braciszka. Nuka spojrzał na nich ze zdziwieniem i obrzydzeniem. Zira zauważyła to,ale nie zareagowała. Po chwili Nuka odszedł od lwiątek i położył się u stóp matki. Zira kopnęła go lekko. Nuka wszystko czuł,i nie wiedział,czemu matka mu to robi. Był z tego powodu smutny. Jeszcze raz spojrzał na leżące,przytulające się do siebie rodzeństwo. Ale tym razem ze smutkiem. Potem odszedł spokojnie i położył się obok posłania Kovu i Vitani. Dla niego już nie starczyło tam miejsca. Zira przechodziła obok nich. Akurat chciała zobaczyć jak słodko śpią jej dzieci. Za chwilę spojrzała na leżącego obok ich posłania,płaczącego Nukę. Nie mogła już patrzeć na to. Przesunęła Kovu i Vitani,i położyła Nukę obok nich. Gdy tylko lwica odeszła,Nuka uśmiechnął się. Nadal miał łzy w oczach. Ale tym razem w oczach miał łzy szczęścia. Zira obejrzała się i zobaczyła słodko śpiące maluchy. Uśmiechnęła się do nich i odeszła. Następnego dnia Vitani obudziła się bardzo wcześnie. Nuka też obudził się bardzo wcześnie. Obudził się właściwie może minut przed siostrą. Zira też obudziła się już i wzięła Kovu. Zaczęło go myć i zawołała dzieci. Nuka nie chciał się przejmować matką i szedł dalej. Vitani obejrzała się. Wiedziała,że Zira mówi poważnie. Chciała już iść z powrotem do domu,gdy Nuka ją zatrzymał. A Zira już puściła Kovu i kazała się swoim starszym dzieciom się nim opiekować. Nuka chciał iść do Kopy,a Kovu oczywiście bardzo mu przeszkadzał. Chciał zostawić lwiątko z siostrą i iść sam,ale Vitani też bardzo zależało na tym spotkaniu. Po chwili ustalili,że Kovu pójdzie z nimi. Lwiątko było bardzo zabawne,ale bardzo głośne,i gdyby Simba przechodził obok nich,mógłby narobić im kłopotów. Za niedługo lwiątka przekroczyły granicę i weszły na Lwią Ziemię. Vitani niosła na grzbiecie braciszka. Po chwili musieli się ukrywać. Prawie zauważył ich Simba. Schowali się za krzaki i zobaczyli łapę Simby. (jak na obrazku) Simba nie zauważył ich. Ale gdy Kovu zaczął krzyczeć,zauważył ich. Nuka skoczył bronić swoje młodsze rodzeństwo. Simba był wściekły,że wygnańcy weszli na jego ziemie,a Zira ich nie dopilnowała. Zanim zdążył zaatakować lwiątka,Zira stanęła mu na drodze. Była wściekła na swoje dzieci,że jej nie posłuchały. Musiała się wytłumaczyć z tego Simbie,bo za chwilę zjawiło się jego stado,a ona była sama. Simba był wściekły na nią. Kopa widział,jak Zira bierze Kovu w pysk,Vitani na grzbiet,a Nuka idzie za nimi. Wszyscy wyglądali na okropnie zdołowanych. Kopa ich dobrze rozumiał,bo on sam był zakochany w Vitani,i zaprzyjaźniony z Nuką. Od tego czasu,lwiątka rzadko,prawie w ogóle się nie spotykały. A Nuka nawet kilka dni później pokłócił się z Kopą,i stracił swojego jedynego przyjaciela. Lwiątkom nie udało się wrócić na Lwią Ziemię,ale zapamiętały ją na zawsze.

środa, 5 października 2011

Kopa żyje!

Był normalny dzień. Nikt niczego się nie spodziewał. Zira tak naprawdę jeszcze żyła,ale nikt o tym nie wiedział. Lwica prawie się utopiła,ale prawie. Nie miała zamiaru już atakować rodzinę Simby bez stada i żyć z nimi w pokoju. (uderzyła ją kłoda jak wpadła do wody i poprzewracało jej się w głowie) A Kovu z Kiarą żyli już razem. Nowi królowie Lwiej Ziemi byli szczęśliwy. Kovu poszedł się napić. Zauważył,że robi się gęsta mgła. Szybko się napił i poszedł z powrotem do domu. Kiara uśmiechnęła się i też poszła się napić. Simba i Nala widzieli,jak świetnie dogadują się młodzi władcy. Simba wstał i poszedł do Kovu. Chciał z nim porozmawiać o jakiejś sprawie. Niedaleko była Vitani. Widziała wszystko,i była nawet zazdrosna,że Kovu i Kiara są władcami,a ona nawet nie ma chłopaka. Lwica popołudniu poszła do Kiary. Chciała się jej zapytać,skąd ma tyle szczęścia. Ale nie zdążyła,bo lwice musiały iść już polować. Kiara pobiegła za lwicami,a Vitani za nią. Doszli już do zdobyczy,gdy Vitani zapytała się Kiarę. Kiara właśnie wtedy skoczyła i nic nie usłyszała. Lwica upolowałaby sama antylopę,gdyby ta nie kopnęło ją twardymi kopytami w pysk. Lwice zaniepokoiły się o nią,ale Kiarze nic nie było. Szybko podniosła się i poszła dalej polować. Nala uśmiechnęła się i poszła pomóc córce. To samo zrobiły inne lwice. Vitani chwilę się zamyśliła,ale po chwili się ocknęła i poszła za nimi. Gdy Vitani już chciała skoczyć na antylopę,ta uciekła. Kiara spojrzała na nią ze zdziwieniem i cofnęła się o krok. Nala nie wiedziała czemu,ale Kiara dziwnie wyglądała. Lwica zmartwiła się,bo Kiara wyglądała na chorą. Ale lwica energicznie podskoczyła i pobiegła na przód. Nala chciała ją zatrzymać,ale po chwili zobaczyła zebrę. Widziała,że jej córka chce upolować coś sama. Nie wtrącała się więc i zatrzymywała wszystkie lwice,które chciały jej pomóc. Vitani wreszcie nie wytrzymała i przeskoczyła Nalę. Tak bardzo chciała pomóc Kiarze. Rzuciła się na zebrę i po chwili zdobyć upadła martwa. Nala podbiegła do Kiary i pochwaliła ją. Po chwili zrobiły to też inni i zaczęli jeść. Simba szybko do nich dotarł. Timon i Pumba poszli za Simbą. Simba zobaczył zebrę i zawahał się. Timon i Pumba wzięli akurat kilka robaków,które chcieli zjeść. Lew odsunął się od zdobyczy i wziął jednego z robaków. Nala zauważyła to i była wściekła. Wściekła się o to,że lwice polują głównie dla Simby,a on zamiast tego je robaki. Podeszła do niego i zaczęła go namawiać do zjedzenia zebry. Lwice patrzyły z niecierpliwością. Bo nie wolno im było jeść łupu,zanim nie skosztował go ich król. Simba odmówił i lwice rzuciły się do zebry. Nala westchnęła ciężko i podeszła do zebry. Wzięła kawałek w pysk i spojrzała na Kiarę. Młoda lwica wyglądała coraz gorzej. Kovu też to zauważył i chciał jakoś jej pomóc. Ale Kiara nie chciała pomocy. A tymczasem Nala widziała na wzgórzu coś dziwnego. Nie wiedziała co,ale to przypominało ciało dużego lwa. Ile razy spojrzała na wzgórze,tyle razy zobaczyła tą postać. Powiedziała o tym Simbie,ale on nic tam nie widział. Timon i Pumba też nic nie widzieli. Pytała się wszystkich w stadzie,ale nikt tam niczego nie widział. Nala pomyślała,że jest przepracowana i powinna odpocząć. Poszła na Lwią Skałę i znowu spojrzała w stronę wzgórza. Nadal widziała dziwnie wyglądającą postać. Był już wieczór i Nala poszła spać. Po chwili wszyscy zrobili to samo. Następnego dnia postać którą widziała Nala zjawiła się na samym szczycie Lwiej Skały! Simba wściekł się i chciał zrzucić go z Lwiej Skały. Gdy postać odwróciła łeb,Simba zdziwił się ogromnie. Bowiem na szczycie tronu stał jego syn Kopa! Lwy bardzo się cieszyły,że się spotkały. Hałasy usłyszało stado. Wyszło z jaskini i bardzo się ucieszyło,gdy zobaczyło młodego lwa. Vitani spojrzała lwu w oczy. Widziała tam coś znajomego. Po chwili Kopa spojrzał na Vitani. Od razu ją poznał. Vitani skoczyła ze szczęścia na Kopę. Wszyscy chcieli rzucić się na Vitani,bo myśleli,że chcę zaatakować Kopę. Ale pomylili się. Zanim zdążyli ją zaatakować,przerwała to Nala. Simba zdziwił się. Vitani i Kovu byli rodzeństwem. A Kiara i Kopa też. Według Simby lwy nie mogły zostać małżeństwem. Kopa rozpłakał się,widząc Kiarę. Kiara chwilę później też zaczęła płakać ze szczęścia. Była już noc,i Vitani przyszła do Kopy. Uściskali się. Całą noc byli razem. Ale w nocy Kopa miał okropny sen. Śniło mu się,że Zira zabija go. Następnego ranka przysiągł sobie,że zabije lwicę. Wszyscy przekonywali go,że Zira nie żyje,ale on po prostu czuł,że ona żyje. Znalazł ją niedaleko wody i walnął aż wleciała łapami do wody.
-Zira! Kiedyś ty chciał mnie zabić! Już prawie mnie zabiłaś,ale się uratowałem ostatnimi siłami! Wiem,że zrobiłaś to specjalnie. Nie było to ze złego humoru albo że się pomyliłaś. Ty dobrze wiedziałaś,że mnie zabijasz. Nie miałaś wtedy litości,i prawie zabiłaś małe,niewinne lwiątko. A to nie musiało się stać. Ja też coś czuję,wiesz!? Nie chcę cię tu więcej widzieć,Zira-ale gdy Zira nie odchodziła,wściekł się-Jeżeli nie chcesz odejść z Lwiej Ziemi,to odejdziesz z niej na zawsze!-wyszczerzył kły i szedł powoli w stronę Ziry-To twoje ostatnie chwile życia,moja droga. "To wszystko przez ciebie!" Pamiętasz te słowa? Kiedyś mnie z nimi prawie zabiłaś. Więc teraz ja odpłacę się za to! TO WSZYSTKO PRZEZ CIEBIE!-krzyknął powtarzając słowa Ziry i walnął ją mocno.
Po chwili Zira już nie żyła. Nikt nie był zadowolony z tego,co Kopa zrobił,ale przecież on tylko odpłacił się za to,co Zira mu robiła. Kilka dni później nikt już o tym nie pamiętał,i wszyscy żyli znowu razem. Chociaż z Kovu najpierw Kopa się nie dogadywał,niedługo potem już byli w zgodzie i Kopa i Kovu byli królami razem.  A Kopie i Vitani los przeznaczył bycie małżeństwem. Kopa nareszcie zajął właściwe miejsce w wielkim kręgu życia.

poniedziałek, 3 października 2011

Kłótnia

Nala i Simba bawili się świetnie przez cały dzień. Simba spojrzał na Nalę i położył się na trawie. Nala zrobiła to samo i po chwili obaj leżeli na trawie pod płaszczem nocy. Gwiazdy świeciły dziś bardziej niż zwykle,a dwa małe lwiątka patrzały w niebo. Akurat gdy podnieśli głowy,kilka gwiazd nabrało kształtu serca. Nala uśmiechnęła się. Simba też. Spojrzeli sobie ze wzruszeniem w oczy. Ta noc była wspaniała. Ale nie dla jednego lwiątka. Mheetu,który nie lubił Simby i za wszelką cenę chciał ich skłócić. Simba i Nala dotąd żyli spokojnie i nie było widać pomiędzy nimi choćby najcieńszej nitki nieprzyjaźni. Nala kolejnego dnia spotkała króla Lwiej Ziemi-Mufasę. Mufasa chciał aby z nim poszła,ale Nala została z Simbą. Simba uśmiechnął się i poszli nad wodopój. Mheetu obserwował wszystko,i był wściekły. Myślał,że Nala zostanie z Mufasą i Simba się zdenerwuje i zostaną wrogami. Lwiątko pobiegło do Sarafiny i opowiedziało jej wszystko. Sarafina zaśmiała się i cieszyła się,że tak się to skończyło. Mały Mheetu był mały,ale sprytny i mądry. Jednak nie znalazł jeszcze sposobu by pokłócić lwiątka. Po chwili Mheetu zobaczył przechodzącego obok Skazę. Bał się go,ale chciał spróbować. Wiedział,że Skaza nie przepada za rozwrzeszczanymi maluchami. Chciał,aby to przez niego teraz doszło do kłótni. Skaza zdziwił się słysząc,co powiedział Mheetu. Lwiątko wyznało,że nie lubi przyszłego króla. Lew uśmiechnął się i obiecał Mheetu,że to załatwi. Gdy Mheetu odszedł,Skaza już zastanawiał się nad pozbyciem się Simby. Właściwie,zastanawiał się jak ich skłócić. A tymczasem do Simby i Nali przyszedł Mufasa. Simba musiał już iść,bo robiło się ciemno. Skaza już wymyślił jak skłócić dwójkę przyjaciół. Nala poszła jak zwykle do swojej mamy Sarafiny. Sarafina zaczęła ją myć. Po chwili koło Nali i Sarafiny stanął Mheetu. Lwiątko uśmiechnęło się do starszej siostry i położyło się. Sarafina także się uśmiechnęła i przerwała na chwilę kąpiel Nali. Lwiczka poszła znowu się bawić. Tym razem samotnie. Ale dołączył do niej Mheetu,który tylko czekał aż pojawi się Skaza. Przecież królewski brat obiecał mu,że znajdzie sposób na pokłócenie dwóch lwiątek. Skaza tymczasem coraz bardziej wcielał swój plan w życie. Był już blisko dwóch lwiątek. Mheetu zobaczył go i mrugnął. Skaza uśmiechnął się szyderczo i podszedł do nich. Mheetu udawał że się boi. Nala chciała ratować młodszego brata,ale to nie było potrzebne. Skaza wcale nie zwrócił uwagi na małego lewka. Wziął Nalę w pysk i poszedł z nią gdzieś. Mheetu miał nadzieję,że Skaza nic nie zrobi Nali. Pozostało mu tylko czekać. A Skaza odszedł kilkanaście metrów od Lwiej Skały i położył się. Puścił Nalę i położył ją sobie na grzbiecie. Lwiczka zdziwiła się,bo myślała,że Skaza chce coś zrobić jej,albo Mheetu. Tym razem się myliła. Skaza zaczął z nią rozmawiać i wszystko ułożyło się dobrze. (jak na obrazku) Podczas gdy Nala spędzała czas ze Skazą,Simba wszystko obserwował. Myślał,że to Nala zmusiła jego wujka do tego. Bo wyglądało,jakby naprawę tego chciała od początku. Lwiczka nie wiedziała,że Skaza zaprowadził Simbę tam,żeby przyszły król zobaczył,co się dzieje. Wcale nie wiedziała,że Simba znajduje się w pobliżu. A Simba był wściekły. Nie mógł uwierzyć,że Nala tak miło spędza czas z jego własnym wujkiem! Skaza wiedział kiedy skończyć misję. Mheetu widział to wszystko i cieszył się,że Simba pokłóci się z Nalą. Następnego ranka Simba i Nala spotkali się przy wodopoju. Nala nie wiedziała,że Simba jest na nią zły za to,co działo się w nocy. Chciała się z nim bawić w berka,ale Simba wyszczerzył do niej kły. Opowiedział jej,co się stało wczoraj w nocy. Nala przepraszała przyjaciela,ale ten nie przyjmował jej przeprosin. Nala zasmucona odeszła. Mheetu zaśmiał się i poszedł do Nali ją pocieszyć. Nala wcale nie chciała żeby ją pocieszał. Chciała swojego przyjaciela. Simba nie mógł wybaczyć Nali. Cały dzień Nala płakała. Była bardzo smutna,że Simba nie chcę się z nią bawić. Że jest na nią zły. Po kilku dniach Simba miał już dość. Nie mógł żyć bez zabawy z Nalą. Poszedł do niej z kwiatkiem.
-Cześć Nala. Eee,chciałbym. Chciałbym cię przeprosić. Wiesz. Za to,że byłem na ciebie zły,jak się spotkałaś i wylegiwałaś pod gwiazdami na plecach mojego wujka. To był pewnie taki niefortunny przypadek. Mam nadzieję. Ale przepraszam cię i daję ci ten kwiatek,żeby nawiązać na nowo nić przyjaźni. Czy zgadzasz się znowu się ze mną bawić i zgadzasz się znowu ze mną żyć jak wcześniej?
Nala zgodziła się z uśmiechem na pysku. Wzięła kwiatek i zaczęła się zabawa. Mheetu który to wszystko widział był nie tylko bardzo wściekły,ale też bardzo zdziwiony,że Nala tak szybko przebaczyła Simbie,że ją oskarżył o coś,czego nie zrobiła. I odtąd Nala i Simba nigdy się nie pokłócili.

niedziela, 2 października 2011

Problem Sarabi

Sarabi wiedziała,że Mufasa i Taka się w niej kochają. Jednak dotychczas nie myślała o mężu. W końcu nadszedł czas aby Sarabi wybrała jego z królewskich synów. Ahadi przyszedł do niej razem z Mufasą i Taką. Sarabi poprosiła króla o jeden dzień i jedną noc na zastanowienie się. Ahadi nie rozumiał po co Sarabi ma się zastanawiać,ale dał jej to o co prosiła. Lwica podziękowała i uciekła daleko od nich. A Taka i Mufasa poszli z ojcem na Lwią Skałę. Był już wieczór i Taka wyszedł z jaskini. Za nim wybiegła kochająca się w nim Zira. Sarafina wtedy też była zakochana w Tace. Więc i ona pobiegła za swoją miłością. Taka uśmiechnął się do nich,ale w sercu miał tylko Sarabi. Tak samo jak Mufasa. Sarafina przewróciła nastoletniego lwa i zaczęła zabawę. Ta zabawa nie trwała długo,bo Taka gdzieś poszedł. Gdzieś,to znaczy na Cmentarzysko Słoni. Zira chciała biec za nim,ale zatrzymała ją Sarafina i zaczęły walczyć o swego kochanka. A Taka wcale nie myślał o nich. Kochał się tylko i wyłącznie w Sarabi. Bardzo pragnął,żeby chociaż to mu się udało i Sarabi zostanie jego żoną. Mufasa gdy to usłyszał zaśmiał się na cały głos. Taka nie rozumiał co tak śmieszy jego starszego brata. Mufasa wytłumaczył mu,że to on kiedyś zostanie królem,i że Sarabi będzie wolała przyszłego króla Lwiej Ziemi,a nie nastolatka. Sarabi była w ogóle starsza od Taki. Tak samo jak Mufasa. Sarafina i Zira były za to bliżej wieku Taki niż Mufasy. Sarabi pobiegła do swoich rodziców. (taty Megi i mamy Sary) Mega zaproponował Sarabi żeby wybrała Mufasę,bo ona zapewni sobie lepszą przyszłość. Sara powiedziała swojej córce to samo. Sarabi nie wiedziała kogo wybrać. Było to dla niej bardzo trudne. A czas płynął nieubłaganie. Sarabi musiała szybko wybrać przyszłego męża. Miała oprócz tej nocy jeszcze jeden dzień i jedną noc. Dopiero pojutrze królewscy synowie mieli poznać męża pięknej lwicy. Mufasa ciągle przypominać Tace o tym,że jest starszy i Sarabi wybierze pewnie jego. Taka nie mógł tego słuchać i chciał już uciec,gdy Uru pomogła mu i nareszcie się uspokoili. Ahadi podszedł do swoich synów i nadepnął Tace ogon. Udawał że to przypadkiem,ale zrobił to oczywiście specjalnie. Taka spojrzał na Mufasę z obrzydzeniem i odszedł od nich. Mufasa pokiwał łbem i poszedł z Ahadim. Uru tymczasem znalazła młodszego syna Takę i próbowała go pocieszyć. Oczy Taki wypełniły się łzami. Nie mógł pogodzić się z myślą,że Sarabi może wybrać nie jego a Mufasę. Uru zaczęło go zapewniać że Sarabi pewnie wybierze jego. Taka nie uwierzył i odszedł zasmucony. Wszystko to widziała Sarabi. Następnego ranka było już coraz mniej czasu,a Sarabi jeszcze nie podjęła decyzji. Dla Taki i Mufasy jutro był dzień wyjątkowy. Bo przecież ich miłość ma wybrać dla siebie odpowiedniego męża. Taka poszedł do hien i opowiedział mu wszystko. Wiedział,że w takich chwilach najlepiej zwrócić się do hien. Joma i Hafl (czyli rodzice Shenzi,Banzaiego i Eda) też pocieszali nastoletniego lwa. Właściwie cała wataha hien pocieszała zasmuconego Takę. Był ich przyjacielem,a przyjaciele powinni się wspierać. Sarabi nadal myślała i myślała,ale nie mogła wybrać tego odpowiedniego. W każdym było wiele rzeczy pociągających,ale w każdym były jakieś istotne wady. Ahadi i Mufasa spacerowali po łące aż natknęli się na Sarafinę. Sarafina chciała porozmawiać z Mufasą. Mufasa się zgodził,więc Ahadi powiedział to samo i Mufasa poszedł z Sarafiną. Sarafina zaczęła gadać na temat Taki. Dlaczego Mufasa tak źle go traktuje? Ta rozmowa szybko się zakończyła,bo Mufasa nie miał ochoty rozmawiać. Sarafina wiedziała czemu. Bo mówiła na temat młodszego brata księcia Mufasy. Ahadi usłyszał to z daleka i też ta rozmowa nie przypadła mu do gustu. Sarafina odeszła zdenerwowana. Po drodze spotkała Sarabi. Zdziwiła się gdy Sarabi zadała jej pytanie kogo wybrać. Ona wybrałaby Takę. Sarabi musiała jeszcze wiele przemyśleć. A czasu było już tak mało. Dopiero zaczął się ranek,a już powoli zbliżało się popołudnie. Młoda lwica poszła do wodopoju się napić i spotkała tam Zirę. Zira też usłyszała pytanie o wyborach. Prychnęła wściekle. Powiedziała,że wybrałaby Takę. Sarabi zdziwiła się dlaczego Zira mówiła z takim zdenerwowaniem. Poszła i położyła się na głazie. Wiatr zawiał potężnie i Sarabi o mało co by nie spadła z kamienia,tak był silny. Za chwili zaskoczyła się jeszcze bardziej. Stał obok niej stary pawian Rafiki. Nie wiadomo było skąd i kiedy przyszedł. Lwica powiedziała o swoim problemie. Ale i Rafiki nic jej nie pomógł. Po kilku godzinach była już noc,a Sarabi nadal miała dylemat kogo wybrać.  I teraz przyszedł do niej Rafiki. Ale teraz zaskoczył ją bardziej niż cokolwiek innego.
-To twój wybór-powiedział do lwicy-Jeśli kochał w głębi duszy Mufasę nie wahaj się go wybrać. Ale pamiętaj,że jak nie kochał Mufasy,to nie wybieraj go tylko po to by być królową. Ale wolisz Takę,który przeżył tyle w swoim życiu. Ale pamiętaj,to twój wybór. Ja nie mogę ci nic powiedzieć. Ani nikt inny nie będzie nigdy decydował o tym,kogo wybierzesz za swojego męża. To zależy tylko od ciebie. Kochasz Mufasę,to wybierz Mufasę. Kochasz Takę,to wybierz Takę. Proste! Pamiętaj tylko o jednym. To zależy tylko od ciebie.
Po czym Rafiki niespostrzeżenie uciekł gdzieś. Sarabi nie wiedziała gdzie go szukać,więc nie chciała go gonić. Położyła się na ziemi i myślała nadal kogo by wybrać. Następnego ranka podjęła decyzję. Podjęła ją kilka minut przed nadejściem Ahadiego z synami. Rafiki też tam był. Uśmiechał się do Sarabi. Czuł,kiedy ktoś kłamie i to jeszcze w takich sprawach. Sarabi wybrała Mufasę i podleciała do niego. Uśmiechali się do siebie (jak na obrazku). Rafiki wyczuł,że Sarabi tak naprawdę kochała Mufasę nie tylko dlatego,że będzie dzięki niemu królową,ale przede wszystkim dlatego,że kochała go od tak sobie. Pawian pomachał kijem nad głowami Sarabi i Mufasy. To znaczyło,że zgadza się aby zakochani się pobrali. Zazu obserwował wszystko z drzewa. Też bardzo się cieszył z tej uroczystości. Taka tymczasem znienawidził Sarabi za to,że wybrała Mufasę a nie jego. Położył się obrażony i do nikogo się nie odzywał. (jak na obrazku) I wszystko potoczyło się dalej.