piątek, 30 grudnia 2011

Mój obrazek

Jeszcze nie mam żadnego programu do rysowania,ale nadal próbuję w paincie. Oceniać w skali 0/10!!!! I pamiętajcie,że nie umiem rysować w paincie,bo trudno się rysuje. Teraz to są hieny,jak widzicie. Chyba lepiej mi idą niż lwy. Temat obrazka:Shenzi,Banzai i Ed są na cmentarzysku słoni. Ed zjadł Zazu,Shenzi zjadła Simbę,a Banzai został bez obiadu. 

czwartek, 29 grudnia 2011

Detektywi cz.1

Taka wstał dziś rano bardzo późno. Wczoraj bawił się z Mufasą i kolegami a także koleżankami w nocy. Był bardzo zmęczony. Ale Uru zaczęła go budzić. Było już tak późno,że nawet Uru wstała,a była dużym śpiochem. Mufasa zaśmiał się,widząc,że Uru musi budzić Takę. Potem dotknął swojej już prawie pełnej grzywy. U Taki jeszcze takiej nie było. Był dopiero nastolatkiem. Ahadi spojrzał na obu synów strasznie dziwacznie. Uru też była okropnie zdziwiona. Lwy nie wiedziały dlaczego. Zaczęli się zastanawiać,co mogli zrobić podczas ostatniej imprezy. Oboje wiedzieli,że Ahadi od samego początku nie chciał,aby urządzali tą imprezę. Uru nie podobało się to,że na imprezie Taka i Mufasa zaczęli podrywać Sarabi. Uważała,że nie powinni jeszcze tak robić. Ahadi wcale się tym nie przejął. Taka podszedł do matki jakby był dumny z siebie. Uru to się nie spodobało. Po chwili Sarafina weszła do jaskini. Podeszła głównie do Taki. Była w nim zakochana,tak samo jak Zira. Lwice jednak nie rywalizowały o to,kto będzie żoną Taki. Sarafina uważała,że to jeszcze za wcześnie,żeby razem do końca życia. Ale lwica była na tyle zakochana,by upierać się o miejsce przy boku Taki. Zira uważała,że Sarafina tylko jest z nim,bo wie,że Taka kiedyś zostanie królem,i chce być królową. Sarafina uważała to samo o Zirze.Właśnie w tym momencie do groty weszła Zira. Lwica była wściekła,widząc Sarafinę obok Taki. Podbiegła do niej z wyszczerzonymi kłami,gotowa do ataku. Gdyby Uru i Ahadi jej nie powstrzymali,rzuciłaby się na Sarafinę. Sarafina nie okazywała takiej agresji,ale nie była zadowolona z wizyty Ziry. Zira wyszła z jaskini obrażona na władców. Sarafina zaczęła rozmawiać z Taką. Mufasa czuł się trochę zazdrosny,widząc Sarafinę obok brata. Chociaż nie był w niej zakochany,i tak miał ochotę odebrać Sarafinę bratu. Taka spojrzał w oczy Sarafinie,co bardzo podnieciło młodą lwicę. Ahadi miał już tego dość. Wyszedł z domu na krótki spacer. Uru chciała pójść z nim,ale Ahadi wolał trzymać się sam. Uru zrozumiała to i wróciła do jaskini. W domu chciała porozmawiać z Mufasą. Taka mógł iść razem z Sarafiną. Mufasa uważał to za niesprawiedliwe,ale szybko zmienił zdanie. Przekonał się,że matka nie chciała wcale dać mu kary,ale porozmawiać o jego życiu. Mufasa z chęcią zaczął opowiadać. Uru słuchała z zaciekawieniem. A tymczasem Taka nadal chodził razem z Sarafiną. Oboje śmiali się,że Mufasa będzie miał kłopoty,a Takę puszczono wolno. Jednak ta radość szybko się skończyła. Sarafina zobaczyła Zirę,która rozmawia z Sarabi. Wyglądała tak,jakby chciała zrobić nazłość Sarafinie. Sarafina bardzo się zdenerwowała. Taka nie rozumiał dlaczego. Przecież Zira też mogła rozmawiać i bawić się z Sarabi. Ale Sarafina nie miała ochoty patrzeć na gadające koleżanki. Ze wściekłością pobiegła rozdzielić rozmawiające lwice. Obie były równie zdziwione. Zira wściekła odeszła. Sarabi nakrzyczała na Sarafinę,że jest zbyt zazdrosna,i że Sarabi nie będzie tylko jej. Sarafina nie rozumiała,że Sarabi chce mieć też inne znajomości. Po chwili każdy poszedł w swoją stronę. Taka zobaczył piękną,białą lwicę. Jeszcze nigdy takiej nie widział. Lwica była trochę starsza od Taki,więc lew chciał z nią porozmawiać. Zakochał się w lwicy od pierwszego wejrzenia. Podszedł do lwicy. Zaczął rozmowę. Przedstawił się i powiedział,że jest bratem króla. Lwica słuchała z uśmiechem. Przez chwilę ukrywała swoje imię,jakby coś ukrywała. Ale po chwili je wyjawiła. Nazywała się Ausaha. Taka powiedział co myśli o tym imieniu. Powiedział,że jest piękne. Nie powiedział jednak tak sobie,żeby się jej upodobać,lecz naprawdę bardzo mu się spodobało. Ausaha wstała z trawy i zaczęła się niespokojnie kręcić wokół Taki. Taka pomyślał,że uważnie go ogląda i cały czas się uśmiechał. Miał rację. Ausaha uważnie go oglądała. Nie widziała jeszcze samca o brązowym futrze. Tam gdzie mieszkała przez większość czasu,były albo żółte albo innego koloru lwy,ale brązowe były tam tylko rzadko lwice. Nie było brązowych lwów. Zaczęła się zastanawiać,czy to jest samiec. Po chwili przypomniała sobie jego głos i uznała,że to lew. Następne kilka godzin spędzili razem. Następnego dnia,Taka spotkał lwa,który był w tym samym wieku co on. Zaczął mu narzucać,że zabił Ausahę. Taka bronił się jak mógł,ale lew stawiał zarzuty coraz szybciej i z czasem było ich o wiele więcej.  Ausaha naprawdę zniknęła,a wszystkie dowody jak na razie wskazywały,że została zamordowana. Lew który zaatakował Takę nazywał się Woron i był chłopakiem Ausahy. Mufasa i Taka postanowili,że będą prowadzić śledztwo z innymi detektywami. Inni byli dorośli i z niechęcią zgodzili się na pomoc braci.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli chcecie zobaczyć jak wyglądali detektywi i co się stało dalej,to musi tu być co najmniej 8 komków!!!

Pierwsze spotkanie Ahadiego i Uru




Uru mieszkała jeszcze na wygnaniu z ojcem Isaką i matką Kuilą. Pewnego dnia Kuila zabrała ją ze sobą. Zdziwiona Uru nie wiedziała po co. Kuila puściła Uru koło granicy i kazała jej wychodzić. Zaniepokojona Uru nie chciała wychodzić. Kuila czekała z wściekłą miną. Uru nadal bała się przechodzić poza granicę. Wtedy Uru i Kuila zobaczyli Isakę. Lew rozkazał Uru wracać do domu,a z Kuilą chciał porozmawiać. Mimo tego,że Isaka mówił dość poważnie,Kuila niezbyt go słuchała. W końcu Isaka się wściekł. Uru poszła do domu,w którym mieszkali. Bała się z niego wychodzić,póki kłótnia nie dobiegnie końca. Ale Isaka i Kuila szybko się pogodzili,więc Uru nie musiała długo czekać. Gdy odeszli,lwiczka spojrzała na Lwią Ziemię. Nie chciała wychodzić poza granicę,ale bardzo ją coś ciągnęło żeby tam pójść. Rozejrzała się dookoła i zobaczyła,że nikogo nie ma. Już chciała zrobić kilka pewnych kroków,gdy przeszkodził mu Zarido. Zarido był nastoletnim lewkiem,który był synem koleżanki Kuili. Kazano mu opiekować się Uru. Uru nie podobało się to,że ma swojego opiekuna. Zarido też nie chciał być opiekunem małej lwiczki,ale musiał. Uru zaczęła go przekonywać,że sama też da sobie radę. Ale Zarido nie mógł zostawić jej bez opieki. Bał się,że Isaka i Kuila wyrzucą go ze swojej ziemi,i nie będzie już miał domu. Uru koniecznie chciała przejść przez granicę. Jej ciekawość nie miała granic. Wyobrażała sobie okropnie dziwne lwy. Lwice były zielone,a lwy niebieskie. Wszyscy mieli małe,różowe oczy. Byli pięć razy więksi od zwykłych lwów. Ich ogony natomiast nie miały kępki futra na końcu i były brązowe. Zaczęła się zastanawiać,czy nie zostać w domu. Zarido podsuwał jej pomysły,żeby zapomniała o Lwiej Ziemi. Ale lwiczka była tak zamyślona,że go nie słuchała. Zarido mówił dalej nie wiedząc,że Uru go nie słuchała. Lwiczka były zbyt zajęta swoją wyobraźnią. Nagle obaj usłyszeli trzask. Zarido puścił Uru i pobiegł zobaczyć co się stało. Uru miała okazję uciec,ale była strasznie ciekawa,co się wydarzyło. Gdy oboje weszli do jaskini,zobaczyli coś przerażającego. Kuila spała,a Isaki nie było. Wszystko wyglądało normalnie. Zdziwiony Zarido był coraz bardziej ciekawszy,co się stało. Zaczęli cicho szukać jakiś poszlak. Ale znowu usłyszeli trzask. Był jeszcze głośniejszy niż poprzednio. Zaniepokojony Zarido biegał tu i tam,ale niczego nie znalazł. Wreszcie dobiegł do małej groty. Uru cała czas biegała za nim. Ona sama była bardzo ciekawa tego co się stało. Uru wiedziała,że zaraz nie będzie już miała szans,żeby dotrzeć na Lwią Ziemię. Odbiegła po cichu od Zarido. Lew wszedł do groty,w której zobaczył,co się stało. Leżał tam półżywy Moradi. Moradi był starszym bratem Zarido.Lew kilka razy upadł na twardą ziemię. W tym pośpiechu Zarido nie zauważył,że Uru koło niego nie ma. A tymczasem lwiczka była już koło granicy. Zaśmiała się po cichu i przeszła granicę jedną łapą. Nie odważyła się pójść dalej. Widziała,że to bardzo dziwne miejsce. Zielone i są tam jakieś dziwne stworzenia. Uru nigdy nie widziała afrykańskich zwierząt,więc była nimi bardzo zdziwiona. Nie wiedziała,czy nie zrobią jej krzywdy. Zawahała się przez chwilę,ale miała zamiar tam pójść. Wreszcie się odważyła,i przeszła granicę. Gdy ją przechodziła,miała zamknięte oczy. Ale gdy już ją przeszła,otworzyła je. Nawet się uśmiechnęła. To wszystko wyglądało na takie piękne i wielkie. Uru mogła swobodnie się poruszać i było o wiele więcej zabaw,niż na jej ziemi. Lwiczka spotkała motylka,za którym pobiegła. Motylek doleciał aż do Lwiej Skały,więc ona też tam pobiegła. Z jaskini wyszedł jakiś młody lew. Był w tym samym wieku co Uru. Lwiczka przestraszyła się,gdy go zobaczyła. Lewek podszedł do Uru.
-Jestem Ahadi. A ty?
-Ja? Ja jestem Uru. I...i nie jestem stąd.
-Jak to? Więc skąd jesteś,Uru?
-Jestem księżniczką ziemi...nawet nie znam nazwy ziemi,której mam być kiedyś królową. Mój ojciec jest bratem twojego. Chyba. Słyszałam,że jest na Lwiej Ziemi takie lwiątko jak Ahadi,ale wyobrażałam sobie ciebie o wiele inaczej! Myślałam,że będziesz bardziej podobny do mnie. A ty jesteś żółty,masz takie dziwne oczy i dziwny jesteś. Nie myślałam,że ktoś może mieć żółte futro i czarną grzywę. Zawsze myślałam,że czarne grzywy mają tylko brązowe lwy. A ty jak myślisz? Ahadi! Ahadi? Ahadi! Słuchasz mnie!?
Ale Ahadi zapomniał o rozmowie z nowo poznaną koleżanką. Uru była tym szczerze oburzona. Już miała odejść od niego,ale Ahadi ją zatrzymał. Nie wiedział,że Uru go o cokolwiek pytała. Uru wybaczyła Ahadiemu jego nieuwagę i poszli na polanę. Tam Ahadiemu szybko się znudziło. Uru była trochę przestraszona,widząc żółtą,suchą trawę. Ahadi przekonywał ją z zaskoczeniem,że to nic złego. Dla Ahadiego było to okropnie dziwne,że Uru się wszystkiego boi. Uru miała ochotę pójść gdzie indziej. Powoli zaczynała się przyzwyczajać do zielonego otoczenia. Ahadi był z tego zadowolony. Po chwili zaczęło się już ściemniać. Ahadi i Uru powoli zaczęli widzieć gwiazdy. Było już kilka minut po zachodzie słońca. Uru nadal była na Lwiej Ziemi. Po chwili lwiczka położyła się i nalegała,aby Ahadi położył się obok niej. Ahadi spełnił życzenie Uru. Gdy gwiazdy rozświetliły niebo,Ahadi zaczął opowiadać.
-Wiem,że cię to zaciekawi. Powiem,co opowiada mi tata,gdy jesteśmy w nocy na dworze. Spójrz w gwiazdy. Wydaje nam się,że to tylko białe kropki na wielkim ciemnym niebie. Ale tak naprawdę,to przeszli królowie z dawnych lat. Oni będą zawsze nad nami czuwać,i gdy tylko poczujesz się samotna,wiedz,że oni zawsze będą przy tobie.
Pierwszy dzień spędzony z Ahadim,dla Uru był wspaniały. Nigdy więcej nie przeżyła tak ekscytującego dnia i wieczora. Do domu wrócili szczęśliwi. Cieszyli się,że poznali się i nigdy nie zapomnieli,jakich słów użyli w zdaniach i kiedy to było.

wtorek, 27 grudnia 2011

Kopa spotyka Skazę


Dzisiaj dzień nie zapowiadał się na pogodny. Już od rana padał deszcz,który z każdą chwilą się powiększał. Mimo to,Kopa nie miał zamiaru zrezygnować z zaplanowanego spaceru. Gdy tylko wyszedł,na jego drodze pojawiła się Nala. Lwica nalegała,aby Kopa nie wychodził w tym dniu z domu. Lewek jednak nie miał zamiaru siedzieć i czekać,aż przestanie padać. Kiara zaczęła pałętać się wokół brata. Kopa odtrącił ją lekko. Nagle z jaskini wyszedł Mheetu. Młodszy brat Nali podszedł do lwiątek i wziął je. Zaczął odpowiadać im bajki,które kiedyś usłyszał od Nali. Kiarę bardzo to zainteresowało,a Kopa słuchał z zaciekawieniem,ale już nie takim jak Kiara. Mheetu opowiadał dość ciekawie,chociaż Kopie nudziło się już po 5 minutach słuchania,o tym samym bohaterze. Chciała innego,ale Kiara nalegała,by Mheetu opowiadał o tym samym. Mheetu zaczął się zastanawiać,czy wymyślić nową historię dla Kopy,czy opowiadać dalej dla Kiary. Postanowił,że będzie opowiadał Kiarze,a dopiero później wymyśli dla Kopy. Lwiątka nie wiedziały,że Mheetu planuje szybki koniec opowieści. Najlepsze w opowiadaniu ich wuja było to,że przez chwilę mówił jakby bohater opowieści umierał,a bajka kończyłaby się. Ale po chwili opowiadał bardzo przejęcie,co wkrótce zainteresowało Kopę. Kiara słuchała z nowym przejęciem,a Kopa znowu zaczynał się nudzić. Nala wyszła z jaskini zobaczyć,co tam robią jej dzieci. Zdziwiła się bardzo,gdy zobaczyła Mheetu,który opowiadał im bajki. Wiedziała,że Mheetu zawsze nie do końca słuchał,i przekręcał opowieści.  Zaczęła się śmiać,słuchając jak Mheetu opowiada. Jej młodszy brat opowiadał raczej komedie,niż bajki. Kiara śmiała się cały czas,a Kopa był wyraźnie znudzony. Nala miała już do niego podejść i zapytać się o to,ale Simba ją zatrzymał. Weszli razem do jaskini i zaczęli rozmawiać. Właśnie w tym dniu mieli wybrać się na spacer. Simba zaczął jej to przypominać. Nala była oburzona. Jak on mógł pomyśleć,że Nala zapomniała o spacerze! Ale lwica chciała jeszcze poprzyglądać się,jak Mheetu opowiada Kopie i Kiarze jej opowieści. Bardzo lubiła,jak Mheetu opowiadał. Zawsze słuchała jego opowieści. A Mheetu nawet nie wiedział,że przekręca opowieści wymyślone przez Nalę. Nala wcale się nie wściekała,że Mheetu przez nieuwagę przekręca jej opowieści. Wręcz przeciwnie. Uwielbiała jak Mheetu opowiadał wymyślone przez nią historię. Zawsze pamiętała,co opowiadała. W końcu Simba zaczął się niecierpliwić. Wyszedł porozmawiać z żoną,która już dobrą chwilę stoi przed jaskinią. Nala chciała jeszcze chwilę popatrzeć na opowieści brata,ale Simba nie chciał na nią czekać. Kiara i Kopa zauważyli rodziców,ale podniecenie Kiary było o wiele mniejsze niż Kopy. Kopa myślał,że jak pójdzie z Simbą i Nalą to nie będzie musiał już słuchać nudnych opowiadać wuja. Ale nie pomyślał,że Simba i Nala nie puszczą go,gdy pójdzie z nimi. Nali było trochę przykro,gdy zostawiała Kiarę u Mheetu. Nie miała ochoty zabierać ze sobą Kopy. Chciała spędzić to rano tylko z Simbą. Simbie też nie było wesoło,że Kopa poszedł z nimi. Ale nie chciał pokazywać tego po sobie. A tymczasem Kiara słuchała z zaciekawieniem. Nie myślała wcale o ucieczce jak Kopa. Słuchała swojego wuja tak uważanie,że jakby chłonęła całą opowieść. A tymczasem Kopa skoczył na grzbiet ojca. A że Simba był bardzo blisko Nali,lwiątko skakało na Simbę i na Nalę,z jednego na drugiego. Rodzice lewka zdenerwowali się w końcu i zrzucili go. Akurat Nala miała go na grzbiecie. Kopa potoczył się przez kilka sekund,a potem upadł. W oddali zobaczył dziwne miejsce. Miał zamiar tam pójść. Nagle przeszkodził mu w tym Nuka. Kopa nie był zachwycony wizytą dawnego przyjaciela. Kiedyś byli przyjaciółmi,ale szybko się pokłócili. Nie mieli zamiaru już nigdy wrócić do dawnej przyjaźni. Nuka miał zamiar porozmawiać z Kopą. Kopa chciał,aby ta rozmowa zakończyła się jak najszybciej. Nuka zaczął mówić,że Kopa wciąga w te swoje niebezpieczne zabawy Vitani. Lew pierwszy raz zaczął się interesował siostrą. Kopa był bardzo zły,że Nuka chce rozmawiać właśnie o Vitani. A lwiczka się przecież tak dobrze z nim bawiła. Nuka odszedł  od lwiątka bardzo szybko. Rozmowa trwała kilka minut. Kopa zapewnił Nukę,że Vitani jest z nim całkowicie bezpieczna. Kopa jednak obawiał się,czy Nuka zostawi tak sobie tą sprawę. Miał nadzieję,że tak. Rozejrzał się dookoła i poszedł w dziwne miejsce. Znajdowało się ono na Lwiej Ziemi i było to najbardziej zagęszczony obszar Lwiej Ziemi. Kopa niepewnie wszedł. Trochę przestraszony zobaczył jakiegoś lwa. Lew leżał spokojnie,jakby nie widział Kopy. Kopa podszedł do lwa,aby mu się bliżej przyjrzeć. Nie widział jeszcze nikogo takiego na Lwiej Ziemi. Lew miał brązowe futro,czarną grzywę,zielone oczy i bliznę na oku. Kopa nie domyślił się,że to wuj jego ojca. Lew podszedł do Kopy. Kopa zaczął z nim niepewną rozmowę. Lew powiedział,że ma na imię Skaza. Właśnie wtedy Kopa przypomniał sobie opowiadania ojca. Simba pewnie nie byłby zadowolony,że jego syn rozmawia ze Skazą. Ale Kopie wydawał się bardzo miły,mimo tego co mówił o nim Simba. Skaza zaczął się przyglądać Kopie. Uznał,że lwiątko wygląda bardzo podobnie do Simby,gdy ten był mały. Kopa zaśmiał się cicho. Zaczął opowiadać Skazie wszystkie rzeczy,które mówił Simba. A potem Skaza zaczął opowiadać,jak umarł. Kopa był bardzo ciekawy jak żył i jak umarł. Gdy Skaza mówił jak umierał,Kopa chciał go przytulić,ale nie udało mu się. Skaza był tylko duchem,który przyszedł do Kopy. Lwiątko było zdziwione,ale chwilę później to zrozumiało. Potem poszli na polanę. Skaza chciał,aby Kopa pokazał mu,jak zwykle się bawi. Kopa z uśmiechem zaczął się kłaść na ziemi i turlać się po miękkiej trawie. Skaza z uśmiechem się temu przyglądał. Był coraz bliżej lwiątka,co jeszcze bardziej ośmielało Kopę. W końcu zabawa musiała ustać. Skaza położył się i patrzył na zachodzące słońce. Kopa podszedł do niego i zaczął ponowną rozmowę. Skaza z uśmiechem zaczął go namawiać do złego. Kopa brał też rzeczy na poważnie,a w gruncie rzeczy nie wydawało się to złe. Następnego dnia Kopa już nie spotkał wuja swego ojca. Simba zapytał go,z kim spędził ostatni dzień,ale Kopa nie odpowiedział. Nigdy nie zapomniał tego spotkania i nie zapomniał słów Skazy. Nie zrobił tego co proponował mu Skaza,ale cieszył się ze spędzonego dnia ze Skazą.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------
To dla tych,którzy chcieli notkę o Kopie który spotyka Skazę ^^

piątek, 23 grudnia 2011

Lew i hiena


Był wspaniały dzień. Słońce grzało mocniej niż zwykle. Wesoły Kopa wybiegł z domu. Nie było już wcześnie,a wszyscy nadal spali. Lwiątko spojrzało na śpiące stado i odeszło. Po chwili usłyszał,że ktoś za nim idzie. Był to ktoś,kto był bardzo głośny. Po chwili Kopa obrócił łeb i zobaczył Kiarę. Spodziewał się jej,więc się nie zaskoczył. Kiara skakała koło niego z wesołym uśmieszkiem. Kopa nie miał ochoty na zabawę z nią. Ale Kiara zaczęła cicho warczeć,co zdenerwowało Kopę. Lewek skoczył na młodszą siostrę i obaj potoczyli się z tronu. Tam wpadli na Simbę. Simba uśmiechnął się do nich i poszedł na Lwią Skałę. Lwiątka nie chciały tam wracać,ale Simba musiał udzielić im lekcji. Kopa niechętnie usiadł koło ojca i słuchał. Z Kiarą poszło trochę gorzej,bo lwiczka kompletnie nie miała ochoty się uczyć. Kopa zaśmiał się i zobaczył,że Simba już wraca. W prawdzie,on sam też nie chciał spędzić ranka na lekcji. Po chwili Simba był  już na miejscu. Kiara położyła się obok Kopy i zaczęła słuchać. Simba mówił o Zirze,Skazie,Nuce,Kovu i Vitani. Kopa znał już Vitani i często się z nią bawił. W niektórych momentach,Kopa miał ochoty wydrzeć się na Simbę,ale musiał się powstrzymać,inaczej nigdy by już nie pobawił się z Vitani. Kiara nie wiedziała jeszcze nic o Kovu. Była jeszcze mała,więc nie znała nawet drogi do wodopoju. Gdy lekcje się skończyły,Kopa poszedł się napić. Zobaczył,że Kiara znowu idzie za nim. A chciał wybrać się w miejsce,które zobaczył stojąc na Lwiej Skale. Miejsce to już z daleka wydawało się ciemne i ponure. Kopa jeszcze chwile zastanowił się,czy chce tam iść. Zdecydował,że tak. Teraz jedynym jego problemem była Kiara. Lwiczka za nic nie chciała odejść od brata. Kopa miał już uciec,gdy zjawiła się obok nich Nala. Lwica powiedziała,że Kiara musi wziąć kąpiel. To ucieszyło Kopę. Wiedział,że takie kąpiele nie trwają krótko,a on już miał w nocy. Nala wzięła w pysk córkę i odeszła. Kopa był bardzo szczęśliwy. Jak najszybciej biegł do ponurego miejsca. Ale stanął,gdy tylko poczuł mgłę. Zaczął się zastanawiać,czy jednak iść,czy zawrócić. Przełknął ślinę i poszedł dalej. Łapy chwiały mu się,cały draż,a minę miał,jakby ktoś zaraz miał mu uciąć głowę. Przestraszone lwiątko szło dalej. Ale po chwili zaczęło go to nawet nudzić. Widział,że nikogo tam nie ma. Nagle usłyszał ciche dźwięki. Było to dziwne. Zaczął się rozglądać. Poczuł,że ma coś na łapie. Szybko zobaczył,że był to zwykły robak. Znudzony poszedł dalej. Miał już wejść na czaszkę słonia,gdy usłyszał chichot. Przestraszył się trochę,ale postanowił wejść. Widział,że na czaszce nikogo nie ma. Już był w połowie drogi,gdy znowu usłyszał przerażający chichot. Ześlizgnął się z czaszki i zaczął wołać do dźwięków. Gdy nie usłyszał odpowiedzi,był przerażony. Nagle coś wyskoczyło obok niego. Lewek ze strachem obrócił głowę. Zobaczył miło uśmiechającą się hienę. Był bardzo wystraszony i nie wiedział co robić. Nie wiedział,że na cmentarzysku są hieny. Hiena przedstawiła się. Kopa już trochę bardziej ośmielony  także się przedstawił. Hiena nazywała się Asante. Kopa wszedł na czaszkę słonia i zaczął się pytać nowej koleżanki o różne rzeczy. Asante była bardzo miła i przyjacielska. Gdy Kopa już opowiedział wszystko o sobie,chciał aby Asante też o sobie opowiedziała. Asatne stanęła jak wryta. Ale już po chwili odetchnęła i zaczęła opowiadać.
-Wiesz,że kiedyś już o tobie słyszałam? Jesteś synem tego lwa,o którym opowiadała mi matka.
-A kim była twoja matka?
-Nazywała się Shenzi. Już nie żyje-mówiła ze smutkiem.-A mój ojciec,zmarł jeszcze zanim się urodziłam. Nigdy go nie widziałam,nie słyszałam jego głosu,nawet nie znam jego imienia. O tobie słyszałam,bo kiedyś moja matka spotkała tego twojego tatuśka. Nie myślałam,że kiedyś się spotkamy. Wyobrażałam sobie,że masz brązowe futro,małe,niebieskie oczy i poszarpaną grzywę i wąsy. Tak mi przynajmniej opowiadała matka,jeśli dobrze zapamiętałam,co mówiła.
-Chyba chodzi Ci o Nukę,tylko on ma czerwone oczy. Chcesz gdzie iść? Pokażę Ci Lwia Ziemię! Eee...jeśli się zgodzisz.
Asante zgodziła się i oboje poszli do królestwa Simby. Tam Kopa musiał uważać,żeby nie zobaczyli go z hieną. Zaczął tłumaczyć nowej koleżance,że nie jest do końca bezpieczna. Asante wiedziała,ze na Lwiej Ziemi grozi jej wielkie niebezpieczeństwo. Ale nie była hieną tchórzliwą,więc mimo niebezpieczeństwa,poszła z Kopą. Kopa był bardzo zdumiony jej odwagą. Przecież była tylko małą hieną,która nie obroni się przed lwem. Nagle Asante pobiegła do wodopoju. Kopę to zdziwiło,ale dla Asante było to nowością,że na około jest pełno wody. Hiena miała ogromną chęć zamieszkania z Kopą,ale wiedziała,że jego rodzice na pewno się na to nie zgodzą. Jednak tej nocy postanowiła o tym porozmawiać z Simbą.  Kopa nie wiedział,czy pozwolić jej rozmawiać sam na sam z Simbą. Mimo,że Simba był dobrym królem i zazwyczaj przebaczał błędy,ale nie wiadomo było co zrobi teraz. Hien nie wspominał zbytnio miło,a szczególnie,że Asante była córką hieny,która kiedyś zaatakowała Simbę. Jednak Asante nie stchórzyła i poszła na rozmowę. Simba był wściekły,że hiena weszła na jego ziemię. Ale widząc Kopę z Asante,nie mógł im odmówić. Ale Asante musiała przestrzegać wielu zasad,które innych mieszkańców nie dotyczyły. Jednak hiena nie uznawała tego za niesprawiedliwe. I tak,przez całe życie,Kopa i Asante zostali razem. Z początku Asante i Vitani się nie lubiły,ale przecież Kopa i Asante nie mogli się pobrać,a nawet się nie kochali. Po prostu się bardzo lubili. Nawet,gdy Kopa uciekł,Asante była koło niego,ale pokazała mu się bardzo długo po ucieczce. Nie chciała,aby Kopa się martwił o nią,przez pierwsze miesiące swojego pobytu w nowym domu. I tak,Asante i Kopa,zostali przyjaciółmi na całe życie.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem,że niektórzy chcieli o Tace,ale nie mam pomysłów. Jak będę mieć to napiszę.

piątek, 16 grudnia 2011

Śmierć Jomy i Hafla




Nala wstała przed Simbą i wyszła bardzo szybko. Nie miała ochoty budzić swojego przyjaciela. Tą chwilę chciała spędzić sama w ciszy i spokoju. Lwiczka poszła nad wodopój. Już pochyliła łeb by się napić,ale usłyszała coś dziwnego i natychmiast go podniosła. Zaczęła nasłuchiwać. Dziwnie znajome dźwięki zaczęły się powtarzać. Ale były już coraz wyraźniejsze,jakby ten kto je wydawał,był coraz bliżej. Przestraszona Nala ukryła się w wyższej trawie. Przerażające głosy ustały. Lwiczka podniosła łeb i chciała zobaczyć,co się dzieje. Gdy nikogo nie zobaczyła,wyszła z trawy i podeszła do wodopoju. Rozejrzała się dookoła. Gdy upewniła się,że nikogo nie ma,znów pochyliła łeb by się napić. Jednak natychmiastowo podniosła głowę,bo znów coś usłyszała. Zaczęła wołać do dziwnych głosów. Gdy nic jej nie odpowiedziało,napiła się spokojnie. Po napiciu się chciała pójść na Lwią Skałę. Myślała,że jest zmęczona,i musi się jeszcze przespać. Jednak szybko zrezygnowała z tego. Po drodze spotkała swojego młodszego brata-Mheetu. Mały Mheetu zaczął krążyć dookoła siostry i warcząc groźnie. Nala wiedziała,że brat chce się tylko pobawić. Ale ona nie miała na to ochoty. Odepchnęła lekko brata łapą i poszła do domu. Mheetu poszedł za nią. Szedł za siostrą krok w krok. Cały czas uśmiechał się,zachęcając Nalę do zabawy. Ale Nala nie chciała się bawić. Miała już powiedzieć a właściwie krzyknąć na Mheetu,gdy zjawił się Skaza. Lew przypadkowo spotkał się ze swoją biologiczną córką i Mheetu. Mheetu nie był jego synem,tak samo jak Kovu. Nala wiedziała,że Sarafina zabroniła Skazie się z nimi spotykać. Wiedziała też,że Skaza chciał zabić jej młodszego braciszka. W pośpiechu zawarczała. Jeszcze nie umiała ryczeć,więc zrobiła tylko to. Cały czas spoglądała na lwa z wyszczerzonymi kłami. Skaza zobaczył,że lwiątka nie mają ochotę na jego wizytę. Odepchnął lwiczkę i poszedł dalej swoją drogą. Nala spojrzała zaniepokojona na Mheetu. Lwiątku nic się nie stała. Nala odetchnęła z ulgą. Lwiczka zatrzymała się przed Lwią Skałą. Na jej szczycie zobaczyła odważnie wyglądającego Simbę. Lewek na widok przyjaciółki zbiegł z tronu i poszedł się bawić. Wściekły Mheetu obraził się. Nala nie chciała się z nim bawić,tylko z Simbą. Nie mógł zrozumieć,że z nim Nala pobawi się trochę później. Chcąc zrobić Nali na złość poszedł do Skazy. Skaza nie ucieszył się z odwiedzin lwiątka. Ale wiedział,że dzięki temu szybciej pozbędzie się Mheetu. Lew przyciągnął Mheetu do siebie i zaczął mu opowiadać różne zmyślone historie. Mheetu bardzo się wsłuchał. Gdy Skaza skończył opowiadać,lwiątko prosiło się o jeszcze jedną. Skaza opowiadał dalej. A tymczasem Nala i Simba natknęli się na Sarafinę. Lwica z uśmiechem podeszła do lwiątek. Zapytała się ich,gdzie jest Mheetu. Nala ucieszona,że matka nic od niej nie chciała,pokazała jej gdzie poszedł Mheetu. Sarafina natychmiast tam pobiegła. Skaza właśnie skończył opowiadać ostatnią bajkę. Bardzo szybko wsadził Mheetu do żeber,które znalazł na Lwiej Skale. Przerażony Mheetu zaczął krzyczeć,piszczeć i skomleć. Skaza podniósł łapę,żeby zabić lwiątko,ale przeszkodziła mu Sarafina. Lwica wydostała syna z klatki i natychmiast odeszła. Skaza był wściekły,bo kolejny plan zabicia Mheetu się nie udał. Poszedł na Cmentarzysko Słoni. Tam od razu zobaczył Shenzi. Podszedł do niej i zapytał o resztę. Shenzi wskazała mu miejsce,gdzie są inne hieny. Skaza natychmiast tam poszedł,a za nim ostrożnie szła Shenzi. Skaza opowiedział hienom,co go spotkało. Wszystkie hieny były bardzo zaskoczone i zasmucone. Postanowiły napaść na kogoś. Nie wiedziały jeszcze na kogo. Wtedy zjawił się Banzai i Ed. Shenzi z wyrzutami podeszła do nich. Skaza przerwał tą kłótnie. Opowiedział wszystko jeszcze raz od początku i odszedł. Na Lwiej Ziemi zauważył Sarabi. Wiedział,że lwica powie Mufasie,że był na Cmentarzysku Słoni. Obszedł dookoła ziemię i wszedł do królestwa. A Nala i Simba bawili się dalej. Nie spodziewali się tego,co miało nastać już za niedługo. Shenzi wymyśliła,że trzeba zaatakować kogoś bliskiego Simbie. Wtedy całe stado hien zaczęło wymyślać na kogo napaść. Były różne propozycje,ale żadna nie pasowała. Banzai patrząc Shenzi w oczy powiedział,że trzeba będzie zaatakować Mufasę. Shenzi nie zgodziła się. Po kolei padały różne znane hienom imiona lwów. Aż w końcu ktoś powiedział,żeby napaść Sarafinę. Shenzi zaczęła nad tym myśleć. Sarafina była matką Nali,czyli matką najlepszej przyjaciółki królewskiego syna. Wtedy hiena wymyśliła,że lepiej napaść na Nalę. Całe cmentarzysko zgodziło się ze straszliwym chichotem. Jeszcze tego popołudnia całe stado napadło na Nalę. (obrazek 1.) Ale Shenzi szybko odesłała je z powrotem. Mówiła,że sami sobie poradzą. Zostali tylko Shenzi,Banzai i Ed. Shenzi pierwsza zraniła Nalę a potem Banzai a na samym końcu Ed. Hieny zaczęły razem atakować lwiczkę. Gdy już myślały,że Nala nie żyje,wróciły na Cmentarzysko Słoni. Tymczasem Simba z płaczem przeniósł przyjaciółkę do jaskini. Położył ją na morskim tle jaskini cały czas płacząc. Po chwili do jaskini wszedł Mheetu. Widząc siostrę w takim stanie,pobiegł do Sarafiny powiedzieć jej o tym. Sarafina przybiegła do jaskini i zapytała się Simby co się stało. Simba nie wiedział dokładnie,ale miał przypuszczenia,że to hieny podrapały Nalę. Tymczasem Joma (matka Shenzi,Banzaiego i Eda) i Hafl (ojciec hien) weszli na Lwią Ziemię. Joma (obrazek 2.) poszła dalej,aby się napić. A Hafl poszedł załatwiać sprawy ze swoim przyjacielem. Właściwie,Hafl i Raazer nie byli już kolegami. Stali się wrogami. Raazer zaatakował Hafla i zaczęli się bić. Hafl wpadł w dół,gdzie na samym dnie były ostre kolce. Jeden z kolców przekłuł serce hieny,i Hafl umarł. Natomiast Jomie powodziło się dobrze. Doszła do wodopoju i napiła się. Poszła szukać męża,gdy zobaczyła Shenzi i Banzaiego. Nie było z nimi Eda,co bardzo zdziwiło troskliwą matkę. Ale Joma nie miała czasu na to. Wtedy właśnie wściekła Sarafina zaatakowała hienę. Shenzi i Banzai schowali się za kłodą. Banzai z płaczem krzyknął:
-NIE!! MATKO!!
I tym samym zdradził ich pozycję. Im udało się uciec,ale Joma nie przeżyła ataku wściekłej lwicy. Kilka dni później,Ed,Banzai i Shenzi dowiedzieli się o tym,że Joma umarła na skutek ataku Sarafiny,a Hafl nie żyje,bo kłócić się z  Raazerem i wpadł do dołu. Całemu cmentarzysku było trudno się z tym pogodzić. Ale najtrudniej było Shenzi,Banzaiemu i Edowi. Stracili obojgu rodziców w tym samym czasie. Wtedy to oni zostali przywódcami hien po ich rodzicach. Cieszyli się z tego,ale Joma i Hafl nigdy już nie powrócili.

wtorek, 13 grudnia 2011

Atak na Eda


Taka i Mufasa wstali rano w tym samym czasie. Oboje spojrzeli na śpiącą Sarabi. Mufasa podszedł do lwiczki powoli i chciał ją obudzić. Ale Taka odepchnął brata. Mufasa zaczął popychać Takę,i w końcu stoczyli się z Lwiej Skały. Taka wstał powoli i obejrzał się. Wtedy Mufasa skoczył na Takę. Jednak Taka tak się uchylił,że Mufasa potoczył się metr dalej. Taka zaśmiał się i podszedł do Muffiego. Przyszły król spojrzał na młodszego brata. Potem spojrzał na Lwią Skałę. Zobaczył,że nikt nie ma zamiaru wstawać. Wtedy Taka zaczął piszczeć i trochę warczeć. Mufasa spojrzał na niego ze zdziwieniem. Nie chciał już się bawić. Taka nie mógł tego zrozumieć,więc nadal skakał koło brata. Mufasa warknął groźnie. Taka nie rozumiał dlaczego. Myślał,że może Mufasa chce się z nim pobawić. Ale szybko stracił nadzieję. Mufasa odepchnął brata i kazał mu zostać. Taka spuścił łeb i poszedł gdzie indziej. Mufasa zauważył to,ale nie chciał wrócić do Taki. Taka spojrzał na Lwią Skałę i poszedł prosto do niej. Wszedł do jaskini,gdy obudziła się Sarafina. Lwiczka natychmiastowo pobiegła bawić się z Taką. Ale Taka nie chciał się z nią bawić. Wolał to robić z Sarabi. On i jego starszy brat byli zakochani w Sarabi. Taka podszedł do Uru. Lwica jeszcze spała,więc Taka zaczął jej coś szeptać na ucho. Ale lwia królowa się nie obudziła. Wtedy lewek spojrzał na uśmiechającą się Sarafinę. Lwiczka chciała pójść nad wodopój. Tace się ten pomysł niezbyt spodobał,ale zgodził się. Spojrzał jeszcze na śpiącą Sarabi. I wtedy właśnie wyszli z jaskini. Sarafina zaczęła biegać na około Lwiej Skały. Zdziwiony zachowaniem Sarafiny Taka zaczął się oddalać. Ale Sarafina nie zgodziła się na jego odejście. Nadal z wesołą miną zaczęła skakać wokół Taki. Taka i Sarafina byli już nad wodopojem. Lewek uśmiechnął się i popchnął Sarafinę. Lwiczka wpadła do wody. Wyszła z niej z uśmiechem. Wiedziała,że Taka chciał się z nią bawić. Pobiegła gonić kolegę,który uciekać z wesoły. Gdy już mieli skończyć zabawę,natknęli się na Mufasę. Mufasa spojrzał dziwnie na Sarafinę. Nie wiedział,po co taka lwiczka bawi się z jego młodszym bratem. Chciał ją zaciągnąć do swojej zabawy,ale to się nie udało. Sarafina wolała zostać z Taką. Mufasa wściekł się i zaczął śledzić lwiątka. Wyglądało,że oboje świetnie się bawią. Podczas gdy Mufasa śledził Takę i Sarafinę,Sarabi na Lwiej Skale już nie spała. Lwiczka wyszła i przeciągnęła się. Chciała jak najszybciej spotkać się z nowo poznanymi przyjaciółmi. Każdy dzień bardzo ich zbliżał. Gdy Sarabi szukała jakiegokolwiek nie śpiącego lwiątka,zauważyła ukrywającego się w krzakach Mufasę. Zaczepiła go i zapytała co robi. Mufasa tak się przestraszył,że aż krzyknął. To usłyszeli Taka i Sarafina. Myśleli,że coś się stało. Pobiegli na miejsce,gdzie krzyczał Mufasa. Byli okropnie wściekli gdy dowiedzieli się,że Mufasa ich śledził. Nawet Sarabi poszła z Sarafiną i Taką,zostawiając Mufasę samego. Zdenerwowany Mufasa poszedł na Lwią Skałę. Tam zobaczył,że akurat wstaje Ahadi. Poszedł powiedzieć ojcu co się stało. Ahadi był zaskoczony tym co usłyszał od syna. Zaczął krzyczeć,ale nie na Mufasę. Krzyki obudziły Uru. Lwica z uśmiechem wzięła Mufasę i zaczęła go myć. Ahadi wyszedł z jaskini,a Mufasa chciał się uwolnić. Sarabi i Sarafina razem z Taką przechadzali się po Lwiej Ziemi. Po chwili dołączyła do nich Zira. Ale Sarabi i Sarafina nie za bardzo chciały z nią się przechadzać. Z lwiczką został tylko Taka,bo Sarabi i Sarafina poszły na samotną wyprawę. Zira chciała się pobawić,ale Taka nie chciał. Kazał Zirze odejść. Smutna Zira odeszła. Tymczasem Mufasa już prawie uwolnił się od Uru. Wystarczył tylko jeden krok,by się uwolnić. Mufasa zaryzykował i skoczył. I udało mu się. Lewek wybiegł natychmiast z jaskini. Spotkał się z Taką. Taka wpadł na pomysł,by pójść na Cmentarzysko Słoni. Mufasa chciał udowodnić bratu,że się nie boi. Poszedł razem z nim na Cmentarzysko Słoni. Zaczęli się rozglądać. Wtedy zauważyli hieny. Mufasa zaryczał. Ale to nie przestraszyło małych hien. Taka już ich znał,więc się ich nie bał. Ale nie okazywał tego,żeby hieny mogli zabić Mufasę. Ed (najgłupsza hiena) był najbliżej przyszłego króla Lwiej Ziemi. Mufasa skoczył na Eda i ugryzł hienkę 2 razy. Raz ugryzł mu jedno ucho a potem drugie. Biedny Ed zaczął płakać. Mufasa uciekł ze śmiechem,a Taka ze smutkiem,że jego koledze coś się stało. Ed stracił dużą cześć uszu. Ale wszystko potoczyło się dalej dobrze.

niedziela, 11 grudnia 2011

Miłość Nuki


 Kiara wyszła z jaskini. Poczuła jakieś dziwne uczucie. Poszła się napić. Po drodze spotkała Simbę,który z uśmiechem poszedł koło niej. Kiara nie była szczęśliwa. Nigdy nie lubiła,by ktoś chodził obok niej. Chciała odejść od Simby,ale nie było do tego okazji. Król spojrzał na córkę ze zdziwieniem. Kiara zachowywała się inaczej,jakby sama nie wiedziała co ma zrobić. Chodziła na około,nie odzywała się i miała cały czas zły humor. Simba chciał z nią porozmawiać,ale Kiara odeszła. Simba był zupełnie zaskoczony. Chciał iść za Kiarą,ale lwica szybko go zauważyła. Po chwili przyszła Nala. Powiedziała,że musi polować. Kiara zrozumiała to. Chciała pomóc matce,ale nawet o tym nie powiedziała. Wolała polować całkiem sama. Simba podszedł do żony,która też chciała porozmawiać o córce. Kiara tymczasem poszła dalej sama. Nie wiedziała,na co się napotka na drodze. Gdy szła dalej,spotkała Zazu. Majordomus miał za zadanie pilnować Kiary,gdy nie robią tego Timon i Pumba. Kiara była wściekła,że nie będzie mogła nic zrobić sama. Zazu uśmiechnął się do córki króla. Kiara nie wiedziała co robić. Czy uciekać od Zazu,czy zostać. A tymczasem Simba i Nala prawie skończyli rozmawiać. Wtedy właśnie przebiegła obok nich Kiara. Nala pobiegła za nią. Simba zaskoczony tym,że Nala tak szybko uciekła,pobiegł za nią. Kiara zaczęła uciekać jeszcze szybciej. Nala już nie nadążała,a Simba był daleko w tyle. W końcu Kiarze udało się uciec. Zadowolona lwica pobiegła ile sił w łapach na Złą Ziemię. Tam zobaczyła kogoś,kogo już kiedyś widziała. Nie wiedziała tylko,skąd go zna. Był to Nuka. Lew przedstawił się miło. Nuka był zakochany w Kiarze,a ona o tym nie wiedziała. Kiara też zaczęła coś do niego czuć. Nuka zaproponował spacer po Złej Ziemi. Kiara zgodziła się,i ze śmiechem pobiegli na przód. Kiara zobaczyła kogoś znajomego. Wydawało jej się,że tą lwicę już widziała. Nuka przeraził się. Najwyraźniej nie chciał,aby lwica przyłapała go na romansie z córką króla. Tą lwicą była Zira. Nuka dla bezpieczeństwa koleżanki,kazał jej się gdzieś schować. Kiara posłuchała rady Nuki i uciekła na najbliższą termitierę. Młoda lwica nie wiedziała,że jest to dom wygnanych lwic. Lwice widząc ją,natychmiast zaczęły ryczeć. Chciały poinformować Zirę,że coś się dzieje. Zira zrozumiała znak i pobiegła do domu. Nuka nie wiedział co robić. Jeśli Zira zobaczy Kiarę,to lwica zginie,a on nic z tym nie zrobi. Postanowił ratować Kiarę. Pobiegł do termitiery. Tymczasem Kiara zdążyła uciec. Zira nie zwróciła uwagi na Nukę,który nie wiedział,że jego towarzyszka uciekła. Kiara właściwie nie uciekła,bo chowała się za termitierą. Nuka natychmiast odepchnął matkę,która upadła bezwładnie. Nuka przeraził się,ale postanowił nie okazywać tego. Lwice wybiegły w furii z termitiery. Uważały,że to Kiara mogła zrzucić kamień albo zrobić coś,przez co Zira zemdlała. Chciały jak najszybciej dorwać i rozszarpać młodą lwicę. Kiara wiedziała,że stado Ziry będzie ją ścigało. Weszła na samą górę domu wygnanych lwic. Przez małą dziurkę zobaczyła rozglądającego się Nukę. Zrzuciła mały kamyczek,który uderzył lwa w głowę. Nuka gorączkowo podniósł łeb i zobaczył machającą mu Kiarę. Zaczął wesoło skakać i krzyczeć do niej. Vitani i Kovu zostali w domu. Kazali Nuce przestać. Nuka jednak nie przestał wrzeszczeć do lwicy. Nie wiedział,że przez to,jego miłość może zginąć. Powalona Zira nie leżała tam wiecznie. Po chwili ocknęła się i prawie rozpoznała Kiarę,którą zobaczyła leżąc. Lwica chciała sprawdzić co to,ale Nuka w obawie,że Zira zabije Kiarę,starał się ją zagadać. W końcu Zira odepchnęła Nukę i pobiegła z wyszczerzonymi kłami. Nuka czuł,że zbliża się coś niedobrego. Jednak po chwili Kiara wykorzystała to,że lwic nie ma w pobliżu. Dała znak Nuce,że odchodzi i faktycznie udało jej się uciec. Zakochany lew po chwili pobiegł za nią. Nie udało mu się dogonić pędzącej lwicy,ale chociaż ją widział. Gdy wyszli poza granicę Złej Ziemi i weszli już na Lwią Ziemię,stanęli i odetchnęli z uśmiechem. Nuka spojrzał na swoją o wiele młodszą od niego Kiarę. Był szczęśliwy,że znalazł sobie taką młodą lwicę,która go kocha. Jeszcze tej nocy,młoda para postanowiła powiedzieć o swojej miłości Simbie. Król Lwiej Ziemi strasznie się wściekł,widząc w pobliżu wygnanego Nukę. Strach było pomyśleć,co zrobi gdy Nuka się zbliży. Po chwili para było obok króla. Simba był wściekły,widząc Nukę z tak bliska. Kiara próbowała wyjaśnić ojcu,że teraz są parą. Simba nie mógł przyjąć tego do wiadomości,i kazał się Nuce wynosić. Ale Nuka nie miał zamiaru zrezygnować. Simba zdziwił się,wściekł,ale jednocześnie podziwiał odwagę młodego lwa. Przecież Simba mógłby go zabić po kilku uderzeniach pazurami,a on i tak się stawił dla Kiary. Jeszcze tej nocy,Nuka zaczął się kłócić z ojcem swej kochanki.
-Trzymaj się z dala od Kiary!-krzyczał wściekły Simba
-Nie zabronisz mi spotykać się z Kiarą,królu! Ona może i jest twoją córką,ale lepiej czuje się ze mną! Pogódź się z tym staruszku! Ty jesteś o wiele gorszy odeee...-nie skończył,bo Simba uderzył go,aż upadł
W tej chwili wbiegła tam krzycząca Kiara. Była zaskoczona,jak zachował się Simba. Nie spodziewała się tego po nim. Nuka odszedł szybko z Kiarą. Simba starał się zatrzymać córkę,ale ona obiegła ze swoim kochankiem. Król poszedł pożalić się swojej żonie na zachowanie Kiary. Nala zamiast odpowiedzieć na to,uśmiechnęła się i przewróciła Simbę. Był to znak,że nie ma się o co martwić. Ale Simba i tak nie ufał Nuce. Następnego dnia Kiara poszła z Nuką na Złą Ziemię. Tam jednak też nie było wesoło. Zira nienawidziła Kiary,więc nie zgodziła się na ich związek. Córkę króla wygnała na Lwią Ziemię,a syna wzięła na poważną rozmowę. Nuka trochę później uciekł z płaczem. Zira starała się go zatrzymać,ale to nic nie dało. Nuka uciekł na Lwią Ziemię do Kiary. Poszedł się do niej wyżalić. Kiara wiedziała,co czuje Nuka. Przytuliła go i starała pocieszyć. W końcu udało się lwicy pocieszyć Nukę. Ucieszony lew wrócił do matki na Złą Ziemię. Przez kilka kolejnych dni spotykali się potajemnie. Ale Kiara pewnego dnia poszła znowu na Złą Ziemię. Zobaczyła wtedy Kovu,w którym od razu się zakochała. Nie wiedziała,że za niedługo się spotkają,gdy Vitani i jej ukochany Nuka,będą chcieli ją podpalić. Tego wieczoru chciała,aby Nuka poszedł z nią na rozmowę. Lew zgodził się.
-Wiesz,Nuka,muszę ci coś powiedzieć. To będzie niemiłe!! Więc się nie zdziw,dobra?-Nuka skinął głową-Dzisiaj widziałam takiego jednego bardzo ładnego lwa. Wiem,że wydaje ci się,że cię zdradzam. Na razie,jeszcze nie. Ale będziesz musiał się z tym pogodzić.-Nuka wstrzymał oddech i czekał co powie Kiara-Nuka,zrywam z tobą.
Te słowa bardzo zabolały młodego lwa. Był bardzo zdołowany. Wrócił na Złą Ziemię,starając się pogodzić z tym,co powiedziała Kiara. Ale po prostu nie był w stanie o tym zapomnieć. Ale potem chcąc się zemścić na Kiarze za jej zdradę,wymyślił,że podpali Kiarę. Pomysł Nuki wykorzystała Zira w swoim planie. Nuka znalazł sobie inną miłość-Dotty a Kiara także miała nowego chłopaka-Kovu.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten obrazek z Nuką i Kiarą sama przerabiałam (3) i może mi się nie udał,ale się starałam ;P

sobota, 10 grudnia 2011

Dyplom

Chciałabym podziękować OskarowiKL! za uczestnictwo w konkursie. Oczywiście wygrał :) Gratuluję i życzę udanych dni :)  Oto twój dyplom:

Konkurs

Witajcie :) Widzicie,że z tymi dyplomami 6 grudnia mi nie wyszło. Nie miałam wtedy czasu. Ale teraz już mam trochę więcej,więc robię.

zad.1-Odgadnij o kogo chodzi:
1.W filmie (1część) nie dowiadujemy się,jak ma na imię,ale występowała i mówiła 1 zdanie.
2. W młodości Taka,potem nazwany przez Mufasę-Skaza.

zad.2-Jaka to piosenka i kto ją śpiewał?


"Jeden głos ja i ty. Niebo,ziemia,radość,łzy"
"Choć wybaczać ponoć ładnie,mnie wciąż parzy dawny jad"
"Jej zapach jest tuż tuż"


zad.3-Kto to jest? (mogę dorabiać albo przerabiać)

2.
3.


Kto do 14 grudnia (wtorku) rozwiąże ten konkurs,dostanie dyplom i kilka komentarzy ;)

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Święto

Teraz ten,kto zgłosi się do mnie (dziś) dostanie dyplom na bloga.




Uwaga!-daję dyplom tylko znanym mi blogom!




To dyplom dla OskarKL! :)

piątek, 2 grudnia 2011

Nowy dom Uru i śmierć Isaki



Uru,Isaka i Kuila (Kuila i Isaka są rodzicami Uru) byli na wygnaniu. Uru znała już Ahadiego a Ahadi znał Uru. Poznali się już dawno temu. Ale niestety ich rodzice niezbyt się lubili. Ale oni mieli dobre kontakty ze sobą,a nawet bardzo dobre. Pewnego dnia Ahadi wybrał się na spacer po Lwiej Ziemi. Chciał być sam i przemyśleć to,że kiedyś zostanie królem. Wiedział,że będzie miał wtedy dużo nowych obowiązków. Mohatu zobaczył samotnie przechadzającego się syna. Podszedł do niego i zaczął pytać o różne rzeczy. Ahadi nie odpowiedział na ani jedno pytanie. Gdy Mohatu nie usłyszał odpowiedzi,odszedł. Był trochę zły na Ahadiego,ale minęło mu to bardzo szybko. Ahadi spojrzał na Lwią Skałę i ze skwaszona miną poszedł. Właśnie wtedy Zauditu wyszła z jaskini. Z uśmiechem poszła do Ahadiego i wzięła go. Poszła z nim na Lwią Skałę. Tam położyła się i zaczęła myć Ahadiego. Lwiątku nie spodobało się to. Zauditu trzymała syna mocno,ale to i tak nie powstrzymało Ahadiego od ucieczki. Zauditu uśmiechnęła się ponownie i zaczęła ganiać za Ahadim. Ahadi zaśmiał się i zaczął biec szybciej. Zauditu pokręciła łbem i biegła dalej. Nagle natknęli się na Kuilę. Lwica była sama. Rozwścieczona Zauditu wyszczerzyła do niej kły i kazała się wynosić. Ale Kuila zaśmiała się tylko i ani nie myślała się ruszyć. Zauditu zaczęła tracić cierpliwość. Spostrzegł to Ahadi,który próbował ostrzec Kuilę. Ale lwica nie zrozumiała tego. Zauditu chciała już uderzyć Kuilę,gdy przeszkodził jej Ahadi. Wściekła Zauditu odepchnęła od siebie syna. Kuila nie chciała jednak za bardzo ryzykować,bo byli obok Lwiej Skały,a ona była sama. Zauditu spojrzała jej w oczy. Zobaczyła,że Kuila wcale nie ma ochoty na walkę. W końcu królowa Lwiej Ziemi zrozumiała o co jej chodzi. Kuila nie chciała ani się zemścić albo walczyć,ale chciała coś upolować. Chciała po prostu wyżywić swoją rodzinę,a na ich ziemi nie było jedzenia. Zauditu zgodziła się na polowanie,ale na nic innego. Kuila uśmiechnęła się i poszła polować. Ahadi poszedł na Lwią Skałę. Miał ochotę porozmawiać z Mohatu. Król przywitał go przyjaźnie i położył obok niego. Ahadi chciał się pobawić w sensie walki. Mohatu trochę niechętnie,ale się zgodził. Poszli na polanę. Niedaleko nich polowała Kuila. Lwica miała szczęście,bo żaden lew jej nie zauważył. Mohatu i Ahadi zaczęli walkę. Nie była to oczywiście prawdziwa walka,tylko zabawa. Roześmiana dwójka musiała szybko skończyć zabawę,bo jedna z lwic doniosła,że Kuila jest niedaleko nich. Ale Kuila znów miała wielkie szczęście. Akurat była już na swojej ziemi,gdy Mohatu znalazł ślady polowania. Uru podeszła do matki i ugryzła upolowaną antylopę. Kuila odepchnęła ją lekko. Isaka podszedł do niej i córki z chytrym uśmiechem. Uru zaśmiała się i skoczyła na łeb antylopy. Chwilę później ześlizgnęła się ze śliskiej skóry antylopy. Isaka spojrzał na nią poważnie i ze zdziwieniem. Uru natychmiast przestała się śmiać. Kuila spojrzała na antylopę a potem na lwy.
-No! Jedzmy! Antylopa jest dobra i nowo upolowana,nie padlina.-oznajmiła lwica.
Uru oblizała się,bo w swoim życiu jadła dopiero może trzy antylopy. Gdy już skończyli jeść,Isaka złapał córkę i poszedł z nią na granicę. Chciał jeszcze raz pouczyć ją,że tam są ich wrogowie. Uru zgadzała się z ojcem,ale w prawdzie bardzo lubiła mieszkańców Lwiej Ziemi. Jeszcze tego południa poszła na Lwią Ziemię. Tam spotkała się z Ahadim,który natychmiast zaczął się z nią bawić. Uru chętnie włączyła się do zabawy. Ahadi i Uru bawili się w chowanego. Uru miała liczyć,a Ahadi ukryć się. Ahadi miał już dobrą kryjówkę i chciał się schować. Ale i to mu się nie udało. Bo obok Uru pojawił się wściekły Isaka. Ahadi przestraszony zaczął uciekać. Uru patrzyła na niego z żalem. ( obrazek 3.) Isaka wziął Uru na swoją ziemię,a Ahadi pobiegł na Lwią Skałę. Roztrzęsione lwiątko zaczęło opowiadać wszystko Mohatu. Mohatu wytłumaczyć mu,że to już nie pierwszy raz,jak Isaka tak zrobił. Ahadi nie rozumiał dlaczego,a Mohatu nie mógł mu powiedzieć,bo tym razem zawołała go Zauditu. Następnego dnia Uru,Isaka i Kuila wybrali się na Lwią Ziemię. Chcieli wrócić na nią,mimo tego,że Mohatu wielokrotnie go przeganiał. Isaka i Kuila już mieli skoczyć do ataku,gdy coś uderzyło Isakę. Lew przewrócił się i poturlał po małej górce. Gdy chciał się podnieść,ujrzał słonia. Ogromne zwierze spadło niespodziewanie z górki,a Isaka był uziemiony,nie miał się jak wydostać. Słoń spadł na Isakę. Wszyscy wiedzieli,że lew już nie żyje. I była to prawda. Isaka leżał martwy. Kuila chciała się zemścić na to,ale i jej się nie udało. Wiedziała,że sama nie da rady. Uciekła. Ale nie mogła przeżyć bez Isaki. Jeszcze tego dnia weszła na duże drzewo,które zawaliło się. Huk drzewa ściągnął tam stado i Uru. Biedna lwiczka została bez rodziców. Nie miała się gdzie podziać. Mohatu widział,że Uru nie da sobie sama rady. Wziął ją do siebie. Nie była ona jego tak jakby przybraną córką,tylko członkiem stada. Wkrótce Mohatu zabrał ją na lekcję.
-Wiem,że kiedyś nie widziałaś czegoś takiego Uru. Ale teraz to wszystko się zmieni. Teraz jesteś jedną z nas. Jesteś członkiem wielkiego i nieskończonego kręgu życia! I nawet kimś więcej. Jesteś przyszłą królową.
Uru bardzo się cieszyła z nowego stada,i dużo czasu spędzała z Mohatu i Zauditu i Ahadim. Teraz Mohatu już nie miał nic przeciwko temu,by jego syn został mężem Uru. I tak się stało. Uru w przyszłości miło wspominała Mohatu,Zauditu i całe lwie stado.

środa, 30 listopada 2011

Dzień w niebie









Vitani była już wygnana razem ze swoją rodziną. Była zdziwiona gdy zobaczyła Nukę i Kovu. Kovu był taki sam jak zawsze,a Nuka wyjątkowo i nawet niewyobrażalnie miły. Ale nie widziała jeszcze tego,co zaskoczy ją najbardziej. Była to Zira. Matka Vitani była całkiem odmieniona. Gdy Vitani zapytała jej się kogo najbardziej nienawidzi,odpowiedziała,że świat jest i tak pełen nienawiści i nie można tak robić. Vitani nie wiedziała co o tym myśleć,więc zaczęła powoli się oddalać. Na drodze spotkała Nukę. Cały czas była zaskoczona. Nuka bardzo chciał zrobić coś dobrego dla młodszej siostry. Vitani krzyknęła aż przerażona tym co mówił Nuka. Kovu też wydawał się inny. Był taki jak zawsze,ale trochę lepiej wychowany. Vitani odetchnęła z ulgą. Ale zaraz podeszła do niej lwica która zawsze była dla niej bardzo miła. Wtedy odepchnęła ją i specjalnie nadepnęła łapę. Vitani była coraz bardziej zaskoczona. Spojrzała na Lwią Ziemię. Wtedy podeszła do niej Zira z miłym uśmiechem. Vitani spojrzała na nią jeszcze dziwniej niż za pierwszym razem. Zira zaczynała opowiadać jej o Lwiej Ziemi. Jej punkt widzenia się zmienił. Teraz uważała,że to Simba jest dobry,a ona zła. Vitani była coraz bardziej zdziwiona. Zira postanowiła pójść na Lwią Ziemię z jej stadem i dziećmi i pogodzić się z królem. Kazała córce pójść po Kovu i Nukę. Vitani poszła nadal zdziwiona. Nuka powitał ją szczęśliwie biegnąc i przytulając ją. Vitani nie wiedziała co robić,i nie ruszała się.  Po chwili wyrwała się z miażdżącego uścisku Nuki i podeszła do Kovu. Nuka zaśmiał się szczerze i poszedł za Vitani. Ale wcześniej wziął na grzbiet małego Kovu. Vitani starała się iść jak najdalej dziwnego Nuki. Nuka jak na przekór szedł coraz bliżej siostry. W końcu Vitani zaczęła biec,aż doszła do Ziry. Zira uśmiechnęła się ładnie i chciała przygotować dzieci na pójście na Lwią Ziemię. Vitani tak jak i inni słuchała uważnie to,co mówiła Zira. Nagle przerwała jej Dotty. Lwiczka była jeszcze mała,ale już musiała przynosić informację Zirze. Nuka spojrzał na nią zakochany. Dotty obeszła go dookoła. Poszła powiedzieć Zirze,że Simba jest już przygotowany na jej przyjście. Uszczęśliwiona Zira poleciła Dotty,by zawołała stado. Dotty uśmiechnęła się miło i wykonała prośbę Ziry. Zira wiedziała,że takie małe dziecko nie da sobie z tym szybko rady,więc postanowiła jej pomóc. Po chwili była też obok Dotty i Ziry Spotty (siostra bliźniaczka Dotty). Rozweselone lwiczki zaczęły się słodko bawić. Zira patrzyła na nie chwilę z uśmiechem,ale potem kazała im przestać. Przecież czekał na nich Simba. Nuka,Vitani i Kovu woleli się pobawić,niż patrzeć na to z boku. Vitani wymyśliła,że mogą pobawić się w chowanego. Nuka i Kovu zgodzili się. Gdy Vitani zaczęła liczyć,pojawiła się Zira ze stadem. Lwiątka chciały się jeszcze chwilę pobawić. Niestety Zira nie zgodziła się i poszli do króla Simby. Simba przyjął ich bardzo serdecznie. Zaskoczona Vitani spojrzała na niego ze zdziwieniem. Kiedyś sam ich wygnał,a teraz tak miło ich wita. Jednak lwiczka poleciała od razu do Kopy. Kopa nie zmienił się w ogóle. Był tak samo miły a także żartobliwy,ale teraz trochę bardziej. Po chwili zabawy pojawiła się przed nimi Kiara. Lwiczka miło przywitała Vitani i zaprosiła ją do zabawy. Vitani zgodziła się. Już chciała iść,gdy zatrzymał ją Kopa. Był wściekły na siostrę,że chcę się bawić z jego lwicą. Vitani chciała zażegnać ten spór. Powiedziała,żeby bawili się we trójkę. Wszystkim spodobał się ten pomysł i natychmiast przystąpili do zabawy. Bawili się w berka. Kiara była berkiem. Lwiczce na początku nie udawało się,ale potem już się nauczyła. Gdy zakończyli zabawę,było już popołudnie. Właśnie wtedy przyszedł do nich Simba. Chciał ich zaprowadzić na Lwią Skałę. Lwiątka myślały,że muszą już iść spać. Ale Simba uśmiechnął się tylko i nic nie powiedział. Mimo,że lwiątka pytały się go po co idą na Lwią Skałę,Simba milczał. Tą ciszę przerwała biegnąca Nala. Było widać,że to coś poważnego. Kopa,Kiara i Vitani nie usłyszeli tego co mówiła Nala do Simby. Simba pobiegł na granicę,bo hieny znowu ją przekroczyły,a Nala poszła odprowadzić dzieci. Vitani wpadła na pomysł by uciec. Kiarze i Kopie spodobał się ten pomysł. Śmiejące się lwiątka wykonały go bez problemu. I tak bawiły się dalej aż do wieczora. Kiara odeszła wtedy mówiąc,że ma ważne sprawy do załatwienia. Vitani i Kopa bez wielu pytań pozwolili jej odejść. Kiara szczęśliwa odbiegła od nich. Ale i lwiątka nie mogły się wiecznie bawić. Była już noc i Vitani szła się położyć. Wtedy zobaczyła rozmawiających Kovu i Kiarę. Vitani przestraszyła,ale bardziej zaskoczyła rozmawiające lwiątka. Zaśmiała się i bez chwili namysłu odeszła. Ale tym razem wolała się położyć gdzie indziej,niż na kamieniach. Weszła na drzewo tak szybko jak Rafiki i położyła się nad wodą. (obrazek.1) Jeszcze tego dnia do Vitani przyszła Zira. Zdjęła ją z drzewa i poszła na Lwią Skałę. Vitani nie wiedziała dlaczego. Ale zaraz miała się dowiedzieć. Zira uśmiechnęła się,i zaczęła myć córkę. Mile zaskoczona Vitani była szczęśliwa. Szybko usnęła. Kolejnego dnia wybrała się na spacer z Nuką. Nuka nie był tym szczególnie podniecony,w przeciwności do Vitani. Chwilę później pojawił się obok nich Kopa. Kiara właśnie wyszła z jaskini i pobiegła do lwiątek. Kopa i Vitani zaśmiali się cicho i odeszli od nich. Nuka był wyjątkowo ciekawy,co powiedzą do siebie lwiątka. Ale oni nic takie nie mówili. Trochę potem,Kiara spotkała Vitani. Lwiczki chciały się dobrze pobawić,a wokół nich nie działo się nic ciekawego. Wtedy przyleciał do lwiczek Zazu. Vitani wpadła na pomysł. Zazu gadał i gadał,a tymczasem Vitani na nim usiadła. Rozśmieszone lwiczki chciały się bawić tak dalej,ale Zazu zaprowadził je na Lwią Skałę. Tam czekała na Vitani Zira. Vitani myślała,że coś nabroiła i Zira chce ją ukarać. Ale się pomyliła. Zira chciała ją wykąpać. Vitani zgodziła się nawet chętnie. Potem przyszedł do nich Kopa. Zira zgodziła się,by Vitani z nim poszła. Lwiątka poszły na najbliższą górkę. Tam zobaczyli motyla,do którego Kopa natychmiast pobiegł. Ale motyl widocznie nie miał ochoty na zabawę,bo odleciał. Stojąca jeszcze na górce Vitani zaśmiała się głośno. Kopa podszedł do niej i zaczęli się gonić. Przestali biegać tylko przy Sarabi. Sarabi jeszcze nie wiedziała o tym,więc chciała aby Vitani odeszła. Ale chwilę później przyszedł tam też Simba,który wyjaśnił matce wszystko. Vitani poszła dalej już bez Kopy. Nie szła długo,a spotkała Tamę. Tama chętnie z nią rozmawiała.  Niedługo potem doszedł do lwic Kovu z Malką. Tama zobaczyła,że będzie burza,więc zostawiła Kovu i Vitani z Malką. Lwiątkom niezbyt spodobał się ten pomysł. Ale musiały zostać pod jego opieką. Kolejnego dnia wszystko było tak samo. Wiele kolejnych dni było bardzo podobnych. Ale pewnego dnia,gdy Nuka był już nastolatkiem,wszystko się zmieniło. Simba zwołał wcześniejsze złe stado,Zirę,Nukę,Vitani i Kovu do siebie. Stanął na Lwiej Skale i powiedział:
-Zaufałem wam. Wiem,że się spełniliście,ale niestety muszę to zrobić. Nie podoba mi się ten pomysł,ale muszę was po raz kolejny skazać na banicję. Odejdźcie. Odejdźcie i nigdy nie wracajcie!
Vitani jeszcze nigdy nie była aż tak zaskoczona. Zira i złe stado przeniosło się z powrotem na Złą Ziemię,i nienawiść do Simby i jego stada znów się podniosła. Od tego czasu nawet Vitani chciała już zabić Simbę wiedząc,jaki może być wredny i niemiły. I wszystko potoczyło się dalej.

wtorek, 29 listopada 2011

Nowy chłopak






Nala i Simba już trochę czasu byli razem. Jeszcze nie mieli dzieci. W nocy postanowili się przejść koło wodopoju. Ta wycieczka miała odbyć się rano. Następnego dnia rano szybko poszli. Nala poszła przodem wyraźnie ucieszona. Simba z uśmiechem szedł za nią. Nagle Nala stanęła. Zdziwiony Simba zapytał się jej,co się stało. Nala nic nie powiedziała,tylko poszła dalej. Simba nadal zdziwiony szedł za nią. Ale koło wodopoju spotkali Malkę,Chumviego,Kulę i Tamę. Byli to ich przyjaciele z dzieciństwa. Malka podszedł do  Simby i spojrzał na niego z dumą i zdziwieniem. Nie wierzył,że to mógł być ten sam Simba z którym bawił się wcześniej. Złośliwa plotka Ziry o tym,że Simba zabił Skazę,doszła aż do nich. Przyjaciele byli tym zdruzgotani. Nie wiedzieli,że Simba mógłby coś takiego zrobić. Uwierzyli w to. Chumvi,Kula i Tama nie byli jednak tak źli na Simbę jak Malka. Malka spojrzał na Nalę. Uważał,że Nala powinna być jego żoną,bo Simba na nią nie zasługuje. Chumvi i Kula zostali już parą,więc namawiali do tego Tamę i Malkę. Tama od razu się zgodziła i także ucieszyła,ale Malka niezbyt. Bardzo lubił Tamę,ale do Nali czuł coś więcej. Simba zaczął go lekko odpychać od Nali. Nala ze zdziwioną miną chciała już odejść. Simba zgodził się i poszli na Lwią Skałę. Kilka minut po tym jak doszli Simba odszedł. Nala była wyraźnie zła na męża. Czuła,że Malka coś od niej chciał. Wyszła z jaskini i poszła do niego. Tymczasem zazdrosna Tama chciała zatrzymać u siebie Malkę. Nala i Malka zaczęli ze sobą rozmawiać. Nala mówiła o zazdrosnym Simbie,a Malka o tym,że Tama się w nim kocha. Dwa lwy były w sobie zakochane. Byli to oczywiście Nala i Malka. Malka zobaczył Tamę,która stała na pagórku. Lwica była zdenerwowana. Malka powiedział,że już musi iść. Nala pytała się dlaczego. Malka wymyślił,że musi spotkać się z Rafikim. Nala zrozumiała to. Wszystko to widział i słyszał Zazu. Postanowił polecieć za Malką i sprawdzić,czy mówił prawdę. To co zobaczył,wstrząsnęło nim. Malka spotkał się z Tamą zamiast Rafikiego. Natychmiast poleciał zawiadomić o tym Nalę. Gdy lwica to usłyszała tylko prychnęła i już chciała uderzyć majordomusa,gdy zatrzymał ją Simba. Simba zaczął się jej pytać jakie to były powody,że Nala chciała uderzyć Zazu. Lwica powiedziała,że się po prostu wściekła. Zazu nie chciał mówić Simbie o tym,że Nala spotkała się z Malką. Chciał dać jej jeszcze jedną szansę. W nocy Nala poszła się napić. Tak przynajmniej powiedziała Simbie. Pod pozorem napicia się,poszła do przyjaciół z dzieciństwa. Poszła głównie do Malki,ale na miejscu spotkała wszystkich. Zobaczyła Malkę który był bardzo blisko Tamy. Była tym rozczarowana. Chciała się spotkać z Malką a on zamiast z nią,był z Tamą. Wściekła odeszła. Malka zauważył to i poszedł do niej. Nala powiedziała Malce dlaczego tak się zachowała. Malka zrozumiał ją. Królowa Lwiej Ziemi poszła do domu. Tam czekał na nią Simba. Wierzył,że Nala poszła się napić. Właśnie o to ją zapytał. Przecież nie mogła tak długo pić. Lwica znów musiała wymyślać,by nie zdradzić siebie i Malki. Zakochana królowa nie była już szczera z Simbą. Kolejnego dnia,Zazu obudził Nalę. Majordomus chciał sprawdzić,czy Nala naprawdę zdradza męża. Nala wiedziała,że Zazu nie da jej następnej szansy,gdy pójdzie do Malki. Ale tak ją do niego ciągnęło,że musiała tam iść. Zazu niezauważony śledził ich. Zobaczył,jak Malka przynosi kwiatek Nali i jak Nala się z nim przytula. Wiedział,że to było dobrowolne spotkanie. Od razu poleciał do Simby.
Królu,królu!-zaczął krzyczeć Zazu do Simby.-Nala! Ona! I Malka! A więc,może powiem to spokojniej. Widziałem chyba przedwczoraj,jak Nala i Malka się spotkali. Wtedy ona chciała mnie uderzyć,a król ją powstrzymał. Wtedy właśnie spotkała się z Malką i nie chciała o tym powiedzieć. Ja też nie powiedziałem. Ale to dlatego,że chciałem jej dać szansę,żeby cię nie zdradzała. Ale to co teraz widziałem...ojoj. Dzisiaj widziałem,jak Nala i Malka! NALA I MALKA SIĘ PRZYTULALI!!!!
Simba pobiegł wściekły do Malki. Tam zobaczył Malkę i Nalę. Nala czuła,że Simba zaraz tu będzie. Odepchnęła od siebie Malkę. Simba przybiegł i zobaczył,jak Nala go odpycha. Kolejne kilka dni było takie same. Ale po kilku następnych dniach,Simba powiedział,że pójdą do dżungli. Timon i Pumba zrobili im nawet piękne posłanie z róż. (obrazek 4.) Potem poszli do wodospadu i chodzili po dżungli. Nala powiedziała Malce,że z nim zrywa. Malka był smutny. Ale posłuchał rad przyjaciół. Tama i Malka zostali parą. I wszystkim parą:Nali i Simbie,Chumviemu i Kuli a także Malce i Tamie dobrze się powodziło.

sobota, 26 listopada 2011

Prawdziwy król



Mohatu i jego młodszy brat Isaka już dawno temu wiedzieli kto będzie królem. Ale nie brali tego jeszcze na serio. Pewnego ranka przyszedł do nich Izlar (ich ojciec). Razem z Zombą ustalili kto będzie królem. Obudzili dwa młode lwy i podeszli do Mohatu. Isaka doszedł do nich chwilę później. Krzyki w jaskini obudziły Zauditu i jej rodziców:Tonija i Zinę. Zauditu podeszła do Mohatu. Zauditu i Mohatu byli już parą. Tymczasem Isaka nie miał nikogo na oku,a i nie przyciągał do siebie lwic. Zauditu stanęła na małym kamieniu i udawała zdziwienie,chociaż w duszy strasznie się cieszyła. Gdy Mohatu powiedział że będzie królem,wybuchła radością. Także i Tonij i Zina cieszyli się z tego. Isaka poszedł przemyśleć tą sprawę. Bardzo chciał zostać królem. Lew wybrał się do wodopoju. Tam spojrzał w wodę i ujrzał swoje odbicie. Nagle zaskoczył go jeszcze młody Rafiki. Ze śmiechem powiedział mu,by szedł za nim. Isaka nie miał ochoty na spacery,więc został. Pawian wrócił do lwa i zachęcał go do pójścia. Isaka nie mógł już wytrzymać gadania Rafikiego,więc zgodził się pójść. Rafiki uśmiechnął się i poszedł. Isaka szedł za nim. Był cały czas w tyle,bo Rafiki pędził szybciej niż antylopa. W końcu po kilku minutach drogi stanął. Isaka zaskoczony i spojrzał na pawiana. Rafiki pokazał mu coś nad brzegiem jeziora w dżungli nad którym w przyszłości pokazał Simbie ducha Mufasy. Isaka zobaczył tylko swoje odbicie. Rafiki pokręcił głową ze zdziwieniem. Isaka spojrzał jeszcze raz na jeziorko. Nadal nie widział czegoś ekscytującego tylko siebie. Rafiki odkrył,że Isaka nie jest jeszcze na to gotowy. Odprowadził go do domu. Tam Isaka opowiedział wszystkim o tym,jak Rafiki się pomylił. Ale nikt mu nie wierzył. Wściekły Isaka uciekł jeszcze tej nocy. Rano Mohatu był przerażony. Obudził Izlara i Zombę,ale oni nie byli zbyt zaniepokojeni. Izlar położył łeb z powrotem na ziemi,a Zomba chociaż wstała. Mohatu pobiegł zawiadomić stado o tym. Ale ku jego zaskoczeniu stada też nigdzie nie było. Nawet Zauditu gdzieś się zapodziała. Mohatu pomyślał przez chwilę,że poszli się gdzieś bić. Ale ta myśl szybko wyleciała mu z głowy. Nawet jakby poszli na wojnę,to usłyszałby albo przynajmniej Zauditu powiedziała mu o tym. Przez kilka następnych chwil myślał,że ma to być kawał. Ale i to nie byłoby prawdopodobne. Po chwilę zobaczył Zauditu która stała na małym kamieniu. Podbiegł do niej i zapytał się o stado i brata. Powiedziała,że stado poszło na polowanie a Isaki nie widziała. Lew zaniepokojony pobiegł szukać brata. A tymczasem Isaka ukrywał się na Nieznanej Ziemi. Była to ziemia podobna do cmentarzyska słoni,ale nie było tam kości słoni tylko całe szkielety lwów. Było tam też dużo ciemniej niż na cmentarzysku. Miał już dość tego nieprzyjemnego widoku i postanowił wrócić na Lwią Ziemię. Ale gdy już przygotowywał się do biegu coś złapało go za ogon. Poczuł,że coś go przyciąga do siebie,ale nie wiedział co to.  Krzyczał,żeby go puszczono,ale ciemna postać nie rozumiała. Lew był coraz bliżej śmierci. Myślał,że to już koniec,gdy usłyszał ryk. To Mohatu przybył mu na ratunek. Isaka ucieszył się widząc go. Mohatu zaczął wyciągać brata z łap strasznej postaci. Gdy mgła opadła,Mohatu i Isaka zobaczyli lwa. Był on większy niż zwykłe lwy,miał żółte futro i brązową grzywę. Miał też straszne czerwone oczy. Isaka i Mohatu zdążyli uciec zanim ich złapał. Wrócili na Lwią Skałę i powiadomili o odnalezieniu Isaki Izlara i Zombę. Oni uśmiechnęli się i wstali powoli. Isaka uśmiechnął się jakby niechętnie i podszedł do nich. Izlar spojrzał na niego z ukrytym zdziwieniem. Był pewien,że Isaka zginie. Do jaskini wbiegła zdyszana Zauditu. Mohatu szybko kazał opowiedzieć jej co się stało. Zauditu nie chciała opowiadać tylko wyciągnęła go siłą z jaskini. Mohatu na własne oczy zobaczył zabijające się zwierzęta. Nikt nie wiedział dlaczego się biją i dlaczego wszystkie gatunki walczą. Po niedługiej chwili przyszedł Rafiki. Młody pawian spojrzał na nie z uśmiechem. Nikt nie wiedział czemu. Czyżby chciałby aby zwierzęta zginęły? Ale po chwili wziął swój kij i zaczął nim powoli poruszać. Lwice skorzystały z okazji i poszły zapolować. Jednak polowanie nie szło tak dobrze,jak myślały. Inne zwierzęta bijąc się,przeganiały i atakowały także i je. Lwice wróciły do Mohatu,Zauditu,Izlara,Zomby,Tonija i Ziny. Jednak oni nie przejęli się tym,bo mają ważniejsze sprawy. Rafiki nadal czarował. Wszyscy myśleli,że to nic nie da. W końcu zwierzęta uspokoiły się. Nikt nie rozumiał czemu. Rafiki wytłumaczył im to,ale nikt mu nie uwierzył. Ale jeszcze tej nocy,Rafiki otrzymywał górę pochwał i podziękowań. Mohatu wstał wyjątkowo wcześniej. Stanął na szczycie Lwiej Skały jakby chciał się ogłosić nowym królem. Jednak zsunął się z niego natychmiast bo wiedział,że to jeszcze nie jego kolej. Tymczasem Izlar podszedł do syna i zaczął mu opowiadać jak rządzić. Mohatu wiedział,że to on zostanie królem. Ale nie chciał mówić tego Isace. Jednak młodszy brat przyszłego króla wszystko słyszał. Gdy Izlar odszedł od Mohatu,przyszedł do niego Isaka. Izlar wytłumaczył mu,że tak to już musi być,ale i on będzie kimś ważnym w stadzie. Isaka jednak nie chciał wcale tylko czuć się ważnym,ale być ważnym. Jeszcze tego południa Izlar wybrał się na obchód swojego królestwa. Lwia Ziemia była spokojna i mocno grzało słońce. Ale Izlar zobaczył małego nosorożca. Podszedł do niego z uśmiechem. Nie wiedział,że w krzakach kryją się rodzice małego nosorożca. Gdy Izlar chciał wziąć małego,z krzaków wyskoczyli jego rodzice. Izlar panicznie wyrzucił nosorożca z łap i zaczął uciekać. Ale ucieczka na nic się nie zdała,bo wpadł do dziury. Tam nosorożce już nie poszły. Ale i Izlar nie umiał się wydostać. Dół był za głęboki,a i tak nie doszedłby nawet do połowy drogi. Wkrótce usłyszał chichot. Był to chichot hien,które czekały na łatwy łup. Niektóre z nich zostały na górze,ale większość skoczyła do Izlara. Hieny zadały mu kilka ran,ale lew zaczął się wspinać. Hieny z góry zatrzymywały go i zrzucały na dół. Jednak lwu udało się wydostać i przeżyć. Ale jego życie wciąż wisiało na włosku. Hieny nie chciały odpuścić i poszły dalej. Poraniony Izlar dobiegł aż do pustyni. Tam hieny już nie miały zamiaru go ścigać. Rany Izlara przyciągały do siebie także i sępy. Wielkie pustynne ptaki zaczęły krążył nad Izlarem. Król Lwiej Ziemi nie miał już sił i upadł. Sępy właśnie na to czekały. Mohatu zaczął się niepokoić o ojca,bo nie było go już długo. Gdy Mohatu znalazł Izlara było już za późno. Sępy dobiły go i w połowie już zjadły. Zapłakany Mohatu powiedział to wszystkim. Wszyscy bardzo się smucili. Zauditu tak się zmartwiła,że mimo odradzeń innych uciekła z Lwiej Ziemi i nigdy nie wróciła.  W następnego wschodzie słońca miał się pojawić nowy król. I pojawił się. Mohatu wszedł na Lwią Skałę. Isaka spojrzał na niego. (jak na obrazku nr.1) Gdy Mohatu zaryczał,Isaka uciekł z płaczem. Mohatu nie chciał go wcale pocieszyć. Na Lwiej Skale nawet uśmiechał się gdy Isaka uciekał. Wtedy właśnie zaczęła się prawdziwa walka między braćmi. Isaka mówił,że to jemu należy się ten tron,a Mohatu przeciwnie. I tak ich losy potoczyły się dalej.