piątek, 2 grudnia 2011

Nowy dom Uru i śmierć Isaki



Uru,Isaka i Kuila (Kuila i Isaka są rodzicami Uru) byli na wygnaniu. Uru znała już Ahadiego a Ahadi znał Uru. Poznali się już dawno temu. Ale niestety ich rodzice niezbyt się lubili. Ale oni mieli dobre kontakty ze sobą,a nawet bardzo dobre. Pewnego dnia Ahadi wybrał się na spacer po Lwiej Ziemi. Chciał być sam i przemyśleć to,że kiedyś zostanie królem. Wiedział,że będzie miał wtedy dużo nowych obowiązków. Mohatu zobaczył samotnie przechadzającego się syna. Podszedł do niego i zaczął pytać o różne rzeczy. Ahadi nie odpowiedział na ani jedno pytanie. Gdy Mohatu nie usłyszał odpowiedzi,odszedł. Był trochę zły na Ahadiego,ale minęło mu to bardzo szybko. Ahadi spojrzał na Lwią Skałę i ze skwaszona miną poszedł. Właśnie wtedy Zauditu wyszła z jaskini. Z uśmiechem poszła do Ahadiego i wzięła go. Poszła z nim na Lwią Skałę. Tam położyła się i zaczęła myć Ahadiego. Lwiątku nie spodobało się to. Zauditu trzymała syna mocno,ale to i tak nie powstrzymało Ahadiego od ucieczki. Zauditu uśmiechnęła się ponownie i zaczęła ganiać za Ahadim. Ahadi zaśmiał się i zaczął biec szybciej. Zauditu pokręciła łbem i biegła dalej. Nagle natknęli się na Kuilę. Lwica była sama. Rozwścieczona Zauditu wyszczerzyła do niej kły i kazała się wynosić. Ale Kuila zaśmiała się tylko i ani nie myślała się ruszyć. Zauditu zaczęła tracić cierpliwość. Spostrzegł to Ahadi,który próbował ostrzec Kuilę. Ale lwica nie zrozumiała tego. Zauditu chciała już uderzyć Kuilę,gdy przeszkodził jej Ahadi. Wściekła Zauditu odepchnęła od siebie syna. Kuila nie chciała jednak za bardzo ryzykować,bo byli obok Lwiej Skały,a ona była sama. Zauditu spojrzała jej w oczy. Zobaczyła,że Kuila wcale nie ma ochoty na walkę. W końcu królowa Lwiej Ziemi zrozumiała o co jej chodzi. Kuila nie chciała ani się zemścić albo walczyć,ale chciała coś upolować. Chciała po prostu wyżywić swoją rodzinę,a na ich ziemi nie było jedzenia. Zauditu zgodziła się na polowanie,ale na nic innego. Kuila uśmiechnęła się i poszła polować. Ahadi poszedł na Lwią Skałę. Miał ochotę porozmawiać z Mohatu. Król przywitał go przyjaźnie i położył obok niego. Ahadi chciał się pobawić w sensie walki. Mohatu trochę niechętnie,ale się zgodził. Poszli na polanę. Niedaleko nich polowała Kuila. Lwica miała szczęście,bo żaden lew jej nie zauważył. Mohatu i Ahadi zaczęli walkę. Nie była to oczywiście prawdziwa walka,tylko zabawa. Roześmiana dwójka musiała szybko skończyć zabawę,bo jedna z lwic doniosła,że Kuila jest niedaleko nich. Ale Kuila znów miała wielkie szczęście. Akurat była już na swojej ziemi,gdy Mohatu znalazł ślady polowania. Uru podeszła do matki i ugryzła upolowaną antylopę. Kuila odepchnęła ją lekko. Isaka podszedł do niej i córki z chytrym uśmiechem. Uru zaśmiała się i skoczyła na łeb antylopy. Chwilę później ześlizgnęła się ze śliskiej skóry antylopy. Isaka spojrzał na nią poważnie i ze zdziwieniem. Uru natychmiast przestała się śmiać. Kuila spojrzała na antylopę a potem na lwy.
-No! Jedzmy! Antylopa jest dobra i nowo upolowana,nie padlina.-oznajmiła lwica.
Uru oblizała się,bo w swoim życiu jadła dopiero może trzy antylopy. Gdy już skończyli jeść,Isaka złapał córkę i poszedł z nią na granicę. Chciał jeszcze raz pouczyć ją,że tam są ich wrogowie. Uru zgadzała się z ojcem,ale w prawdzie bardzo lubiła mieszkańców Lwiej Ziemi. Jeszcze tego południa poszła na Lwią Ziemię. Tam spotkała się z Ahadim,który natychmiast zaczął się z nią bawić. Uru chętnie włączyła się do zabawy. Ahadi i Uru bawili się w chowanego. Uru miała liczyć,a Ahadi ukryć się. Ahadi miał już dobrą kryjówkę i chciał się schować. Ale i to mu się nie udało. Bo obok Uru pojawił się wściekły Isaka. Ahadi przestraszony zaczął uciekać. Uru patrzyła na niego z żalem. ( obrazek 3.) Isaka wziął Uru na swoją ziemię,a Ahadi pobiegł na Lwią Skałę. Roztrzęsione lwiątko zaczęło opowiadać wszystko Mohatu. Mohatu wytłumaczyć mu,że to już nie pierwszy raz,jak Isaka tak zrobił. Ahadi nie rozumiał dlaczego,a Mohatu nie mógł mu powiedzieć,bo tym razem zawołała go Zauditu. Następnego dnia Uru,Isaka i Kuila wybrali się na Lwią Ziemię. Chcieli wrócić na nią,mimo tego,że Mohatu wielokrotnie go przeganiał. Isaka i Kuila już mieli skoczyć do ataku,gdy coś uderzyło Isakę. Lew przewrócił się i poturlał po małej górce. Gdy chciał się podnieść,ujrzał słonia. Ogromne zwierze spadło niespodziewanie z górki,a Isaka był uziemiony,nie miał się jak wydostać. Słoń spadł na Isakę. Wszyscy wiedzieli,że lew już nie żyje. I była to prawda. Isaka leżał martwy. Kuila chciała się zemścić na to,ale i jej się nie udało. Wiedziała,że sama nie da rady. Uciekła. Ale nie mogła przeżyć bez Isaki. Jeszcze tego dnia weszła na duże drzewo,które zawaliło się. Huk drzewa ściągnął tam stado i Uru. Biedna lwiczka została bez rodziców. Nie miała się gdzie podziać. Mohatu widział,że Uru nie da sobie sama rady. Wziął ją do siebie. Nie była ona jego tak jakby przybraną córką,tylko członkiem stada. Wkrótce Mohatu zabrał ją na lekcję.
-Wiem,że kiedyś nie widziałaś czegoś takiego Uru. Ale teraz to wszystko się zmieni. Teraz jesteś jedną z nas. Jesteś członkiem wielkiego i nieskończonego kręgu życia! I nawet kimś więcej. Jesteś przyszłą królową.
Uru bardzo się cieszyła z nowego stada,i dużo czasu spędzała z Mohatu i Zauditu i Ahadim. Teraz Mohatu już nie miał nic przeciwko temu,by jego syn został mężem Uru. I tak się stało. Uru w przyszłości miło wspominała Mohatu,Zauditu i całe lwie stado.

5 komentarzy:

  1. Ale świetna notka!!!! Bardzo mi się podoba,przeczytałam ją 3 razy xD Sorry,za mój ostatni komentarz. Był taki krótki. Ale zapomniałam na chwilę o twoim blogu i za późno weszłam. Zdążyłam przeczytać i napisać aż tak krótki komentarz. Świetny pomysł. Sama bym takiego nie wymyśliła. Obrazki też super i pomysłowe. Teraz piszesz o takich bardziej "starszych" lwach :) Szkoda,że nie mogę mieć bloga :( Ale wiem,że nie za dobrze bym go pisała. Nie pisałabym może po miesiącu. Nie że by mi się znudziło,tylko pomysłów nie mam. Byłoby też bardzo mało obrazków,bo nie mogę ściągać nowych. A widziałam,że mam ich okołu 30. Mało,nie? Obrazki dodają opowieścią uroku i wtedy są ładniejsze,a ja mam ich za mało. Szybko bym skończyła pisanie. Ale to nie opowiadajmy o mnie,bo nie o to w tej opowieści chodzi ;) Bardzo mi się spodobała. Myślę,że kolejna notka będzie o takich "nowszych" lwach. Wiecie pewnie o co chodzi z tym cudzysłowami. Jak nie to powiem. Chodzi o to,że nie ma nowszych i starszych lwów,po prostu piszę tak,bo Mohatu i Zauditu a także ich rodzice i inni przodkowie (dziadkowie,pradziadkowie,prapradziadkowie... xD)Piszę taki długi komentarz,bo chcę żeby ktoś się zdziwił,że tak dużo piszę,i chciałabym przeprosić za ten krótki komek ;) Ale też nie będę całej strony zapełniać,niech inni będą mieli miejsce na napisanie. Chyba już mniej piszę niż wcześniej,ale i tak moje komentarze są raczej (nie wiem jak dla was)za długie. Wątpię,że ktoś je czyta xD Chyba większość osób po prostu wytrzeszcza gały na widok mojego komentarza i... Dałam to ... bo nie wiem,co tam inni w tym czasie robią :P Chyba za długi jest już mój komentarz? Idę,bo napiszę może nawet więcej niż sama Azra xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka!
    Fajny blog , notatka też .
    Jak będziesz miała czas to zajrzyj do mnie:
    http://krollew-dalszelosy.blog.onet.pl/
    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy-Po co jesteś anonimem,skoro i tak cię już wszyscy będą znać jak wejdą na twojego bloga? I jeszcze...to nie jest miejsce na wystawianie swoich linków!!!!! Nie zaprzeczam,może fajne opowieści,ale nie powinieneś dawać link do swojego bloga gdzie indziej?

    OdpowiedzUsuń
  4. Lwie serce-a co ci przeszkadza to,że dała link? Chociaż ma bloga.

    OdpowiedzUsuń