Był piękny ranek. Skaza już nie żył po walce z Simbą. Zira została wygnana razem z dziećmi i lwicami. Nikt nie podejrzewał tego co wam opowiem. Simba jeszcze spał. Nagle cichy szelest obudził Nalę. Trzasnął piorun. W kilka sekund zaczęła się gwałtowna burza. Simba obudził się i dziwnie spojrzał na burzę. Całe stado obudziło się i zaczęło lamentować. Okazało się,że ta burza to coś niezwykłego. Nikt nie wiedział dlaczego. Nala położyła się bardzo ostrożnie. Simba nie patrzał nawet na to. Lwice i inne zwierzęta nie spodziewały się takiej ulewy. Nagle trzasnął piorun i Nali ukazała się postać jej ojca. Ale Nala uznała że to tylko zwidy. Ale burza powiększała się. Simba zaczął się niepokoić. Zira obudziła się także z dziećmi. Uśmiechnęła się szyderczo w niebo. Nuka też czuł się jakoś lepiej. Kovu i Vitani nic nie odczuwali. Zira kazała Nuce zostać przy Kovu i Vitani a sama pobiegła nie wiadomo gdzie. Nuka jednak nie chciał zostawać z Kovu i Vitani. Simba zauważył,że Zira weszła na Lwią Ziemię. Szybko razem z lwicami pobiegł na miejsce. Zira uśmiechnęła się. Simba nie poznawał jej. Zira położyła łapę na głowie Simby i przybliżyła się do niego.-Mój malutki,pozwól mi wejść na Lwią Ziemię na chwilkę. To powiem wam skąd jest ta nagła burza.
I uśmiechnęła się szyderczo. Simba pomyślał chwilę i wpuścił Zirę. Zira chciała porozmawiać z Simbą na osobności. Simba odwołał lwicę. Nala mówiła Simbie,że to jest zły pomysł. Simba nadal trzymał się swojego. Nala w końcu uległa i razem z lwicami które na nią czekały poszła na Lwią Skałę. Zira odsunęła się od Simby. Zaczęła gadać jak najęta. Simba nie rozumiał po co,skoro miała mu tylko powiedzieć skąd jest burza. Zira wiedziała,ale wcale nie miała zamiaru mu tego powiedzieć. Simba upomniał się,że wpuścił Zirę aby mu powiedziała o burzy. Zira zaśmiała się złowieszczo. Potem z głośnym rykiem skoczyła na Simbę. Simba wygrywał w tej walce ale Zira nie dała za wygraną. Piorun trzasnął na niebie i wszyscy spojrzeli w górę. Simba i Zira zobaczyli postać zmarłego Skazy. Ale to trwało zaledwie tyle ile widać było piorun. Zira ryknęła potężnie. Chwilę potem z szyderczym uśmiechem na pysku walnęła Simbę. Simba zawołał lwice. Gdy Simba już je wołał,Zira zdążyła uciec. Smutna lwica powróciła na Złą Ziemię. Nuka zaczął się dopytywać po co tam pobiegła. Zira wytłumaczyła im niekończący się ciąg ich pytań. Jeszcze tej nocy,ktoś ożył. Ale był to nikt inny niż Skaza. Dawny Król Lwiej Ziemi chciał się zemścić za jego śmierć i wyrzucenie Ziry. Zira nie domyśliła się,że Skaza ożył. Skaza tymczasem szedł do Simby. Ale nikt go nie widział,ponieważ wszyscy myśleli,że umarł. Skaza miał łatwiej dzięki temu. Tylko Zira,wiedziała,że Skaza żyje. Zaczęła po cichu biec. Kovu wstał i zauważył to. Zira nie była zadowolona,że Kovu to widział. Ale uspokoiła go i zaśpiewała mu na dobranoc krótką kołysankę. Gdy Kovu zasnął Zira pobiegła na Lwią Ziemię. Była ciemna noc i wszyscy już spali. Skaza zaśmiał się jak najciszej i podszedł do śpiącego Simby. Ale jedna lwica która go widziała skoczyła na n niego. Skaza ucieszył się,że wreszcie spotkał swoją żonę-Zirę. Zira cieszyła się bardziej niż on. Prawie wrzeszczała ze szczęścia. Płakała tak wesoła i ciągle przytulała Skazę. Skaza najpierw to polubił,ale teraz odepchnął ją. Wytłumaczył jej,że musi coś zrobić. Ale powiedział,że Zira nie może na to patrzeć. Nala usłyszała ciche sapanie. Pomyślała,że to Simba i położyła się. Ale zobaczyła,że to wcale nie Simba. Skaza już prawie walnął Simbę pazurami. Ale skoczyła na niego Nala. Skaza uśmiechnął się szyderczo. Odepchnął swoją córkę. (Nala była w prawdzie córką Skazy) Nala wyszła ze swoim ojcem poza Lwią Skałę. Skaza zaczął się jej użalać. Nali zrobiło się przykro Skazy. Lecz wiedziała,że nie powinna mu ufać. Simba wstał. Zobaczył,że Nali nie ma w jaskini. Zaczął jej szukać. Ale w środku Lwiej Skały Nali nie było. Simba zobaczył ją odchodzącą. Krzyknął do niej i pobiegł. Dopiero obok niej zobaczył swojego wuja. Nala nie chciała kolejnej wojny. Chciała aby porozmawiali. Simba nie chciał jej słuchać. Jednak musieli pogadać dla dobra Nali. Skaza prowadził Simbę na Złą Ziemię. Simba pamiętał,że Nala nie chciała kolejnej wojny pomiędzy nimi. Skaza powiedział jak było mu tam źle. Simba powiedział o swoim ciężkim życiu. Ale Skaza krzyknął. Nie chciał wcale słuchać co mówi Simba. Okrążył go i powiedział:
-Gdy byłem mały,mój ojciec mnie bił i skąd mam tą bliznę na oku. Ale Mufasa,też mnie nie cierpiał. Ciągle byłem odpychany. Miałem jednak matkę,która była przy mnie. Ale kiedyś umarła. Chciałem się tylko zemścić na Mufasie,bo on też mnie często bił. I to właśnie Mufasa mnie nazwał Skazą bo wcześniej nazywałem się Taką. A zostałem takim królem,bo hieny inaczej by mnie zabiły.
Simba to zrozumiał. Zobaczył teraz jak ciężkie było życie jego wuja. Jednak nie chciał mu do końca wierzyć. Nadal czuł urazę,że zabił mu ojca. Zapadła cisza. Skaza stanął i odwrócił się tyłem do bratanka. Udawał smutnego. Simba podszedł do Skazy. Próbował go pocieszyć. Ale Skaza nie miał zamiaru być zadowolony. Simba zrobił smutną minę i stanął tak samo jak Skaza. Simba nie chciał na razie poruszać tematu jego życia. Skaza zauważył smutek Simby. Zaczął go pytać dlaczego jest smutny. Simba nie chciał mu powiedzieć. Ale Skaza nie odpuszczał i ciągle go pytał. Simba w końcu powiedział:
-Jak byłem mały poznałem Nalę. Mój ojciec zawsze był ze mną. Obiecał,że zawsze będziemy razem. Poszedłem z Nalą na Cmentarzysko Słoni. To było złe ale zrozumiałem,że popełniłem błąd. Następnego ranka poszedłem z tobą do wąwozu. Powiedziałeś,że mój ojciec przygotował mi niespodziankę. Zostawiłeś mnie samego i popędziły wąwozem gnu. Mój ojciec i Zazu na szczęście mnie zauważyli i poszli po mnie. Mój ojciec chciał mnie uratować. Nagle spadł i Zazu gdzieś się zapodział. Ale mój ojciec wyskoczył z gnu. Więcej już nic nie widziałem. Ale zobaczyłem,że mój ojciec spadł do gnu. Podszedłem do niego. Ale ty mnie wygnałeś podstępem i hieny które ty puściłeś zaczęły mnie gonić. Uciekłem im i trafiłem na pustynię. Gdyby nie surykatka Timon i guziec Pumba mnie nie uratowali umarłbym tam. Żyłem z nimi spokojnie w dżungli. Zapomniałem o śmierci mojego ojca i żyłem Hakuną Matatą. Ale Nala pojawiła się kiedyś w dżungli. Opowiedziała mi o twoich rządach i dlatego wróciłem. Ale najpierw spotkałem ducha mego ojca który doradził mi abym tak zrobił. I wróciłem. Pokonałem cię,ale nie zabiłem. To hieny cię zabiły. Ale Zira myślała,że to ja cię zabiłem. Zabiłeś mojego ojca. Dowiedziałem się tego,bo sam mi o tym powiedziałeś.
Skaza uśmiechnął się. Nagle byli już na Złej Ziemi. Skaza zaśmiał się szyderczo. Błyskawicznie zaatakowały Simbę lwice a razem z nimi Zira. Skaza także się przyłączył. Simbie udało się wyrwać z łap lwic. Popędził za Skazą. Lwice i Zira go gonili. Skaza uciekł do wąwozu. Prawie spadł z wielkiej dziury. Zira wiedziała,że jeśli zepchnie Simbę,nie zobaczy już Skazy. Skaza już wdrapał się na górę. Chciał rozpocząć walkę na nowo ale zjawiła się zmarła już Sarafina. Skaza ucieszył się. Sarafina i Skaza powędrowali do nieba. Skazie już wybaczono to. Sarafina i Skaza weszli do nieba.
A Skaza już nigdy nie stał się takim potworem(jak pierwszy obrazek na górze)
Nie no :) O czym gadała ta Ziruśka
OdpowiedzUsuńSkaza nie jest ojcem nali
OdpowiedzUsuń