Mały Mufasa już wczoraj przyszedł na świat. Uru i Ahadi postanowili pójść na spacer. Ale nie chcieli zostawiać Mufasy samego. Na początku Ahadi niósł syna. Uru zaproponowała,by postawił go na ziemi. Rodzice lwiątka byli wniebowzięci gdy zobaczyli,że Mufasa już samodzielnie stoi. Jednak mały nie umiał utrzymać równowagi i od razu upadł. Ahadi cały czas się uśmiechał,podobnie jak Uru. Rodzina spacerowała trochę czasu. Podczas tego spaceru,Ahadi opowiadał Mufasie o królach. Mufasa bardzo się zachwycał. Nie mógł uwierzyć,że taki ogromny lew zmieści się w małej kropce na niebie. Gdy wrócili do domu,Ahadi jeszcze raz objaśnił mu to wszystko. Wtedy dopiero Mufasa zrozumiał. Uru weszła do jaskini z wielkim pośpiechem. Nie miała nawet czasu by odpowiedzieć Ahadiemu. Mufasa podszedł do mamy,ale ona lekko go odepchnęła. Nie wiadomo było dokąd się tak śpieszyła. Ahadi i Mufasa zostali sami. Mijały dni,a Ahadi zaczął Mufasie opowiadać o swoim ojcu. Opowieści o Mohatu zaciekawiły lwiątko. Nigdy nie domyśliłby się,że jego dziadek nie żyje. Malec usiadł lekko popłakując. Jęczał,że chciałby go zobaczyć. Ahadi uspokoił go. Podszedł do wody,gdzie ukazywali się zmarli ojcowie,dziadkowie... Mufasa pomyślał sobie o Mohatu. Ale w wodzie nikt się nie pojawił. Było widać tylko odbicie lwiątka. Ahadi nie umiał mu wytłumaczyć dlaczego,bo sam się nad tym zastanawiał. Podczas gdy wszyscy spali,Ahadi myślał o małym jeziorku,gdzie poszli zobaczyć Mohatu. Zaczęło lekko padać,a Ahadi wyszedł na ten deszcz. Zapatrzony w spadające kropelki wody,myślał cały czas o ojcu. Spojrzał w gwiazdy,które nie były jeszcze zakryte przez ciemne chmury. Wtedy obudziła się Uru. Spojrzała na małego Mufasę i poszła do męża. Ahadi poprosił ją,aby odeszła. Jednak Uru nie miała ochoty wracać. Została koło niego,a Ahadi niczego nie zauważył. Jednak królowa znudziła się po kilku minutach. Weszła do jaskini i zobaczyła lwicę,która opiekuje się Mufasą. Podeszła do niej podziękowała. Lwica odeszła,a Uru położyła się obok syna. Mały Mufasa otworzył oczka i spojrzał na matkę. Uru uśmiechnęła się i przytuliła Mufasę. Ale królowa cały czas martwiła się o męża. Nie wiedziała,czemu Ahadi tak się martwi. Deszcz zaczął padać mocniej,a Uru nadal martwiła się o Ahadiego. Gdy długo nie wracał,postanowiła sama po niego pójść. Ahadi nie był zadowolony widząc Uru. Ale lwicy wtedy to nie obchodziło. Ahadi jednak nie martwił się o to,że mógłby być chory. Uru zaczęła mu o tym coraz bardziej przypominać. Ahadi był coraz wścieklejszy. Uru postanowiła odejść. Ahadi został sam. Dopiero wtedy zaczął myśleć o tym co powiedziała Uru. Wszedł do jaskini,a Uru już spała. Mały Mufasa także spał. Ahadi wziął syna i poszedł spać. Następnego dnia mieli znowu pójść nad jeziorko. Tym razem Uru poszła z nimi. Nie mogła uwierzyć,że Mohatu się nie pojawił. Przez całą drogę powtarzała,że to niemożliwe. Wreszcie doszli. Uru pomyślała o swoim ojcu i się pojawił. Porozmawiała z Isaką przez chwilę. Potem chciała zobaczyć,czy Mohatu naprawdę się nie pojawił. Była zaskoczona. Mohatu się nie pojawił. Potem Mufasa spojrzał w wodę. Efekt był taki sam. Uru nie mogła w to uwierzyć,zresztą Ahadi i Mufasa także. Gdy Mufasa był już starszy,urodził się Taka. Pewnego dnia Uru kazała Mufasie przejść się z bratem. Mufasa nie był tym uszczęśliwiony. W końcu zgodził się i poszedł. Podczas tego spaceru opowiadał młodszemu bratu o Mohatu. Taka był zaskoczony. Był jeszcze zbyt mały,by tak się podniecać jak Mufasa. Nie rozumiał tylko,dlaczego Mufasa mu o tym opowiada,ale było to dla niego bardzo ciekawym tematem rozmowy. Mufasa ciągnął dalej,a Taka zobaczył motylka. Od razu za nim pobiegł. Mufasa miał obowiązek pilnować brata,więc musiał także za nim pójść. Taka zatrzymał się daleko,jak na takiego małego lewka. Spędzili ze sobą dużo czasu. Był już zachód słońca,a Taka zaczął płakać. Mufasa nie wiedział,co zrobić. Po chwili pojawił się duży lew. On także płakał. Mufasa był załamany,ale ze współczuciem podszedł do lwa. Lew spojrzał na małe zapłakany. Był wyraźnie bardzo smutny. W końcu przedstawił się.
-Jestem Mohatu. Dawny król Lwiej Ziemi i ojciec Ahadiego. Pewnie go znacie,bo to obecny król. Tak właściwie,to jesteś do niego bardzo podobny. A ten mały,to zapewne twój braciszek. On jest bardzo podobny do mnie,ale do Uru. Jesteście tak podobni do władców.
Mufasa przyznał,że oni są synami Ahadiego i Uru. Mohatu był bardzo szczęśliwy. Uściskał małych i kazał się zaprowadzić do Ahadiego i Uru. Mufasa chętnie pokazał dziadkowi gdzie oni są. Szczęśliwy Mohatu wszedł do jaskini,gdzie spali Uru i Ahadi. Lekko uderzył Ahadiego,a Uru lekko szarpnął za ucho. Para obudziła się zła. Ich złość szybko minęła,gdy zobaczyli kto nad nimi stoi. Wtedy Ahadi zrozumiał,dlaczego nie widział ojca w jeziorku. Wszyscy na Lwiej Ziemi byli bardzo szczęśliwi. Niektórzy wypytywali się o Zauditu,ale nikt od dawna jej nie widział,nawet Mohatu. Jednak mało kogo obchodziła wtedy obchodziła Zauditu. Wszyscy cieszyli się,że Mohatu żyje. Następnego dnia zabrał Mufasę na lekcję. Potem Takę. I cała Lwia Ziemi była z nim szczęśliwsza.
Jestem w 6 klasie i nadal uwielbiam krola lwa :-) ehh. Czytam Twojego bloga od jakiegos roku , a wiem że piszesz już znacznie dłużej. Masz bardzo duzo pomyslow. Pisz dalej. Co do notki świetna. Ciekawi mnie co się stało z Zauditu. Super blog ! Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńnapisze więcej
UsuńMasz fajny profil i w ogóle jesteś fajna/jny ! A mam takie dwa pytania.masz Pinterest ? Masz bloga ?ja nie ale planuję zrobić.a na pintereście nazywam się Mirek f...
UsuńSuper. Myślałam,że Mohatu został rozszarpany przez hieny,podobnie jak Skaza. Obrazki świetne i pomysł także. Przy każdej twojej notce dowiaduje się nowych rzeczy :) Jestem zachwycona,że Mohatu żyje. Ciekawe,jak umarł. Pewnie kiedyś o tym napiszesz.
OdpowiedzUsuńMoim ulubionym bohaterem z króla lwa jest Taka/Skaza. Mogła byś napisać coś o nim.
OdpowiedzUsuńWłaśnie napisz cos o Tace, najlepiej o nim piszesz!
OdpowiedzUsuńbardzo fajna notka...a tak wogule to Mohatu nie był raczej ojcem Uru? I chyba Mufasa był od Taki starszy tylko o kilka minut....
OdpowiedzUsuńA może napiszesz coś o jakimś szczęśliwym wydarzeniu z życia Taki.
OdpowiedzUsuńAnonimowy,który pisał o 11:28-Mufasa był starszy od Taki o jakiś miesiąc albo 2.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Azrą,a opowiadanie super. Ciekawi mnie,jak w końcu Mohatu umarł...
OdpowiedzUsuńsuper opowiadanie!
OdpowiedzUsuńŚwietna i ciekawa notka ;)
OdpowiedzUsuńNone of these pieces of work are yours. You need to remove them because you're violating the copyright law and your blog will be taken down.
OdpowiedzUsuńBył błąd :Jednak mało kogo obchodziła wtedy obchodziła Zauditu.po za tym wow !i uru jest córką mohatu.
OdpowiedzUsuń