poniedziałek, 11 października 2010

Śmierć Sarabi

Zira nie mogła znieść,tego że Skaza umarł,a ona została wygnana. Wiedziała że nie zrobi nic Simbie. Nali też nie może tknąć. A co dopiero dzieci. Myślała jak zemścić się na Simbie nie robiąc nic jemu. Nie mogła nic wymyślić. Myślała i myślała. Ale to nic nie dało. Pewnego zupełnie spokojnego dnia,Zira podeszła do dzieci. Nuka,Vitani,Kovu. Wiecie co zdołowało by Simbę? Zapytała z groźną miną. Nuka odpowiedział trochę bojąc się. Możesz mu zabić ważną osobę. I Zira myślała kogo. Świetnie świetnie Nuka. Teraz nasza matka będzie myśleć tylko o tym. Powiedziała Vitani. Ale Zira już nie odpuści. I pomyślała że jeśli Simba nie ma ojca,to matki też nie. I Zira następnego dnia poszła na lwią ziemię. Przejrzała teren dokładnie aby nie spotkać Simby. Wreszcie poszła. Sarabi zobaczyła ją błyskawicznie. Zira podeszła do niej. To walka jedna na jedną. Nie ma stada,Simby. Sarabi trochę bojąca się walki odpowiedziała niby odważnie. Przyjmuję wyzwanie Zira. Zira odparła szczęśliwa. Stawką będzie życie. Jeśli wygrasz ty możesz mnie zabić,z Simbą. Ale jeśli ja wygram,ja i moje stado razem zabijemy cię. Sarabi bardzo przestraszona odparła znów niby odważnie. Dobrze Ziro. Ale wierz przecież że ja wygram. Dobro zawsze zwycięża. Ale Zira tylko krzyknęła i za atakowała. Czyżby!? Tym razem będzie inny morał! I zaczęła się walka. Zira zwaliła Sarabi ze skały. Skoczyła za nią. Lwice gryzły się drapały. Robiły co popadnie by wygrać. Sarabi nagle chciała się wycofać. Zira rzuciła się na nią. Nie możesz! Sarabi powiedziała pogodnie. Ał! Zira! Przepraszamy za zabicie Skazy. To wina hien. Ale Zira nadal trzymała się umowy o życie konkurenta. I jeszcze bardziej pokrzywdziła biedną Sarabi. Oszczędź mnie Zira. Proszę. Proszę. Powiedziała ostatnim tchem Sarabi. Nie oszczędzę cię. Pomyślała Zira. I zostawiła Sarabi. Po kilku minutach przyszedł Kopa. Babcia? Babciu! Co ci się stało? Sarabi powiedziała. To Zira. Przekaż to swojemu ojcu. Zapłakany Kopa pognał do ojca. Tato tato! Zira zabiła babcie. Simba wściekł się. Zaprowadź mnie tam Kopa. I Kopa zaprowadził Simbę, do Sarabi. Matko! Matko! Powiedź coś! Proszę! Proszę. Powiedział zapłakany Simba. I chcąc pomścić swoją matkę,zapowiedział to swoim poddanym. Słuchajcie. Moja matka,wasza przeszła królowa,nie żyje. Po tej przemowie,gdy nikogo już nie było,oczom Simby okazał się duch jego zmarłej matki. Simba. Simbusiu. Nie smuć się. Simba posłuchał matki,ale w jego sercu nadal był smutek. Gdy wszyscy spali on poszedł w miejsce w którym leżała nieżywa Sarabi. Znów płakał. Sarabi leżała tam nieżywa. Lecz Simba wiedział,że jej dusza wstąpiła do nieba. 

6 komentarzy:

  1. Śmierć z kosą13 marca 2011 12:36

    biedaczka :(

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo smutne!!!!!!!!!!:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi tam nie szmoda zabardzo Sarabi

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ci morze nie być szkoda Sarabi tyle wycierpiała i jeszcze TO!?

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda Sarabi była fajna sarabi zdała sobie sprawę że nie wygra z tak silną lewicą jak Zira .

    OdpowiedzUsuń