niedziela, 10 października 2010

Taka/Skaza staje się zły cz.4-ostatnia




Gdy nastała ciemna noc,Skaza myślał jak pozbyć się Mufasy. Zira zobaczywszy Skazę na nogach też wstała. Skaza nie zauważył Ziry. Myślał i myślał. Nagle coś mu nadepnęło na łapę. Wtedy zauważył Zirę. Zira zapytała. Skaza. Co ci jest? Dobrze się czujesz? Skaza trochę się zdenerwował. Idź lepiej jeszcze spać. Po za tym,czego ode mnie chcesz? Zira powiedziała zasmucona. A nic. Upewniałam się tylko czy dobrze się czujesz. I tak rozmawiali przez całą noc. Rano poszedł do Sarabi. Sarabi. Moja mała. To ja. Mufasa. I Sarabi słysząc te słowa pojawiła się. Skaza? Co ty tu robisz? Zapytała zdziwiona Sarabi. Niespodzianka. Ale jesteś ufna. Odszedł i zostawił Sarabi tymi oto słowami. Mogliśmy być parą. Ale już nie będziemy! Krzyknął i rzucił się na Sarabi. Mufasa zobaczywszy brata drapiącego Sarabi,wkroczył do akcji. Skaza! Głupi bracie,puść ją! Ale Skaza nie puścił. Mufasa rzucił się na Skazę. No dobra. Puszczę. I Sarabi została puszczona. Mufasa zrzucił brata ze skały. Zira pomogła Skazie. Mufasa! Skaza! Uratuje cię! Krzyknęła po czym wciągnęła Skazę na górę. Poszli. Była już prawie noc. Skaza. Nic ci nie jest? Wszystko dobrze? Pytała Zira. Nie. Jest dobrze. Cieszę się że chociaż ty myślisz o mnie. Powiedział szczęśliwy Skaza. I Skaza kazał hieną podpalić trawę. One zrobiły co kazał. Skaza ryknął w ogniu. Zira też zrobiła to samo co Skaza. Gdy nastała ciemna i zimna noc, Skaza wyszedł z domu, i stanął na kamieniu. Księżyc świecił. Gdy Zira wstała, i zobaczyła Skazę, pomyślała że to nie jest Skaza. Przeraziła się. Skaza zszedł z kamienia. Zira. To ja. I Zira już wiedziała. Kiedyś cię zabije ty głupi Mufaso. Powiedział Skaza. Zira dodała. Masz racje Skaza. Teraz wiem co przeżywasz. Nie wiedziałam o tym. Dlatego się nie zgadzałam. Przepraszam Skaza. Wybaczysz mi,że byłam po stronie Mufasy? Skaza powiedział. Wybaczam ci. Ale już nigdy nie masz być po stronie Mufasy. Skaza nie wiedział jak pozbyć się Mufasy. Ale wiedział jak pozbyć się młodego księcia-Simby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz