Uru: Ahadi śpiochu. Wstawaj! Nie ma całego ranka! Mohatu czeka! No wstawaj! Ach,ach. No nie wytrzymam!
Ahadi: No dobra. Już wstaję. Ale co ojciec chcę tak wczesnego ranka? Jest dopiero 7 rano. Uru ciągnęła Ahadiego za łapy. Wreszcie wstał nadal zaspany. Leniwie poszedł na miejsce gdzie miał być Mohatu. Jednak nie było tam żywej duszy. Po chwili przyszła Uru roześmiana. Ahadi trochę się zdziwił. Nadal śmiejąca się lwica wskoczyła na Ahadiego. On był teraz tak zdziwiony że nie wierzył że to jest na prawdę . Uru śmiała się.
Uru: Ha ha ha! Nic nie kojarzysz! Powiedziałam Mohatu, żebyś wstał! A teraz leżysz w błocie!
Ahadi: Błoto? Aaa! Uru! Co się dzieje dzisiaj z tobą dzieje!?
Uru: Wyluzuj się! To się dzieje! Ha ha ha! Dalej dogoń mnie! Ahadi szedł powoli za Uru. Wkońcu nadeszła noc. Z czasem Uru i Ahadi coraz bardziej się kochali. Mohatu nie był szczęśliwy. Zauditu upewniała męża że nic się nie stanie. Ale Mohatu umarł przez hieny gdy Ahadi i Uru pobrali się. Zauditu wpadła do wielkiego dołu. Ahadi dowiedział się tego od Sani( major domuski). Od razu zaczął płakać i uciekł. Uru mówiła że teraz to oni są władcami. Ahadi nie miał pewności. Po godzinie ogłosił wygnanie hien. Wszyscy cieszyli się że hieny zostały wygnane. Ale Doli i Kika ( rodzice Uru) umarli przez hieny, bo one uznały że to przez nich zostali wygnani.
Uru jednak nie wiedziała o tym. Wkrótce Uru urodziła.
Hehe :)
OdpowiedzUsuń