Zira kilka dni temu urodziła małego synka,którego razem ze Skazą nazwała Kovu. Tojo nie wiedział,że Zira ma z nim dziecko,ale Zira owszem. Nie powiedziała nic Skazie o jej zdradzie,ale powiedziała,że znalazła. Skaza nie mógł odmówić,bo ktoś musiał zostać po nim królem Lwiej Ziemi. A Nuka był przecież na to za głupi. Zira bardzo chciała,aby Tojo dowiedział się o swoim dziecku. Nuce od razu nie spodobał się Kovu. Vitani ucieszyła się,że będzie miała mądrego brata. Zira uśmiechnęła się do Skazy i wzięła Kovu w pysk. Skaza obejrzał się i uśmiechnął się do żony. Zira uśmiechnęła się ponownie do Skazy i szła przed siebie. Skaza nie podejrzewał,że Zira idzie do Toja. Zira tymczasem szła,szła aż się zgubiła. Nie wiedziała gdzie jest. Gdy weszła na głaz poczuła,jak Kovu wyślizguje się jej z pyska. Malutkie lwiątko spadło na ziemię. Zira wystraszyła się,i szybko podniosła syna. Kovu płakał cichutko. Zira wcale się tym nie przejęła,i szła dalej,byle by dotrzeć jak najszybciej do męża. Nagle zauważyła Vitani,która razem z Nuką przyszła do niej. Powiedziała im,że nie ma dla nich czasu. Nuka i Vitani odeszli,a Nuka obejrzał się kilka razy. Zira szła dalej. Tojo tymczasem był ze swoimi ptakami,jak to zwykle bywało. Jeden ptak a był to Zazu,usiadł na jego grzbiecie tak jak inne. Tojo po chwili zobaczył,że jeden ptak nie jest taki sam jak inny. Obudził go. Zazu potrząsnął łebkiem,przeprosił i uniósł się w powietrze. Tojo uśmiechnął się do ptasiego majordomusa. Zazu zrozumiał,że Tojo mu wybacza. Po chwili koło Toja i Zazu zjawił się Skaza. Obecny król Lwiej Ziemi był zły na Zazu,że uciekł z żeber. Złapał go za ogon i zaczął podduszać. Tojo nie mógł patrzeć na to obojętnie. Zwrócił Skazie uwagę. Skaza nie chciał go słuchać i walnął go w pysk. Tojo nie chciał aby Skaza tak bardzo się rządził. Młody lew wypuścił majordomusa króla z łap Skazy,i zaczął z nim poważnie rozmawiać,a chociaż chciał. Ale ze Skazą nie dało się tak porozmawiać. Nie chciał słuchać Toja,więc nadal uważał że ma rację. Tojo oburzył się w pewnym momencie i odszedł. Skaza wyszczerzył kły w szczerym uśmiechu do Toja. Zira tymczasem chciała nadal dotrzeć do Toja,ale nie wiedziała gdzie on jest. Po drodze tym razem spotkała Skazę. Zapytała się o Toja,ale powiedziała,że chcę go zabić. Skaza powiedział,że go właśnie kilka minut temu wygnał. Zir ponownie wzięła Kovu w pysk i zaczęła szukać go wszędzie. Bo Tojo mógł zignorować słowa Skazy. Co mu się już nie raz zdarzyło. Zira zdała sobie sprawę,że Tojo tym razem na poważnie został wygnany i uciekł z Lwiej Ziemi. Po chwili biegania Zira znowu zauważyła Nukę i Vitani. Tym razem dzieci bawiły się razem i nic już od swojej matki nie chciały. Nuka wprawdzie chciał zapytał gdzie Zira idzie,ale nie zdążył. Zira już dawno temu poszła szukać Toja dalej. Nigdzie nie mogła go znaleźć. Chwilę potem weszła na Cmentarzysko Słoni (czyli na Złą Ziemię,ale już było mnie kości). Tam szukała po wszystkich zakątkach. Ale i tam go nie znalazła. Kovu był już głodny i chciało mu się pić. Ale Zira oczywiście nie zwróciła na to uwagi. Zira chwilę później po przeszukaniu Cmentarzyska,poszła na Rajską Ziemię. Tam oczywiście znalazła Toja. Ucieszyła się i puściła Kovu w łapy Toja. Tojo chciał zrzucił lwiątko ze swoich łap,ale ono tak pięknie wyglądało,że nie miał serca tego zrobić. Lwica chwilę później po rzuceniu swojego dziecka powiedziała,że to jest Kovu i że to jego dziecko. Kovu najpierw nie chciał jej wierzyć. Ale nie wiedział,że Zira mówi prawdę. W końcu wierzył swojej żonie. Ale wydarzyło się coś niespodziewanego.
-Zira,wiem że to jest moje dziecko. Kovu. Ładne imię nawet. Ale wiesz co,Zira? Jedno mnie dziwi. Dlaczego zdradziłaś mnie ze Skazą?? A co jeszcze ze Skazą! Tym tyranem! Nie spodziewałem się tego Zira. Nie chcę,żebyś mnie rzucała. Wiem,że dużo dla ciebie znaczę. Ale teraz ważniejszy jest dla ciebie Skaza. Przecież wiem,bo Skaza dzisiaj był u mnie. Wygnał mnie,bo się z tobą kochałem. Rozumiesz?? Przez ciebie muszę tutaj siedzieć!!! Wiem,że byś tego nie chciała,ale to przez ciebie tutaj jestem. Wiesz,że wcale to mi się nie podoba!!?? A wiesz co,nie chcę być już tobą niestety.-wstał i podszedł do niej jak najbliżej-Niestety Zirko,rzucam cię.
Zira wściekła się. Akurat zaszło słońce i Zira wydrapała świecący ślad na skale. Tojo odłożył Kovu i podszedł do niej zdenerwowany. Zira była wściekła,więc nie wiedziała co robi. Po chwili polała się krew. Była to krew Toja. Zira zabiła Toja,a Kovu wzięła. Tojo nie żył,a Kovu uznano za dziedzica Skazy. I tak toczyły się dalsze losy naszych lwów.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na szczęście nie mam skręconej :)
Ufffffffffff całe szczęście : :3 Suuuuuuper opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńAle szczęście :D Pewnie byś była smutna,jakbyś miała skręconą. Moja koleżanka miała skręconą nogę :( Nie było jej dobrze. A co do tego opowiadania,Tojo zasłużył na taką śmierć. Był bardzo nieuczciwy wobec Ziry. Ale trochę jednak miał rację. Bo Zira zdradziła go dla Skazy,dlatego mógł czuć się urażony. Ale Kovu pewnie nie był zadowolony,widząc w tak młodym wieku krew swojego biologicznego ojca. Na szczęście,pewnie tego nie pamiętał. Bo ja bym wolała czegoś takiego nie pamiętać xC
OdpowiedzUsuńHej.. Szukam fajnych zdjęć lwicy z niebieskimi oczami, gdyż będę chciała pisać tak jakby czwarta część króla lwa... xD
OdpowiedzUsuńAnonimie,tylko jakiej? Bo Nala,Vitani i Aurelia ;P
OdpowiedzUsuń