Hawa i Bolaji spali spokojnie. Obok nich spała jeszcze Zira. Lwiczka chwilę później otworzyła oczy i zobaczyła Takę śpiącego obok Uru. Podeszła do niego i powiedziała mu,żeby wstawał. Ale Taka nie miał ochoty się budzić. Zira odeszła od niego i poszła na szczyt Lwiej Skały. Obok niej za chwili stanął Mufasa. Lwiątko zdziwiło się widząc Zirę. Przyszły król zaczął ją odpędzać. Taka wyskoczył z ramion śpiącej matki i pobiegł do Mufasy i Ziry. Zira już prawie spadła ze skały. Taka skoczył na starszego brata i zaczęła się walka. Zira oglądała ją z zaciekawieniem. Położyła się i obserwowała dalej. Gdy Taka zaczął spadać,lwiczka podniosła się i z wyszczerzonymi kłami rzuciła się na ratunek swojemu przyjacielowi. Mufasa zaśmiał się i odszedł od nich roześmiany. Zira i Taka skoczyli na niego ze wściekłością. Po chwili do akcji wkroczył Ahadi. Zrzucił Takę z syna i ryknął. Zira odsunęła się przestraszona. Ahadi wziął Mufasę na grzbiet i poszedł z nim gdzieś. Zira nie mogła uwierzyć.
-Nie wierzę. Jak tata może być taki wredny?
Powiedziała to,ale nie wiedziała co ją czeka. A tymczasem na Lwiej Skale budziły się już inne lwy i lwice. Hawa i Bolaji podnieśli się i ziewnęli. Uśmiechnęli się do siebie i poszli szukać córki Ziry. Nigdzie nie mogli jej znaleźć. Bo szukali głównie obok pod Lwią Skałą,a dalej rzadko gdzie. Bolaji wołał Zirę,ale nie uzyskiwał odpowiedzi. A Zira poszła z Taką obok Cmentarzyska Słoni. Taka zapytał się jej,czy odważy się tam pójść. Zira zawahała się przez chwilę,a potem skinęła głową. Taka zaśmiał się,i chciał,żeby Zira mu to udowodniła. Zira zaśmiała się i poszła w stronę zakazanego miejsca. Była już coraz bliżej,gdy na jej drodze stanął Bolaji. Lew zatrzymał Zirę i poszedł z nią na Lwią Skałę. Podobno Zira miała mieć niespodziankę. Taka chciał zobacz razem z nią co to takiego. Ale Bolaji kazał mu zostać gdzie był,bo to dotyczy tylko Ziry i jej rodziny. Zira szła szybko i energicznie. Hawa już na nich czekała. Oni z uśmiechem spojrzeli na swoją córkę i westchnęli cicho. Wtedy Bolaji spojrzał na Ahadiego,który uczył Mufasę nawet gdy wszyscy śpią. Zira też skierowała łeb w tą stronę. Pokiwała łbem i spojrzała z powrotem na rodziców. Oni oświadczyli,że idą gdzieś daleko. Zira zaczęła skakać z radości,bo myślała,że zabierają ją ze sobą. Za chwilę powiedzieli jej,że będzie miała zastępczych rodziców. Zira nie ucieszyła się. Następnego dnia mieli wyruszyć. Lwiczka powiedziała wszystko ciekawskiemu Tace,który oczywiście ją o to pytał. Taka zaczął pocieszać przyjaciółkę i Zirze trochę poprawił się humor. Bo kto wie? Może nowi rodzice będą jeszcze lepsi? Zira uwierzyła w słowa przyjaciela i pognała się bawić,bo wołały ją Sarabi i Sarafina. Taka uśmiechnął się do niej i poszedł w swoją stronę. Gdy Mufasa usłyszał o tym,zaczął się przeraźliwie śmiać. Nie umiał przestać. Wszyscy byli zdziwieni. Bo co w tym było takiego śmiesznego? Lwiczki od razu odeszły od Mufasy i poszły bawić się gdzie indziej. Mufasa oczywiście poszedł za Sarabi. Trochę później do zabawy włączył się Taka. Lwiątka bawiły się do samego wieczora. Potem po Zirę przyszła Hawa a potem było już ciemno,więc wszyscy porozchodzili się. Następnego dnia Hawa i Bolaji zostawili Zirę samą z jej zastępczymi rodzicami. Nowa mama wyglądała podobnie jak ona. Jednak trochę milej. I taka też była. Wymagająca,ale miła. Zira od razu ją polubiła. Ale do nowego taty nie umiała się przekonać. Zawsze był niezadowolony. Co tylko Zira zrobiła,on nadal był niezadowolony. Mama nazywała się Azola a tata Kuzimo. Kuzimo zabrał pewnego dnia Zirę na trening. Zira starała się z całych sił,ale nie mogła przecież dorównać silnemu,dorosłemu lwu. W pewnej chwili Kuzimo walnął Zirę w łapy. (jak na obrazku) Zira zaczęła płakać.
-Co tak słabo? Przecież taka duża lwica by mnie pokonała! I to z łatwością! Jesteś zwykłą ciamajdą!! Ty nigdy nie będziesz taka,jak moja córka! I nie rycz słaba!! Przecież to mała rana,nic się nie stanie! No! Chodź! Walczymy dalej! Tylko tym razem się postaraj! Nie chcę mieć z tobą do czynienia mała! Chodź!! Nie słyszysz!!?? CHODŹ BO CIĘ ZABIJE!!!
Zira przestraszyła się. Po chwili skoczyła na Kuzima jego żona Azola. Zrobiła mu ranę obok nosa (na obrazku). Zaczęła ją pocieszać. Wszystko widział Taka. Kilka dni później Hawa i Bolaji wrócili. Zira powiedziała o wszystkim co robił jej Kuzimo. Taka to potwierdził. Na Azolę nic nie powiedziała,bo Azola nic jej nie robiła. Bolaji znalazł Kuzima i zabił go. Azola nie przeżywała tego,bo nawet nie za bardzo lubiła tego swojego męża. I odtąd Zira wiedziała,jak ma Taka na co dzień i doceniła swoich rodziców.
Wcale się nie dziwię Bolajiemu. Na jego miejscu też bym zabiła Kuzima. Azola jest bardzo podobna do Ziry,nie? Oczywiście z wyglądu,bo może z zachowania w dorosłości,się różniły. Biedna Zira :( Nie wiem co ona przeżywała,ale wiem,że to było straszne. Dobrze,że Kuzimo nie był prawdziwym ojcem Ziry. Jak widzę ten przedostatni obrazek to mnie rozpiera wściekłość i smutek. I ten ostatni obrazek. Też wpadam we wściekłość widząc tego potwora!! Tylko Azola była tylko w tej rodzinie normalna. Nie wyobrażam sobie co ta jego córka przeżywała.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z A co cię to? :)
OdpowiedzUsuńsuper opowiadanko :D
OdpowiedzUsuńNo komentujcie,bo nigdy nie zrobi kolejnej opowieści jak nie będzie komków!!
OdpowiedzUsuńsuper opowieść dobrze że ją przeczytałam
OdpowiedzUsuńOgólnie to moją wersją jest że azola i kuzimo byli prawdziwymi rodzicami Ziry. Kuzimo był bardzo żadko przy niej i właściwe nie obchodziła go córka. Azola kochała zira i tylko ona samotna się ją zajmowała,ale umarła więc Bolaji i hawa ją zaadoptowali. Oto moja wersja, ale fajne opowiadanie (:
OdpowiedzUsuńSorki za błędy
Usuń