Było trochę wietrznie. Taka i Mufasa spali jeszcze mocno. Ahadi myślał żeby nie wziął Taki. Uru przewróciła go. Taka też musi znać swój dom. Mówiła uparcie. Ahadi warknął. Po co niby mam wziąć Takę? Ty mu później pokażesz. Uru zdenerwowała się. Cieszyłeś się z dzieci. Mamy ich tylko dwójkę. Moja koleżanka Finla, ma pięć dzieci. Taka będzie się gubił w własnym domu! Tak nie może być!! Po krzykach Uru, lwiątka obudziły się. Czy już jest pora na śniadanie? Jaka pogoda? Czemu krzyczeliście? Pytały zaspane. Ahadi wziął Takę i Mufasę. To nasze królestwo. Na razie nie powiemy wam kto będzie rządził. Mufasa i Taka zaczęli skomleć. Kto? No proszę! Powiedz. Ale Ahadi nie powiedział. Po chwili był silny wiatr. Taka schował się. Mufasa zaczął wrzeszczeć na całe królestwo. Widzisz Mufaso. To lwia ziemia. Mufasa wyprostował się i zapytał. A co jest tam gdzie jest ciemno? Ahadi zaśmiał się. Tam jest cmentarzysko słoni. Są tam hieny. Nie ma tam ani jedzenia ani wody. Taka zapytał pod nosem. A czemu tam są hieny? Ahadi popatrzył na Takę. Są tam dlatego,że zabiły mojego ojca,waszego dziadka. Mufasa zdenerwował się. Ryknął z całej siły. Uru przeszkodziła. Wiem że królestwo jest ważne. Ale obiad. Ahadi wziął dzieci. Po obiedzie Mufasa ,Taka i Ahadi zasnęli.Później Taka i Mufasa poszli na spacer. Ja będę królem. Ja będę królem. Śpiewał pod nosem Mufasa. Taka jednak usłyszał. Ty nie będziesz królem. Najwyżej będziesz sprzedawał brednie! Mufasa mówił poważnie. Wcale nie. Ja będę królem i już. Taka skoczył na brata. Nie!! Ja. Mufasa starał się przegonić Takę. Ty to nawet nie umiesz porządnie jeść. Taka prawie zrzucił Mufasę ze skały. I co teraz powiesz? Głupio ci? Pewnie tak. Bo przegrałeś z młodszym braciszkiem. Ha ha ha ha ha ha!!! Mufasa popatrzał w dół. Taka! Nie ma czasu! Wciągnij mnie! Taka zaśmiał się szyderczo. A co zrobisz gdy powiem nie? Mufasa jednak milczał,bo wiedział że jego życie zależy od Taki. Taka prawie zrzucił brata,a Ahadi przybył w samą porę. Mufasa nic ci nie jest? Taka!! Prawie go zabiłeś!!!! Idziemy! Krzyknął po czym wziął Mufasę na grzbiet. Taka wałęsał się smutny. W domu Ahadi i Taka zostali sami. Wiesz że mogłeś go zabić!? Taka odpowiedział smutny. Nie. Myślałem że to tylko zabawa. Ahadi krzyknął. Najpierw pomyśl co robisz. Taka odpowiedział także smutny. To był wypadek. A Mufasie nic się nie stało. Ahadi pomyślał. Może i masz racje. Albo nie!! Krzyknął i walnął z całej siły Takę. Po chwili zjawił się Mufasa. Taka oczekiwał pomocy od brata,ale nic z tego. Mufasa jednak żałował że nie powstrzymał Ahadiego. Ahadi chciał zrobić ostateczny cios,ale Uru skoczyła na niego. Oszalałeś!? Chcesz go zabić!? Krzyknęła wściekła. Mam cię dość!! Precz! Nie chcę cię więcej widzieć! Ahadi powiedział. On prawie... Nie dokończył bo przerwała mu Uru. I co z tego!? Ty go tak wychowałeś! Ciągle go odpychasz, bijesz. A nie zdajesz sobie sprawy że on na ciebie liczy. Kocha cię. Ahadi odszedł. Taka przytulił się do mamy. Boli mnie oko. Powiedział płacząc. Masz tam paskudna ranę. Ale teraz śpij. Uru odeszła na chwilkę. Ahadi akurat tędy szedł. Masz szczęście że żyjesz. Powiedział zdenerwowany. Mufasa jednak bronił Takę. Uru zauważyła Ahadiego. A co ty tu robisz!? Mówiłam precz! Ahadi odszedł znów wściekły. A Taka przytulił się. Dlaczego mnie się to przydarzyło? Uru powiedziała żeby spał. Jutro coś z tym zrobi. Ahadi szedł po całej skale. Mufasa prawie umarł. A ja do tego prawie dopuściłem. I krzyknął szyderczo. Idę Taka! Pożałujesz!!! Uru wyskoczyła z nie nacka. Nic mu nie zrobisz. I walnęła go tak że aż spadł ze skały. Gdy wróciła,Taka już spał. Śpij już mały Tako. Powiedziała spokojnie. I przytuliła Takę płacząc. Dziś Uru nie spała,na straży Taki. A Taka. Był jej bardzo wdzięczny.